Co to jest „Expeditionary Force?” No, Really, What is It?
Michael Gladius
Dla narodu pionierów, takiego jak Ameryka, zbudowanego na eksploracji i pozornie niekończącej się granicy, romans wypraw jest częścią naszej narodowej psychiki. Termin „Siły Ekspedycyjne” brzmi fajnie, ponieważ przywołuje uczucia przygody i podejmowania ryzyka w odległych miejscach. Siły ekspedycyjne składają się z twardych, kompetentnych ludzi, którzy podróżują bez bagażu w odległe rejony i polegają na swoim sprycie, aby przetrwać i wygrać w nieznanym środowisku. Tak więc, to naturalne, że chcemy nazywać wszystko, co nasze wojsko robi za granicą „Siłami Ekspedycyjnymi.”
Jednakże, nie wszystko jest „Siłami Ekspedycyjnymi”, tylko z racji bycia za granicą, jak to definiuje JP 3-0:
Siły Ekspedycyjne: Siły zbrojne zorganizowane w celu osiągnięcia określonego celu w obcym kraju.
Definiowanie tego w ten sposób zmienia każdą wojnę, jaką Ameryka stoczyła od 1815 roku, w wojnę toczoną przez „Siły Ekspedycyjne”, niezależnie od ogromnych różnic między kampaniami. Ta szeroka oficjalna definicja nie rozróżnia pomiędzy pościgiem Pershinga za Pancho Villą w 1916 roku, 3 Armią Pattona w 1944 roku, czy zdominowaną przez SOF inwazją na Grenadę w 1983 roku. Te trzy kampanie miały skrajnie różne cele, organizacje i metody, z niewielkimi podobieństwami poza tym, że toczyły się w obcym kraju, a jednak JP 3-0 nazwałby je wszystkie „Siłami Ekspedycyjnymi”. Bardziej szczegółowa definicja jest uzasadniona, aby uniknąć nieporozumień, szczególnie podczas planowania kampanii lub rozwijania stałej struktury sił.
Istnieją trzy odrębne style współczesnych działań wojennych, oparte na misjach i metodach, a ich zasady nie zmieniły się zasadniczo od lat 70-tych. Są to: Continental Warfare, Expeditionary Warfare oraz Insurgency/COIN. Mimo, że są one odrębne, nie wykluczają się wzajemnie, a połączenie dwóch lub więcej na poziomie strategicznym powinno stanowić definicję „Wojny Hybrydowej”
Proponowana definicja Wojny Hybrydowej:
Styl walki, który łączy elementy i strategiczne cele końcowe dwóch lub więcej stylów Nowoczesnych Działań Wojennych: Continental, Expeditionary, and/or COIN.
Zrozumienie różnic pomiędzy tymi trzema stylami jest kluczowe, aby uniknąć użycia niewłaściwego narzędzia do zadania. Zaczniemy od opisania COIN i wojny kontynentalnej, aby pokazać, czym nie jest wojna ekspedycyjna, a następnie opiszemy, czym jest wojna ekspedycyjna.
Insurgency/COIN jest obecnie najbardziej znaną nam formą wojny, ponieważ jesteśmy zaangażowani w ten rodzaj działań wojennych na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Jest to najbardziej polityczna forma działań wojennych, w której brakuje manewrów na dużą skalę powyżej poziomu batalionu. Zamiast tego zarówno powstańcy, jak i siły COIN walczą na poziomie oddziałów, plutonów i kompanii, starając się unicestwić przeciwnika, a tym samym z czasem uszczuplić jego siły. Taktyka obu stron dąży do unicestwienia, ale ich działania i strategie mają charakter odpierania ataków. COIN to styl prowadzenia wojny, który jest napędzany niemal wyłącznie przez strategię i taktykę, a nie to, co dzieje się na poziomie operacyjnym. Pomimo niewielkiej skali rzeczywistych walk i większego udziału aktorów społeczno-politycznych na poziomie strategicznym, COIN wymaga dużych nakładów sił ludzkich. Normalne jest, że do skutecznego prowadzenia COIN potrzebna jest przewaga liczebna 20 do 1, nie biorąc pod uwagę potrzeb pozamilitarnych. Jednak pomimo konieczności posiadania przytłaczającej liczby żołnierzy, zapotrzebowanie na sprzęt per capita jest najmniejsze spośród wszystkich form działań wojennych. Z wojskowego punktu widzenia COIN to wojna snajperów, moździerzy, lekkiej piechoty powietrzno-desantowej, żandarmów i opancerzonych ciężarówek z minami. Taktyka roju, pionowa obstawa i nasycenie rejonów plutonami to typowa taktyka. W Wietnamie Stany Zjednoczone skutecznie przeciwdziałały zagrożeniu ze strony partyzantki poprzez Combined Action Companies Korpusu Piechoty Morskiej, wspierane przez plutony karabinów maszynowych działające jako QRF, i ten model będzie obowiązywał w przewidywalnej przyszłości. Poza tym, wszystkie inne wysiłki mają charakter społeczno-polityczny.
W przyszłych kampaniach COIN, autor zalecałby przydzielenie do tego zadania całego Korpusu Piechoty Morskiej. Nie dość, że Korpus Piechoty Morskiej ma chlubną historię walki z powstańcami zarówno w Wietnamie jak i na Karaibach, to jeszcze wymagania COIN są radykalnie różne od wymagań armii kontynentalnych i sił ekspedycyjnych, co oznacza, że instytucjonalnie lepiej byłoby mieć oddzielną gałąź wojska dedykowaną temu zadaniu. Teoretycznie taką osobną gałęzią mogłaby być Armia, podczas gdy Marines zajęliby się wojną kontynentalną lub ekspedycyjną, ale wymagałoby to potrojenia lub poczwórnego zwiększenia liczebności Korpusu Piechoty Morskiej i wymagałoby większego wysiłku niż przejście na siły COIN (do czego Marines są już odpowiednio przygotowani).
W związku z tym oficjalna definicja COIN jest wystarczająca i nie musi się zmieniać:
Przeciwpowstańcza: Kompleksowe wysiłki cywilne i wojskowe zaprojektowane w celu jednoczesnego pokonania i powstrzymania rebelii oraz zajęcia się jej podstawowymi przyczynami.
Drugim stylem Nowoczesnych Działań Wojennych jest Wojna Kontynentalna. Wojny kontynentalne toczą się na rozległych geograficznie terytoriach i zazwyczaj są wojnami o nieograniczonych celach politycznych (tj. całkowite zniszczenie lub obalenie wroga). Chociaż taktyka małych jednostek jest nie mniej ważna niż COIN, wojny kontynentalne są definiowane przez to, co dzieje się na poziomie operacyjnym (pułk/brygada, dywizja i korpus). Wojny kontynentalne prawie zawsze wykorzystują jedną lub więcej armii polowych, w skład których wchodzi po kilka korpusów, a ich operacje obejmują równoległe uderzenia wielu dywizji/korpusów na froncie przeciwnika i w jego strategicznej głębi. W przeciwieństwie do poziomu taktycznego, na którym bitwy rozstrzygane są w decydujących punktach, operacje są czymś więcej niż sumą ich części składowych. Dobrą analogią byłoby porównanie różnicy między taktyką a operacjami do różnicy między punktem i kwadratem.
Z tego powodu tradycyjne potęgi kontynentalne (Chiny, Rosja, Niemcy, Persja, Zululusi, etc.) historycznie preferowały operacyjno-strategiczne okrążanie, jako że rozległe terytoria dawały im dużą swobodę manewru, a ich armie posiadały niezbędną siłę roboczą i mobilność. Taktyka marynarki wojennej/amfibii również wpisuje się w ten trend, dlatego też kampanie wyspiarskie można uznać za odmianę wojny kontynentalnej. Inne tradycyjne rozwiązania, zwłaszcza dla walczących z przewagą liczebną, obejmują takie elementy jak strzelanie na dalekie odległości i ochrona pancerna. W epoce nowożytnej dwie wojny, które najlepiej ilustrują działania wojenne o charakterze kontynentalnym, to wojna Jom Kippur z 1973 roku oraz wojna na wschodniej Ukrainie z 2014 roku. Obie wojny charakteryzowały się:
- Hyper-violent combat at close range and long range, both in open plains and fortifications/urban combat
- Mass employment of GR-AMM, w tym rakiet ręcznych
- Dominacja ciężko opancerzonych pojazdów, zarówno czołgów jak i transporterów
Czołgi ciężkie, w szczególności, są dominujące na współczesnym kontynentalnym polu bitwy ze względu na ich siłę ognia, ochronę i mobilność. Każda armia kontynentalna musi więc posiadać solidny szkielet pancerny, wspierany przez równie chronioną piechotę zmechanizowaną (najlepiej mieszając ją do poziomu kompanii) i wspierany przez cały szereg opancerzonej artylerii samobieżnej, taktycznej artylerii nuklearnej, platform EW i węzłów cyberwojny. Lekka piechota spadochronowa lub zdemontowana, uzbrojona w ręczną amunicję przeciwpancerną, ciężkie karabiny maszynowe, moździerze i MANPADS, jest przydatna w gęstym/trudnym terenie, ale musi być ekspertem w maskowaniu się, zwodzeniu i okopywaniu, ze względu na podatność na zmasowane uderzenia artylerii (dotyczy to również lekko opancerzonych pojazdów, takich jak Bradley czy Stryker). Zarówno artyleria, jak i lotnictwo są podatne na ogień kontrbaterii/AA, muszą więc kłaść nacisk na daleki dystans połączony z szybkością lub ochroną. W przypadku artylerii, opancerzone działa samobieżne są na tyle mobilne, że mogą strzelać i strzelać, a jednocześnie są w stanie przetrwać trafienia; artyleria holowana nie ma żadnej z tych zalet. Samoloty zazwyczaj nie posiadają grubego opancerzenia, muszą więc wykorzystywać EW i prędkość naddźwiękową do unikania ataków. Wojna elektroniczna i cyberwojna są niezbędne nie tylko do zakłócania komunikacji i systemów celowniczych przeciwnika, ale także do odstraszania dronów, niezależnie od tego, czy są one używane pojedynczo, czy w rojach. Amunicja precyzyjna i kasetowa jest szczególnie korzystna i dlatego powinna być wszechobecna.
W skrócie, armie kontynentalne to tygle, jeśli chodzi o sztuczki, taktykę, pomysły i sprzęt. Główną wadą jest to, że nie podróżują lekko, nie są tanie w budowie/utrzymaniu i muszą pozostawać przywiązane do linii zaopatrzenia. Optymalizacja efektywności kosztowej jest zawsze krokiem w dobrym kierunku, ale należy unikać pokusy „jeśli nie jest lekka, to nie jest dobra” w siłach kontynentalnych. Lekkie siły w wojnach kontynentalnych mają dodatkową mobilność w porównaniu z siłami ciężkimi, ale nie każdy poddaje się, gdy mapy mówią mu, że jest otoczony. Przeciwko przeciwnikowi, który stoi na swoim terenie (lub próbuje się przebić), armie złożone wyłącznie z sił lekkich muszą mieć przytłaczającą przewagę liczebną, aby zrekompensować swoją mniejszą siłę zabijania, a straty, które by poniosły, są wyższe niż Ameryka jest skłonna zapłacić. Zamiast tego, siły lekkie i ciężkie powinny być łączone razem, zaczynając przynajmniej od poziomu brygady. Ulepszenia w stosunku Zęby do Ogonów powinny skupiać się na takich rzeczach jak poprawa jakości formacji logistycznych, tak aby Armia mogła sobie pozwolić na ich zmniejszenie, posiadanie mniejszej ich liczby i/lub przesunięcie ich na poziom dywizji. Inne opcje obejmują poprawę wydajności paliwowej, niezawodności mechanicznej i/lub trwałości układów elektrycznych (tj. akumulatorów i czujników) w pojazdach/samolotach, aby zminimalizować liczbę postojów na paliwo i zmaksymalizować czas postoju. Armia Kontynentalna jest zbudowana tak, aby przetrwać taktyczny pojedynek na ścinki, a Ameryka powinna podwoić swoją zdolność do pokonania przeciwnika po przetrwaniu pierwszej rundy.
Ponieważ termin ten nie istnieje w JP 3-0, proponuje się następujący nowy termin:
Armia Kontynentalna: Siły lądowe, zwykle większe niż jeden korpus, zorganizowane do prowadzenia wojen o nieograniczonych celach, szczególnie tych na obszarach miejskich i/lub rozległych geograficznie teatrach. Armie Kontynentalne wykorzystują mieszankę lekkich i ciężkich jednostek zmechanizowanych do jednoczesnego prowadzenia działań wojennych z użyciem broni połączonej na poziomie taktycznym, operacyjnym i strategicznym.
Na koniec dochodzimy do Sił Ekspedycyjnych. Prawdziwe Siły Ekspedycyjne nie są definiowane przez ich wyposażenie, ale przez ich misję: operacje dalekiego zasięgu, które nie są połączone z ciągłą linią zaopatrzenia. Historycznie rzecz biorąc, ekspedycje (zarówno cywilne, jak i wojskowe) rozpoczynały się tam, gdzie kończyła się cywilizacja, a co ważniejsze, jej infrastruktura. Brak ciągłego zaopatrzenia oznaczał, że ekspedycje były liczbowo małe i spartańskie, gdyż wszystko musiały dźwigać same. XIX-wieczna armia brytyjska jest tego najlepszym przykładem w dziedzinie wojskowości, gdyż jej kampanie w Afryce i Indiach prowadziły ją setki mil od baz zaopatrzeniowych. Typowa brytyjska ekspedycja składała się z zaledwie kilku batalionów uzupełnionych przez lokalne oddziały, a taktyka często polegała na przejściu do strategicznie ważnej pozycji, która mogła być broniona, okopaniu się i odpieraniu kontrataków ogniem salwowym (aby zachować ograniczone zapasy amunicji) i artyleryjskim. Kampanie były krótkie, zwykle trwały mniej niż rok, i były uznawane za porażki, jeśli nie osiągnięto decydujących rezultatów.
W czasach współczesnych wojny kontynentalne polegają na ciągłym uzupełnianiu zapasów, a siły COIN zajmują się głównie zasadzkami na konwoje, zamiast być zagrożone ich całkowitym odcięciem. Tendencja ta utrzymuje się, gdy mowa o kampaniach wyspiarskich na Pacyfiku, gdyż dostawy dostarczane przez marynarkę wojenną są wciąż na porządku dziennym. Natomiast prawdziwe siły ekspedycyjne dobrowolnie wyszłyby do walki poza zasięg zaopatrzenia (tzn. innego niż czysto lotnicze). Takie siły stosowałyby konwencjonalną taktykę jak armia kontynentalna, ale walczyłyby w geograficznie małych, drugorzędnych teatrach działań, gdzie teren nie nadaje się do prowadzenia wojny zmechanizowanej. Dobrym przykładem tego, jak wyglądałyby Siły Ekspedycyjne, jest niewykorzystana szansa we wczesnej fazie wojny w Wietnamie: kiedy po raz pierwszy zbudowano Szlak Ho Chi Minha, przebiegał on bezpośrednio przez 17 równoleżnik DMZ. Prezydent Ngo Dinh Diem skutecznie odciął szlak, a w odpowiedzi Północni Wietnamczycy przenieśli go przez granicę do Laosu, który był zbyt słaby, by oprzeć się infiltracji. Przed swoim zabójstwem Diem poprosił Stany Zjednoczone o rozważenie interwencji w Laosie, aby przeciąć nowy szlak, który przechodził przez laotańską panhandle. Plan ten był wielokrotnie modyfikowany, ale konsekwentnie zakładał, że 4 dywizje zajmą pozycje blokujące w trudnym górskim terenie, a ich szczególnym celem będzie udaremnienie ruchu kołowego. Zablokowanie ruchu kołowego uniemożliwiłoby przemieszczanie się na południe ciężkiej broni w dużych ilościach, a piesze patrole (ewentualnie uzupełnione przez SOF/lokalnych sojuszników Montagnard) zajęłyby się całą resztą. Siły można było zaopatrywać drogą nr 9, która doskonale obrysowywała region i była zaprojektowana tak, by można ją było przejechać w warunkach monsunowych. Komuniści nie mogli też ominąć tych pozycji, jadąc dalej na zachód, ponieważ dodaliby kolejne 500 mil do podróży i weszliby do Tajlandii, która była militarnie silniejsza i bardziej antykomunistyczna niż Laos.
Droga 9 dzisiaj
Na początku te 4 dywizje i ta linia życia mogą wydawać się sprzeczne z ideą prawdziwych sił ekspedycyjnych; zbyt duże siły i zbyt stała droga zaopatrzenia. Jednak 4 dywizje byłyby o wiele za małe, aby prowadzić wojnę poza laotańskimi rubieżami lub dokonać konwencjonalnej inwazji na Wietnam Północny, co jest zgodne ze strategicznie defensywną postawą Ameryki i Wietnamu Południowego. Byłaby ona jednak zbyt duża, by ponieść los Francuzów pod Dien Bien Phu. Siły ekspedycyjne działałyby w niezwykle trudnym terenie, na który składałyby się zarówno góry, jak i bezdroża dżungli, nadające się raczej dla lekkich sił niż dla wojsk zmechanizowanych. Ich samotna droga zaopatrzenia mogła w każdej chwili zostać przecięta przez komunistyczną infiltrację, jak to miało miejsce na początku oblężenia Khe Sanh w styczniu 1968 roku. Co więcej, ich celem było zajęcie nadającego się do obrony terenu, przez który musiał przejść szlak Ho Chi Minh, okopanie się, a następnie odparcie komunistycznych kontrataków i odcięcie ich szlaków zaopatrzeniowych – zupełnie jak XIX-wieczni Brytyjczycy. Było to dalekie od kontynentalnej kampanii mającej na celu obalenie rządu w Hanoi, a jeszcze dalsze od działań kontrrebelianckich.
W epoce nowożytnej prawdziwe siły ekspedycyjne posiadałyby następujące cechy:
- Lekkie, niezmechanizowane Siły
- Małe formacje, nie większe niż jeden korpus
- Częste i/lub nieregularne zaopatrzenie
Najlepszymi kandydatami do tego typu działań wojennych nie są siły amfibijne, lecz spadochroniarze. Oddziały amfibijne, nawet gdy zajmują ograniczone cele, mogą liczyć na marynarkę wojenną w zakresie zaopatrzenia i stosunkowo nieograniczonej mobilności strategicznej, a zatem walczą jak miniaturowa armia kontynentalna. Powietrzne oddziały szturmowe są lepiej przystosowane do prowadzenia wojny kontynentalnej, ponieważ helikoptery są bardziej zwrotne w porównaniu ze zrzutami spadochronowymi, a ich wady (w porównaniu z samolotami) w zakresie zużycia paliwa i zasięgu są w zasięgu możliwości logistycznych i zmechanizowanych armii kontynentalnej. Z kolei spadochroniarze muszą podróżować lekko, ze względu na ograniczenia wagowe samolotów (zarówno w przypadku pierwszego zrzutu, jak i zaopatrzenia z powietrza), a po wylądowaniu mają zostać otoczeni i częściowo odizolowani. Wiele unikalnych cech spadochroniarzy straciło na znaczeniu w wojnie kontynentalnej, ale pozostało przydatnych w wojnie ekspedycyjnej. Spadochroniarze mogą zostać rozmieszczeni w dowolnym miejscu na świecie w ciągu 18 godzin. Mogą wylądować w jednej dużej fali, szybko pokonując wroga dzięki wykorzystaniu szybkości, a następnie skonsolidować się i okopać. Idealnie nadają się do blokowania pozycji lub szybkiego zajęcia kluczowego terenu.
Proponuje się zatem następującą nową definicję „Sił Ekspedycyjnych”:
Nowa definicja: Siły zbrojne, nie większe niż jeden korpus, zorganizowane w celu osiągnięcia określonych, ale ograniczonych i często defensywnych, celów strategicznych w obcym kraju. Ich misje zazwyczaj będą miały miejsce w trudnej, restrykcyjnej i/lub mało terenowej geografii, przez co wykorzystują lżejsze jednostki, takie jak spadochroniarze i kawaleria powietrzna.
Po ustaleniu rozróżnień pomiędzy trzema rodzajami współczesnych działań wojennych, kolejnym naturalnym pytaniem jest ich organizacja. Jak już wcześniej wspomniano, autor zaleca przydzielenie Korpusowi Piechoty Morskiej działań kontrrebelianckich, a Armii wojny kontynentalnej. W przypadku sił ekspedycyjnych najprostszą metodą jest wykorzystanie istniejącej struktury Armii z kilkoma modyfikacjami.
I i III Korpus w pełni objęłyby działania wojenne na kontynencie, przy czym I Korpus zachowałby koncentrację na Pacyfiku, a III Korpus skupiłby się na otwartych działaniach wojennych i zainaugurował pierwszą w armii szkołę walki w terenie zurbanizowanym. Oba korpusy posiadałyby co najmniej jedną wyspecjalizowaną brygadę rzeczną i jedną brygadę górską, a I Korpus zachowałby co najmniej jedną dywizję do walki w dżungli (dla wojny arktycznej autor zalecałby utworzenie osobnego korpusu na Alasce, ze względu na odrębne wymagania logistyczne terenu arktycznego). Taki układ trwale zachowuje wojnę kontynentalną, w tym jej miejskie i amfibijne warianty, z perspektywy instytucjonalnej, a każdy z Korpusów stanowiłby mekkę dla teoretyków i eksperymentatorów. Wymaga to również jedynie zmiany sposobu myślenia i alokacji, a nie wymyślania nowego sprzętu. W przypadku wybuchu wojny kontynentalnej, korpusy te mogą organicznie przekształcić się w armię polową, zamiast budować od podstaw rozkazy walki tychże armii.
XVIII Korpus Powietrznodesantowy stałby się Ekspedycyjnym Korpusem Powietrznym Ameryki (EAC), składającym się z 3 dywizji spadochroniarzy i 3 dywizji powietrznodesantowych. Taki układ nie jest przypadkowy; spadochroniarze są przeznaczeni do tworzenia pozycji blokujących i prowadzenia wojny półstatycznej, podczas gdy piechota powietrznodesantowa („Dragoons”) odgrywałaby rolę pomocniczą jako mobilna rezerwa. Spadochroniarze są kowadłem, szturmowcy powietrzni byliby młotem. Posiadanie trzech dywizji z każdej z nich w czasie pokoju pozwala EAC na mieszanie i dopasowywanie, w zależności od optymalnego stosunku, do nadchodzącej wyprawy; na przykład, jedna misja może wymagać tylko jednej dywizji spadochroniarzy do blokowania pozycji, ale trzech dywizji szturmowców powietrznych do patrolowania luk. Równie prawdopodobna jest sytuacja odwrotna. Tak więc organizacja EAC jest bardzo elastyczna i może być dostosowana do większości sytuacji. Ponieważ niewiele ekspedycji będzie wymagało użycia wszystkich 6 dywizji naraz, realna jest możliwość wystąpienia 2 lub nawet 3 ekspedycji naraz.
Wszystkie samoloty EAC, czy to do zrzutów, czy do transportu powietrznego/zaopatrzenia, czy też Bliskiego Wsparcia Powietrznego, powinny być organicznie zintegrowane z szykiem bojowym dywizji lub korpusu, a nie dołączane tymczasowo z Sił Powietrznych. Rozdwojone, równoległe łańcuchy dowodzenia mogą zapewnić użyteczną redundancję w obronie strategicznej, ale jest to wadą na poziomie ofensywnym/taktycznym. Organiczna integracja zmniejsza tarcia w łańcuchu dowodzenia, zwiększając szybkość reakcji, a jeśli Siły Powietrzne będą kontynuować swoje quixotyczne dążenie do pozbycia się A-10 Warthog, to skrzydła te mogą znaleźć nowy dom w EAC. Dywizje pozbyłyby się również brygady, powracając do Regimental Combat Team, i skonsolidowałyby wszystkie jednostki wsparcia pod kontrolą dywizji, aby stać się mniej „ogoniaste” w porównaniu z armiami kontynentalnymi lub COIN.
Inżynierowie i artyleria EAC zostaną umieszczeni w dywizjach spadochroniarzy, podczas gdy Air Assault Dragoons będą polegać na moździerzach i śmigłowcach zamiast haubic, aby zachować wysoką mobilność. Cały sprzęt przenoszony przez spadochroniarzy EAC i oddziały szturmowe powinien nadawać się do zrzutu z powietrza i być przenośny, ponieważ będą one działać na terenach, które mogą, ale nie muszą posiadać lotnisk lub dróg. Każda dywizja będzie musiała zostać zrestrukturyzowana tak, aby zapewnić wystarczającą liczbę tragarzy i/lub strzelców, którzy będą w stanie przenosić cały swój ekwipunek podczas marszów drogowych bez konieczności używania pojazdów. Śmigłowce są niezwykle przydatne w szybkim przemieszczaniu ludzi i zaopatrzenia w trudnym terenie, ale ograniczone zapasy paliwa (i/lub zła pogoda w czasie lotu) mogą tymczasowo zmusić oddziały do przenoszenia wszystkiego na piechotę. Mobilne patrole piechoty szturmowej zawsze będą miały pierwszeństwo w zaopatrzeniu w paliwo, a półstatyczna obrona spadochroniarzy ograniczy zużycie paliwa tak bardzo, jak to tylko możliwe po ich stronie. Posiadanie każdego przedmiotu przenośnego (lub dającego się rozłożyć na części przenośne) gwarantuje, że jest on wystarczająco lekki dla spadochroniarzy, a jeśli Ekspedycja straci swoje pojazdy, zostanie spowolniona, a nie zatrzymana w miejscu. W tym przypadku sprawdza się hasło „If it ain’t light, it ain’t right”. Moździerze będą miały ogromne znaczenie w wojnie ekspedycyjnej, nawet większe niż regularna artyleria, a stosunek 60-mm moździerzy do szwadronów karabinów powinien wynosić co najmniej 1:1.
Szkolenie w EAC powinno kłaść duży nacisk na celność, zarówno półautomatyczną jak i w pełni automatyczną, i obejmować zarówno szkolenie SERE jak i szkolenie w zakresie walki w górach. Cały personel, nie tylko piechota, powinien spełniać wyższe standardy strzeleckie niż w armiach kontynentalnych, ponieważ uzupełnianie amunicji jest mniej regularne, a wsparcie artyleryjskie mniejsze w przeliczeniu na mieszkańca. Pod wieloma względami powinna ona naśladować legendarne standardy strzeleckie Brytyjskich Sił Ekspedycyjnych (British Expeditionary Force – BEF) sprzed I wojny światowej, w których 600 metrów było uważane za „bliski zasięg”. Ten wysoki standard został zainspirowany przez II wojnę burską, która toczyła się jako wojna kontynentalna na bezdrożach. Boersi oszczędzali swoje ograniczone zapasy amunicji, kładąc nacisk na indywidualną celność, a nie na ogień salwowy, co okazało się tak skuteczne, że armia brytyjska chętnie skopiowała to rozwiązanie po wojnie. Ostatecznie BEF miała polegać na tej samej taktyce, gdy w 1914 roku stanęła w obliczu planu von Schlieffena, a siła wykwalifikowanych strzelców wyborowych nie zawiodła (kampania z 1914 roku ilustruje również wiele ograniczeń sił ekspedycyjnych w wojnie kontynentalnej). Taktyka zmieniła się od tego czasu, ale to tylko dodaje konieczność szkolenia jednostek i broni obsługiwanej przez załogę do strzelania precyzyjnie na pełnym automacie, a nie obniżania standardów półautomatycznych. Szkolenie korpusu do tego wyższego standardu pomoże również w rozwoju Army’s Designated Marksmen Program, jako że dostarczy racji bytu dla jego dalszego istnienia w czasie pokoju/rozładowania, informacji zwrotnej na temat jego taktycznej i instytucjonalnej efektywności, a także zapewni ścieżkę kariery dla instruktorów. Cały personel EAC powinien ukończyć wojskową szkołę SERE i szkołę Wojny Górskiej, ponieważ będzie potrzebował wielu umiejętności historycznie zarezerwowanych dla patroli rozpoznania dalekiego zasięgu i armii niezmechanizowanych. Siły ekspedycyjne będą często walczyć w terenie górzystym, a metody SERE będą niezbędne dla spadochroniarzy, którzy zostaną zrzuceni w niewłaściwej strefie zrzutu, piechoty powietrzno szturmowej, której śmigłowce zostaną zestrzelone, lub jeśli siły ekspedycyjne zostaną (nie daj Boże) najechane i będą musiały opuścić teatr na piechotę. Program nauczania musi również obejmować rozległy trening wodny; żołnierze ekspedycyjni muszą być silnymi pływakami i nie postrzegać wody jako bariery dla ruchu.
W podsumowaniu, rozpoznanie trzech odrębnych stylów nowoczesnej wojny przynosi Armii więcej korzyści niż próba uczynienia wszystkiego „Ekspedycyjnym”. Każdy ze stylów może nauczyć pozostałe swoich specjalnych sztuczek: Siły COIN mogą wprowadzać innowacje w taktyce małych jednostek i metodach kontr-infiltracji, siły ekspedycyjne mogą uczyć marksmanship i innych klasycznych umiejętności lekkiej piechoty, formacje kontynentalne mogą połączyć wszystko razem i poprawić opcje logistyczne wszystkich, a SOF mogą sprawić, że przedmioty będą lekkie i wysoce wydajne. Przynosi to również korzyści strategom, ponieważ ich instrumenty zmuszą ich do myślenia w kategoriach triage’u COIN/Continental/Expeditionary i będą działać jako realistyczna kontrola optymizmu przywódców, którzy w przeciwnym razie widzieliby wojsko jako odpowiedź na każdy problem. Za niewielką ilość sprzętu i siły roboczej możemy poszerzyć nasz mentalny i doktrynalny światopogląd, poprawić naszą pozycję w świecie i stać się naprawdę gotowi na każdą ewentualność.
End Notes
Jedyną zmianą, którą można by uznać za game-changer są drony, ale mają one liczne konwencjonalne środki zaradcze.
Strategiczne cele określają styl prowadzenia wojny, a taktyka z nich wynika. Podział stylów ze względu na taktykę jest mylący, gdyż każda taktyka może służyć wielu celom strategicznym
Nowoczesna brygada to Regimental Combat Team z okresu II wojny światowej, posiadająca własne wsparcie organiczne, a nie polegająca na macierzystej dywizji.
Większość walk w terenie zurbanizowanym przypomina wojnę okopową w stylu I wojny światowej, dlatego nie ma potrzeby wymieniać ich osobno
Po zabójstwie prezydenta Diema, generał Westmoreland stał się jej największym zwolennikiem i nadal prosił o zgodę na jej wprowadzenie, aż do czasu zastąpienia go przez generała Abramsa.
Przez kambodżańskie porty odbywał się przemyt ciężkiej broni, ale został on przerwany na początku wojny.
Francuzi mieli 11 000 ludzi, a Viet Minh 50 000. Cztery amerykańskie dywizje liczyłyby około 40 000 ludzi, znacznie więcej niż francuskie. To także znacznie więcej niż 6 000 marines, którzy walczyli pod Khe Sanh.
Posiadaliby większość okrętów amfibijnych i zaopatrzeniowych armii
Brygady/dywizje górskie trenowałyby do walki na wysokościach powyżej 8000 stóp.
Tak się składa, że brygada ta również liczyła 6 dywizji, choć później rozrosła się do armii kontynentalnej.