Articles

A patient’s story: Why one man opted for lifestyle changes instead of treatment

Posted on

Ben Hunter*, 64 lata, pracuje jako scenarzysta i reżyser filmowy oraz aktywnie angażuje się w różne filantropie. Dziesięć lat temu był jak każdy inny mężczyzna po pięćdziesiątce: Był żonaty i miał dzieci, czuł się ogólnie zdrowy i nie miał prawdziwych problemów z układem moczowym. Starał się ćwiczyć, kiedy tylko mógł i jadł typową amerykańską dietę.

Po dwóch latach spędzonych w Kalifornii, gdzie pracował nad filmem, Ben wrócił do swojego domu na Wschodnim Wybrzeżu w 1996 roku. Skontaktował się ze swoim lekarzem, aby zaplanować rutynowe badania. Ale jego rutyna miała zostać zakłócona.

Podczas wykonywania cyfrowego badania odbytnicy, internista Bena wyczuł na gruczole krokowym coś, co określił jako „anomalię” – nie do końca normalną, ale też nie sugerującą raka. Zaleciła wykonanie badania PSA, które wykazało, że stężenie PSA u Bena wynosiło 5,7 ng/ml. Następnie Ben został poddany biopsji prostaty. Jeden z rdzeni pobranych podczas biopsji zawierał raka. Wynik w skali Gleasona wynosił 3+3. Ben przeszedł badanie kości i tomografię komputerową, ale nie stwierdzono przerzutów.

Ben zasięgnął porady kilku lekarzy i przeprowadził wiele badań na własną rękę. Prawie wszyscy lekarze, z którymi Ben się konsultował, sugerowali, aby poddał się tradycyjnemu leczeniu, albo radykalnej prostatektomii, albo jakiejś formie radioterapii. Po długim zastanowieniu i przeprowadzeniu szeroko zakrojonych badań, Ben zdecydował się na strategię aktywnego nadzoru. W tym wywiadzie wyjaśnia, dlaczego.

*Uwaga: Aby zachować prywatność, imię Bena zostało zmienione. Wszystkie inne szczegóły są zgodne z informacjami.

Czy możesz podzielić się niektórymi emocjami i przemyśleniami, jakie towarzyszyły Ci podczas zmagania się z diagnozą?

Wiesz, zanim zachorowałem na raka prostaty, nie wiedziałem nawet, że mam gruczoł krokowy. Przeszedłem więc od stanu, w którym nawet nie wiedziałem, że ten gruczoł istnieje, do momentu, w którym dowiedziałem się, że mam w nim raka. Na początku byłem przerażony. Nie mogłem spać w nocy. Martwiłem się o przyszłość.

Jakiego rodzaju badania Pan przeprowadził, oceniając opcje leczenia? I jakie informacje najbardziej wpłynęły na Twoją decyzję?

Zacząłem zbierać informacje i szukać innych opinii na temat tego, co powinienem zrobić. Skonsultowałam się z co najmniej trzema lekarzami. Zaskoczyło mnie to, że było wiele opcji do wyboru, ale nie było jasnego wskazania, która z nich jest najlepsza. Mogłem wybierać spośród radykalnej prostatektomii, tradycyjnego napromieniania, radioaktywnych nasion, zamrożenia prostaty, spalenia prostaty – istniały te wszystkie różne opcje. Lekarze przedstawili zalety i wady każdej z nich i zalecili, abym dokładnie je przemyślał, a następnie zdecydował, co chcę zrobić.

Nikt mnie nie poganiał. Wszyscy lekarze mówili, że to wolno rosnący rak i że mogę poświęcić miesiąc lub dwa na zbadanie się i podjęcie decyzji, w którą stronę pójść. Ale nikt nie zasugerował opcji aktywnego nadzoru. W tamtym czasie ten rodzaj strategii był zwykle zarezerwowany dla ludzi, którzy byli dużo starsi niż ja, lub ludzi, którzy mieli jakieś inne poważne schorzenia, które sprawiały, że leczenie było zbyt ryzykowne.

Tak się składa, że moja żona od czasu do czasu przeprowadza badania na temat warunków medycznych dla przyjaciół. Pomogła mi więc przeprowadzić badania w Internecie, jak również w książkach, aby dowiedzieć się więcej o chorobie, dzięki czemu mogłem spróbować podjąć decyzję o leczeniu.

A to, co mnie zaniepokoiło, to fakt, że dosłownie w pierwszym miesiącu, kiedy o tym myślałem, zacząłem słyszeć anegdoty o innych mężczyznach w mojej sytuacji. Słyszałem o jednym znajomym, który przeszedł operację z powodu raka prostaty, poniósł negatywne konsekwencje, a potem jego rak powrócił. To skłoniło mnie do zastanowienia się nad skutecznością leczenia. Te niepotwierdzone dowody były bardzo głębokie, ponieważ można było pomyśleć: „Wow, co by było, gdyby to przydarzyło się mnie? To byłby straszny wynik.” Postanowiłem więc naprawdę zbadać i dokładnie przemyśleć sprawę, zanim cokolwiek zrobię.

Brzmi to tak, jakby efekty uboczne leczenia były dla ciebie najbardziej uciążliwe i mogły mieć największy wpływ na twoją decyzję. Czy to prawda?

Wiem, że niektórzy mężczyźni z rakiem prostaty myślą: „Zrób wszystko, aby wyleczyć mnie z tej choroby”. Dla mnie była to raczej kwestia rozważenia ryzyka i korzyści.

W tamtym czasie najbardziej uderzyły mnie skutki uboczne leczenia. Lekarze powiedzieli mi, że po operacji istnieje 30% szans na impotencję i może 5% szans na nietrzymanie moczu. To dość zaskakujące, gdy słyszy się o tym, że jest się w kwiecie wieku i zdrowym. Ale promieniowanie wcale nie było lepsze. Miało podobne powikłania, z nieco innymi procentami, ale mogło też spowodować uszkodzenie odbytnicy. Kontynuowałem więc badania nad różnymi opcjami i porównywałem liczby.

Stało się jasne, że różne metody leczenia miały nieco inne profile skutków ubocznych, ale nie różniły się znacząco. Stało się więc pytanie, czy jeśli będę musiał zmierzyć się z tymi efektami ubocznymi, jakie są szanse, że leczenie faktycznie poprawi moje zdrowie lub długowieczność? I okazało się, że nie ma żadnych informacji, które potwierdzałyby, że którekolwiek z tych zabiegów rzeczywiście wydłuży moje życie. To mnie naprawdę uderzyło. To było całe ryzyko i żadna gwarancja korzyści.

Zrobiłeś kilka znaczących zmian w stylu życia. Czy może Pan powiedzieć, dlaczego uznał to Pan za tak ważne?

Z moich badań wynikało, że w Japonii rak prostaty występuje bardzo rzadko. Natrafiłem na wyniki badań autopsyjnych, w których porównywano mężczyzn zmarłych w wypadkach samochodowych w Japonii i Stanach Zjednoczonych. Okazało się, że liczba przedrakowych zmian w gruczole krokowym była mniej więcej taka sama w obu grupach. A jednak częstość występowania nowotworów prostaty jest znacznie wyższa w Ameryce niż w Japonii. Ale kiedy japońscy mężczyźni przenoszą się do Ameryki, po pokoleniu lub dwóch, ich wskaźniki raka prostaty są takie same jak u amerykańskich mężczyzn. Więc to doprowadziło mnie do hipotezy, że rak prostaty jest chorobą stylu życia.

Figura 1. Ryzyko zachorowania na raka gruczołu krokowego różni się w zależności od kraju

Ryzyko zachorowania na raka gruczołu krokowego różni się w zależności od kraju

Różne badania wskazują, że do 60. roku życia u amerykańskich mężczyzn częściej niż u japońskich rozwijają się wykrywalne klinicznie guzy gruczołu krokowego, mimo że badania autopsyjne wskazują, że do 50. roku życia mikroskopijne komórki raka gruczołu krokowego występują u podobnego odsetka amerykańskich i japońskich mężczyzn.

Źródło: Journal of Urology, April 1990.

Wzbudziło to możliwość, że jeśli mógłbym zmienić swój styl życia, to być może udałoby mi się zwalczyć chorobę. Ważnym elementem mojego myślenia był fakt, że wszyscy lekarze, z którymi rozmawiałem, zgadzali się, że rak prostaty u większości mężczyzn jest chorobą wolno rosnącą. Postrzegałem więc zmianę stylu życia jako strategię dwutorową: Może ona powstrzymać powstawanie nowych guzów, a jednocześnie spowolnić wzrost guzów już istniejących.

Powolny wzrost tych guzów oznaczał również, że zawsze istniała szansa, że umrę z powodu innej choroby lub wypadku, nie borykając się ze strasznymi skutkami ubocznymi leczenia raka gruczołu krokowego. Mogłyby też pojawić się nowe metody leczenia medycznego lub niemedycznego, takie jak szczepionka na raka. W pewnym sensie postanowiłem więc grać na czas.

Ostatnim elementem w moim procesie decyzyjnym było to, że miałem alternatywę: zmianę stylu życia. Poczytałem trochę, poszperałem w Internecie i zobaczyłem, co ludzie piszą w internetowych grupach wsparcia. Powoli gromadziłem informacje. W końcu wprowadziłem około 50 zmian w stylu życia w odpowiedzi na raka.

Jakich zmian w diecie Pan dokonał?

Jestem teraz wegetarianinem. Jem dużo owoców i warzyw. Staram się jeść żywność jak najbardziej zbliżoną do źródła, na przykład pełne ziarna. Najpierw stosowałem dietę makrobiotyczną. Potem jednak zmodyfikowałem tę dietę, gdy przeczytałem o dodatkowych badaniach. Na przykład w Harvardzie przeprowadzono badania na temat korzyści płynących z jedzenia gotowanych pomidorów, które zmniejszają ryzyko zachorowania na raka prostaty. Dlatego teraz jem od 7 do 10 porcji gotowanych pomidorów tygodniowo w takich produktach jak sos do spaghetti itp. Przez ostatnią dekadę nie jadłem żadnego rodzaju mięsa zwierzęcego. Ale zazwyczaj jem ryby dwa razy w tygodniu, ze względu na tłuszcze omega-3, które, jak wykazały badania laboratoryjne, mogą spowalniać wzrost guzów. Każdego dnia piję jeden kieliszek czerwonego wina i co najmniej trzy filiżanki zielonej herbaty – ze względu na przeciwutleniacze, które ograniczają uszkodzenia komórek.

Pomidory a ryzyko raka prostaty

W wielu badaniach stwierdzono, że spożywanie pomidorów może zmniejszać ryzyko raka prostaty. Nie jest jasne, czy odpowiedzialny za to jest likopen, czy jakiś inny składnik odżywczy zawarty w pomidorach.

Źródła: Kristal AR. Vitamin A, Retinoids, and Carotenoids as Chemopreventive Agents for Prostate Cancer. Journal of Urology 2004;171:S54-8. PMID: 14713755.

Miller EC, Giovannucci E, Erdman JW, et al. Tomato Products, Lycopene, and Prostate Cancer Risk. Urology Clinics of North America 2002;29:83-93. PMID: 12109359.

Nie jem produktów mlecznych ani jajek. W ciągu ostatniej dekady nie jadłem prawie żadnego cukru rafinowanego – ani jednego kawałka ciasta, ani jednego pączka, ani jednej babeczki. Przez ostatnie pięć lat jadłam jedno ciasteczko z rodzynkami owsianymi na miesiąc, jako okazjonalny odpust.

Jedna dobra rzecz w tej diecie: Straciłam co najmniej 10 funtów. A to ważne, bo wcześnie dowiedziałem się, że utrzymanie niskiej wagi może uchronić mnie przed rozwojem i postępem raka.

Dieta makrobiotyczna

Jedzenie makrobiotyczne, będące tak samo filozofią jak i dietą, kładzie nacisk na organicznie uprawiane owoce, warzywa i pełne ziarna, jak również na wybory żywieniowe, które przyczyniają się do zdrowia i wewnętrznej równowagi.

Jakie inne zmiany wprowadziłaś w swoim stylu życia?

Pracuję nad redukcją stresu. Teraz uprawiam jogę i chodzę na masaż. Ćwiczę około czterech razy w tygodniu. Staram się też poświęcać czas na „wąchanie kwiatów”, jak to się mówi, i spacery po lesie.

Codziennie zażywam też inhibitor COX-2, Celebrex, ponieważ może on być pomocny w utrzymaniu raka w ryzach.

Inhibitory COX-2

Dowody sugerują, że regularne stosowanie NLPZ i inhibitorów COX-2 może zmniejszyć ryzyko rozwoju raka prostaty. Konieczne są jednak dalsze badania, zanim lekarze będą gotowi zalecać tę strategię. Ważne jest również, aby pamiętać, że regularne stosowanie NLPZ i inhibitorów COX-2 było związane z problemami sercowo-naczyniowymi i nerkowymi, więc należy rozważyć wszystkie korzyści zdrowotne i ryzyko.

Źródło: Basler JW i Piazza GA. Nonsteroidal Anti-Inflammatory Drugs and Cyclooxygenase-2 Selective Inhibitors for Prostate Cancer Chemoprevention. Journal of Urology 2004;171:S59-62. PMID: 14713756.

I biorę sporo suplementów każdego dnia, w oparciu o to, co studiowałem w Internecie i w książkach. Na przykład, biorę witaminy B-complex i saw palmetto. W 1999 roku poszedłem do lekarza specjalizującego się w medycynie integracyjnej, który pomógł mi zmodyfikować niektóre z rzeczy, które biorę.

W pewnym momencie wziąłem PC-SPES, chiński lek ziołowy. Został on polecony przez urologa ze szpitala w Nowym Jorku, który leczył się na raka jelita grubego i przyjmował podobny lek o nazwie SPES. Zacząłem brać wersję na raka prostaty, PC-SPES, i bardzo skutecznie obniżyła ona poziom PSA. Ale w dawkach, które przyjmowałem, było to wyniszczające psychicznie. Więc w końcu przestałem. Ale nie żałuję, że go brałem. Brałem go z tego samego powodu, dla którego rozważam terapię hormonalną w pewnym momencie: ponieważ efekty uboczne nie są trwałe. A potem FDA wycofała go z rynku, ponieważ niektóre partie były zanieczyszczone lekami takimi jak DES.

Więc naprawdę zbierałam informacje z wielu źródeł, a następnie oceniałam źródło. Na przykład, jeśli czytam o badaniach przeprowadzonych na Harvardzie, to uznaję je za wiarygodne. Ale jeśli ktoś coś promuje, a ja nigdy o tym nie słyszałem, mogę poszukać informacji gdzie indziej i zapytać ludzi, których szanuję, zanim tego spróbuję.

Jak często monitoruje Pan poziom PSA? I jakim innym badaniom się Pan poddaje, aby upewnić się, że rak nie postępuje?

Od czasu, gdy postawiono mi diagnozę, moje PSA powoli wzrosło z około 5,7 do około 12,2. Więc to trochę więcej niż podwojenie w ciągu ostatnich 10 lat. Gdybyśmy wiedzieli, że taki jest współczynnik podwojenia, byłoby świetnie – dożyłbym 140 lat – ale oczywiście współczynnik podwojenia może się zmienić.

Badam poziom PSA co trzy lub cztery miesiące. Z moim onkologiem spotykam się mniej więcej raz na dziewięć lub dziesięć miesięcy i od czasu do czasu poddaję się badaniom, aby sprawdzić, czy nie ma śladów rozsiewu. Postanowiłem unikać biopsji prostaty z kilku powodów. Po pierwsze, są one bolesne. Po drugie, uważam, że biopsje wiążą się z ryzykiem. A po trzecie, nie ma żadnych informacji, które otrzymałbym z biopsji, które spowodowałyby, że zrobiłbym coś inaczej.

Badania kontrolne

W okresie aktywnego nadzoru lekarze mogą zalecić następujące badania w celu ustalenia, czy rak gruczołu krokowego jest zaawansowany:

  • MRI jelita grubego
  • Komputerowa tomografia komputerowa jamy brzusznej i miednicy
  • Komputerowa tomografia komputerowa kości

Zaangażowanie się w aktywny nadzór nie jest szczególnie denerwujące. Lubię próbować śledzić, co się dzieje. Jednym z powodów, dla których lubię testy PSA jest to, że jeśli moje PSA idzie w górę, to ma tendencję do wzmacniania stopnia wytrwałości, jaki mam w wykonywaniu mojego programu. Czasami nie jestem tak pilny, jak powinienem być. Więc używam PSA jako swego rodzaju pobudki.

Pański poziom PSA był podwyższony kilka razy i odkrył Pan, że te wzrosty korelują z podróżami. Czy może Pan opisać swoje doświadczenia z tym związane?

Kilka razy moje PSA wzrosło. Pewnego razu wzrosło z 8,6 do 11,7. Innym razem z 8,9 do 12,0. Podejrzewam, że ma to związek ze zmianami w moim stylu życia. Prawdopodobnie cztery razy, kiedy podróżowałem do Indii i po powrocie robiłem badanie PSA, okazało się, że PSA skoczyło. Myślę, że jest to spowodowane kombinacją stresów. Po pierwsze, siedzenie w samolocie przez 10 lub 12 godzin jest ciężkie dla organizmu, nie wspominając o podróżowaniu przez te wszystkie strefy czasowe. Kiedy podróżuję w ten sposób, mam tendencję do zejścia z mojego reżimu. Zjem wegetariańskie jedzenie, ale może to nie być dokładnie to, co zjadłbym w domu. Mam tendencję do bycia mniej sumiennym z moimi suplementami, kiedy jestem w podróży. Nie korzystam z masaży ani nie ćwiczę innych technik redukcji stresu. Ale jak dotąd, kiedy już jestem w domu przez jakiś czas, moje poziomy PSA stabilizują się lub wracają do poziomu, w którym były.

Co musiałoby się zmienić, żebyś rozważył bardziej tradycyjne leczenie? I co by Pan zrobił?

Jeśli moje PSA zaczęłoby znacznie wzrastać lub pozostać podwyższone, porozmawiałbym z moim lekarzem o tym, jak mógłbym stosować leczenie hormonalne, aby utrzymać chorobę w ryzach. Uważam, że leczenie hormonalne to coś, co mogę mieć w swoim „worku na broń”, ponieważ chociaż wiąże się ono z efektami ubocznymi, w większości przypadków nie są one trwałe. Oczywiście, przed podjęciem decyzji oceniłabym znane mi ryzyko.

W 1996 roku niewiele osób zdecydowało się na aktywny nadzór. Czy wiedząc to, co wiesz teraz, Twój wybór leczenia byłby taki sam?

Wiem, że aktywny nadzór nie jest dla każdego. Wiem tylko, że dla mnie był to właściwy wybór. Dziś dokonałabym takiego samego wyboru, jak 10 lat temu. Ale mniej bym się bał i byłbym bardziej zdecydowany. Wie pan, teraz jest więcej informacji niż 10 lat temu. Wiemy na przykład, że przerzuty raka gruczołu krokowego mogą pojawić się bardzo wcześnie, nawet wcześniej niż w momencie, kiedy mnie zdiagnozowano. A 10 lat temu nie wiedzieliśmy, że mój wynik w skali Gleasona oznacza tylko umiarkowane ryzyko. I wtedy, oczywiście, było więcej informacji na temat alternatywnych kroków, które pomagają rakowi prostaty.

Jakieś inne myśli?

To jest szczere: Cieszę się, że miałem raka, ponieważ spowodował on, że uporządkowałem swoje życie. Dziś czuję się lepiej, żyję zdrowiej, a dzięki zmianom stylu życia, które wprowadziłem, zmniejszyłem ryzyko zawału serca, udaru mózgu i innych chorób. Przynajmniej zgodnie z tabelami aktuarialnymi będę żył dłużej. Więc faktycznie skorzystałem na posiadaniu tej choroby.

Originally published Jan. 1, 2007; last reviewed February 18, 2011.

Print Print

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *