W ciągu kilku dni para dwuletnich gepardów, Saba i Nairo, wyruszy z Wielkiej Brytanii w niezwykłą podróż. Bracia zostaną zabrani z Howletts Wild Animal Park, w Kent, i polecą do RPA, aby rozpocząć nowe życie – na wolności.
Będzie to pierwszy raz, kiedy gepardy urodzone w niewoli opuściły Wielką Brytanię, aby ponownie zdziczeć w Afryce, mówi Damian Aspinall, który prowadzi Howletts. „Na planecie pozostało tylko około 7000 gepardów i są one wymienione jako zagrożone”, mówi. „Ta reintrodukcja – do rezerwatu w Mount Camdeboo, w południowej części kraju – jest ważna, ponieważ pomoże wesprzeć małą populację gepardów, którą mamy pozostawioną na wolności.”
I proces uwalniania zwierząt z jego parków dzikich zwierząt prawdopodobnie będzie kontynuowany w sposób niezakłócony, dodaje Aspinall. Obecnie prowadzi on energiczną kampanię na rzecz gwałtownego przyspieszenia powrotu wszystkich trzymanych w niewoli zwierząt na wolność, a ostatecznie zamknięcia wszystkich ogrodów zoologicznych i parków dzikich zwierząt w Wielkiej Brytanii – w tym jego własnego.
Dzień zoo dobiegł końca, twierdzi – a jego poglądy są odzwierciedlane przez innych krytyków, którzy uważają parki dzikich zwierząt i kolekcje zwierząt za anachronizmy, które powinny zostać wycofane z istnienia w ciągu najbliższych 25 lat.
Ale ogrody zoologiczne są ważną częścią brytyjskiej kultury. Około 30 milionów wizyt odbywa się w kolekcjach zwierząt każdego roku, według Brytyjskiego i Irlandzkiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów. Niektóre z tych placówek są małe i odizolowane – i od czasu do czasu padają ofiarą lokalnych władz za złe traktowanie zwierząt. Z drugiej strony, niektóre większe instytucje, takie jak londyńskie czy chesterskie ogrody zoologiczne, są dobrze zarządzane i według zwolenników uzasadniają swoje istnienie z trzech jasnych powodów: edukacji, badań i ochrony przyrody.
Według tego argumentu, odkrywanie przed społeczeństwem cudów dzikiej przyrody naszej planety i badanie biologii tych zwierząt, aby pomóc im powrócić do natury, daje ogrodom zoologicznym ważny powód do istnienia. W świecie nękanym przez zmiany klimatyczne, utratę siedlisk i rosnącą liczbę ludzi, ogrody zoologiczne zapewniają ochronę zagrożonym gatunkom.
Kto więc ma rację? Czy trzymanie dzikich zwierząt w niewoli ma dziś jakiekolwiek uzasadnienie? Czy ogrody zoologiczne są dobre dla zagrożonych stworzeń naszej planety, czy też są reliktem okrutnego podejścia do dzikiej przyrody z przeszłości?
Jednym z argumentów jest to, że ogrody zoologiczne uczą zwiedzających, szczególnie tych młodszych, o cudach dzikiej przyrody naszej planety. Ale Chris Draper z Born Free, międzynarodowej organizacji charytatywnej, która prowadzi kampanię przeciwko trzymaniu dzikich zwierząt w niewoli, nie zgadza się z tym. „W dzisiejszych czasach ludzie mogą dowiedzieć się więcej z telewizyjnego dokumentu przyrodniczego, niż kiedykolwiek zobaczą w ogrodach zoologicznych. W niewoli słoń czy żyrafa znajdują się poza swoim naturalnym środowiskiem i prawdopodobnie w nienaturalnej grupie społecznej. Telewizja lub Internet są znacznie lepszymi zasobami do zrozumienia zwierząt niż zoo.”
Aspinall zgadza się z tym. „Programy Davida Attenborough są o wiele bardziej edukacyjne niż jednodniowa wycieczka do zoo”, mówi. I można zobaczyć ich punkt widzenia. Ostatnia seria Attenborough, „Siedem światów, jedna planeta”, składała się z typowo oszałamiającego materiału – dramatyczne zbliżenia pingwinów gentoo uciekających przed fokami lamparcimi, pumy w pogoni za guanako i makaki barbarzyńskie w wysokopoziomowych pościgach za porywaczami niemowląt. To było porywające, pouczające – i z pewnością idealne, by przykuć ludzi do zwierząt.
Ale Attenborough stanowczo się z tym nie zgadza i podkreśla, że jego filmy dokumentalne nie mogą się równać z oglądaniem prawdziwych zwierząt. Tylko widok zwierzęcia w ciele może dać nam prawdziwe zrozumienie jego natury, mówi.
„Nie ma sposobu, aby docenić kruchość słonia, chyba że widząc go z bliska”, powiedział Observerowi. „Ludzie powinni być w stanie zobaczyć, co zwierzę wygląda jak. I pachnie. I jak brzmi. Myślę, że jest to dość ważne. Właściwie, bardzo ważne.”
Edukacja z pewnością uzasadnia istnienie dobrze zarządzanego zoo, nalega. Z drugiej strony, Attenborough przyznaje, że niektóre zwierzęta radzą sobie w ogrodach zoologicznych lepiej niż inne. „Szczególnie udane są nowoczesne akwaria, z ich ogromnymi, wysokimi na sufit zbiornikami, w których można zobaczyć całe społeczności różnych gatunków ryb żyjących razem. Są one absolutnie bajeczne.”
Przez kontrast, niedźwiedzie polarne, duże drapieżniki i duże ssaki łowne, takie jak lwy, nie nadają się do trzymania w ogrodach zoologicznych, mówi Attenborough. „Z pewnością zgadzam się z panem Aspinallem, mówiąc, że nie powinieneś mieć lwów w ogrodach zoologicznych – chyba że stały się zagrożone na wolności, co oczywiście staje się teraz realnym ryzykiem.”
I to samo dotyczy ochrony przyrody, dodaje. „Programy hodowlane dla zwierząt, które są na skraju wyginięcia, mają niesamowite znaczenie. Gdyby nie ogrody zoologiczne, nie byłoby oryksa arabskiego na świecie, na przykład.”
Oryks arabski został upolowany na wyginięcie na wolności w 1972 roku, ale później został ponownie wprowadzony – pierwotnie ze zwierzętami z parku safari w San Diego – do Omanu. Kolejne reintrodukcje miały miejsce w Arabii Saudyjskiej i Izraelu, a szacuje się, że obecnie na wolności żyje ponad 1000 oryksów arabskich.
Inne gatunki reintrodukowane na wolność przy użyciu zwierząt wyhodowanych w zoo to żubr i koń Przewalskiego. Ale to wszystko, twierdzi Aspinall. „Tylko bardzo niewielka liczba zwierząt znajdujących się w europejskich ogrodach zoologicznych była przedmiotem projektów uwalniania, a trzecia część tych gatunków nie została uznana za zagrożoną” – mówi. Zamiast tego, ogrody zoologiczne są zapchane niezagrożonymi gatunkami umieszczonymi tam wyłącznie w celu zabawiania publiczności: wydry i meerkaty są powszechnymi przykładami.
Jednakże urzędnicy zoo odrzucają pomysł, że ich sukcesy w zakresie rewildingu są ograniczone i wskazują na inne przykłady udanego powrotu zwierząt hodowanych w zoo na wolność – na przykład pustułkę maurytyjską. W 1974 roku tylko cztery z tych pięknych drapieżników były znane jako istniejące na wolności. Stały się one najrzadszym ptakiem na świecie z powodu utraty siedlisk, wprowadzenia nierodzimych drapieżników i powszechnego stosowania DDT i innych pestycydów na wyspie.
Plan ratunkowy został uruchomiony przez wiele organizacji, w tym park dzikich zwierząt Durrell i londyńskie zoo, w celu uratowania pustułki Mauritiusa przed wyginięciem na wolności. „Inwazyjny makak krabożerny stanowił szczególny problem” – mówi Gary Ward, kurator ptaków w londyńskim zoo. „Przyleciał na Mauritius z Azji i kradł jaja z gniazd pustułek. Zaprojektowaliśmy więc budki lęgowe, które były dłuższe niż ręka makaka, tak aby nie mógł on sięgnąć do środka, aby wykraść jaja. Ptaki miały wtedy bezpieczne miejsce do wychowywania młodych.”
Skrzynki lęgowe, w połączeniu z innymi środkami ochrony, pozwoliły na zwiększenie liczebności pustułek maurytyjskich do około 800 osobników – choć w ostatnich latach ich liczebność nieco spadła.
Inne sukcesy ogrodów zoologicznych w zakresie ponownego zdziczenia były bardzo spektakularne, jak na przykład kondor kalifornijski, który powrócił na niebo nad zachodnimi Stanami Zjednoczonymi w ubiegłym stuleciu dzięki wypuszczeniu młodych ptaków wyhodowanych w San Diego, a także drobne, jak powrót maleńkiego ślimaka partula, pochodzącego z Huahine i Moorea na Wyspach Towarzystwa w Polinezji Francuskiej, z populacji wyhodowanych w ogrodach zoologicznych w Londynie, Edynburgu, Chester i Amsterdamie.
Jednak przeciwnicy ogrodów zoologicznych twierdzą, że te reintrodukcje pozostają rzadkie i nie uzasadniają utrzymywania innych, niezagrożonych dzikich zwierząt, punkt podjęty przez Sama Threadgilla z Wolności dla Zwierząt, który prowadził kampanię na rzecz zniesienia ogrodów zoologicznych przez kilka dziesięcioleci.
Wspólnie z Born Free, Wolność dla Zwierząt zbadała ogrody zoologiczne w Anglii i Walii i doszła do wniosku, że tylko niewielki procent ich zwierząt to gatunki zagrożone, a tylko około 15% jest zagrożonych.
„Jest to prosty fakt, że ogromna większość zwierząt trzymanych w ogrodach zoologicznych nie jest zagrożona lub zagrożona i są tam po prostu, aby zapewnić rozrywkę publiczności”, mówi.
Aspinall idzie dalej. Utrzymuje, że wiele dużych ssaków trzymanych w ogrodach zoologicznych – lwy, słonie i nosorożce, na przykład – są wsobne, chore lub mają niewłaściwe profile genetyczne, aby ponownie wprowadzić je na wolność, gdzie mogłyby jeszcze bardziej osłabić dzikie populacje, które już walczą o przetrwanie. „Dlaczego więc są one 'arked' w pierwszej kolejności?” pyta.
Nieczęstość uwolnień zwierząt hodowanych w zoo do środowiska naturalnego jest przyznawana przez Dominica Jermeya, dyrektora generalnego Zoological Society of London, ale interpretowana w inny sposób: „Prawda jest taka, że wiele 'dzikich' obszarów nie jest już realnymi siedliskami dla zwierząt – a reintrodukcja jest o wiele bardziej skomplikowana, niż ludzie mogą sobie zdawać sprawę. Wiele z najbardziej zagrożonych gatunków na świecie żyje w siedliskach zdegradowanych przez rolnictwo, zagrożonych chorobami lub zamkniętych na niewielkich obszarach, gdzie nie ma możliwości dotarcia do potencjalnych partnerów bez wchodzenia w konflikt z ludźmi.”
Ze swojej strony Aspinall wskazuje na sukcesy w ochronie, które jego zdaniem można osiągnąć w przypadku kluczowych zagrożonych gatunków bez jakiegokolwiek wkładu ze strony ogrodów zoologicznych. Po pierwsze, planuje stopniowo opróżniać swoje dwa ogrody zoologiczne – w Howletts i w Port Lympne, niedaleko Folkestone – i wykorzystać je do pomocy w tworzeniu dużych grup zwierząt – goryli, nosorożców, lwów i innych – w chronionych rezerwatach w Afryce. „Konkretne zwierzę otrzyma domy w kilku rezerw, tak, że jeśli jeden dostał w kłopoty z jakiegoś powodu – wojna domowa, na przykład – nie będzie innych źródeł, które mogłyby zasilić rezerwę raz te kłopoty zostały posortowane.”
Aspinall wskazuje na przykład goryla górskiego. Na początku lat 80. ich liczba spadła do poniżej 250 sztuk. Dziś ich populacja liczy 1000 osobników. „To wszystko dzieje się w kraju Gabon, otoczonym przez agresywne niszczenie siedlisk, wojnę domową i kłusownictwo – a wszystko to bez jakiejkolwiek hodowli w niewoli.”
Kluczowym punktem tego planu jest to, że zwierzęta nie byłyby trzymane za kratami, ale pozostawione do wędrówki w ich ojczyźnie. I zamiast pieniędzy wydawanych na ogrody zoologiczne, fundusze poszłyby bezpośrednio na ochronę przyrody.
Ale pomysł zamknięcia ogrodów zoologicznych w celu zwiększenia funduszy na ochronę przyrody jest kwestionowany przez Marka Pilgrima, dyrektora naczelnego Chester Zoo. Jego organizacja ma całkowity roczny budżet w wysokości £47m.
„Te pieniądze są zbierane praktycznie w całości od ludzi płacących przy naszych drzwiach, aby dostać się do środka”, mówi. „Po odliczeniu naszych kosztów bieżących i gotówki na nowy rozwój, mamy około 1,5 miliona funtów, które przeznaczamy na ochronę w terenie – pracę, która obejmuje badania nad szympansami w Nigerii i niedźwiedziami w Azji oraz program reintrodukcji wschodnich czarnych nosorożców do Ugandy. Gdybyśmy po prostu zamknęli nasze drzwi, jak niektórzy sugerowali, nasze finansowanie tych projektów ochrony przyrody natychmiast by się zatrzymało.”
Podaje jako przykład nigeryjski park narodowy Gashaka Gumti, w którym znajduje się ostatni rezerwat bardzo zagrożonego szympansa nigeryjsko-kameruńskiego. „Szympansy żyją tu w lasach, które są mniej gęste i bardziej suche niż te, w których żyją inni przedstawiciele gatunku w innych częściach Afryki” – mówi Andrew Moss, główny naukowiec zajmujący się ochroną przyrody w Chester. „Ich dieta jest bogata w owady, a my odkryliśmy, że są one niezwykle biegłe w tworzeniu narzędzi, które są odpowiednie do zdobywania różnych rodzajów owadów.
„Najważniejsze jest to, że gdybyśmy zamknęli bramy Chester, obóz badawczy, który wspieramy w Gashaka Gumti, zostałby poważnie dotknięty, a ta kluczowa praca w terenie zagrożona.”
Nie tylko pieniądze na ochronę przyrody sprawiają, że ogrody zoologiczne są ważne, mówią zwolennicy. Kluczowa jest także wiedza i doświadczenie zdobyte w ogrodach zoologicznych. W ciągu ostatnich kilku lat populacje dzikich sępów w Indiach i Nepalu zmniejszyły się z około 40 milionów do kilku tysięcy z powodu stosowania diklofenaku, leku przeciwzapalnego dla zwierząt gospodarskich, który jest bardzo trujący dla sępów jedzących ich zwłoki.
„Byliśmy ściśle zaangażowani w prace konserwatorskie, a nasze doświadczenie w budowaniu wolier na miejscu, aby chronić ostatnie kilka sępów – i w leczeniu chorych zwierząt – było niezwykle przydatne”, mówi Nic Masters, asystent dyrektora ds. zdrowia dzikich zwierząt w londyńskim zoo.
W końcu te wysiłki i inne próby ochrony mogą okazać się daremne w świecie, w którym zmiany klimatyczne, utrata siedlisk i rosnąca liczba ludzi stanowią wyzwanie, jak twierdzi Draper. „Utrzymanie przy życiu garstki ostatnich z podgatunku zaczyna wyglądać jak zadanie głupca, ponieważ ta maleńka populacja jest skazana albo na życie w niewoli na wieczność, albo na wyginięcie. Żadna z tych dwóch opcji nie jest szczególnie atrakcyjna w czyjejkolwiek książce, powiedziałbym. Szkoda została wyrządzona.”
Ten pogląd jest kwestionowany przez naukowców, którzy nadal wierzą, że jest czas, aby uratować gatunki i którzy twierdzą, usilnie, że ogrody zoologiczne mają rolę do odegrania jako arki dla zagrożonych dzikich zwierząt. Ideę tę popiera prymatolog Jane Goodall, której pionierskie badania szympansów na wolności ujawniły złożone życie, jakie prowadzą najbliżsi biologiczni krewni ludzkości.
„Grupy, które uważają, że wszystkie ogrody zoologiczne powinny być zamknięte, nie spędziły tyle czasu, ile ja spędziłam na wolności” – powiedziała kiedyś. „Nie widzieli zagrożeń niszczących siedliska szympansów, nie rozumieją, jak to jest patrzeć, jak szympans walczy, ranny i kulawy z drucianych sideł. Ale ja tak.”
Pierwsze zoo
Do początku XIX wieku kolekcje egzotycznych zwierząt należały zazwyczaj do królów i królowych i były symbolami władzy królewskiej. Zmieniło się to wraz z założeniem Towarzystwa Zoologicznego w Londynie w Regent’s Park w 1828 roku. Był to pierwszy na świecie naukowy ogród zoologiczny i miał być zbiorem niezwykłych zwierząt do badań naukowych.
Kolekcja została ostatecznie otwarta dla publiczności w 1847 roku. Kilka dekad później, piosenka music-hallowa Walking in the Zoo została spopularyzowana przez Alfreda Vance’a i jest godna uwagi ze względu na pierwsze spopularyzowanie, w Wielkiej Brytanii, słowa „zoo” jako krótkiej formy „ogrodów zoologicznych”, oprócz amerykańskiego „O.K.” w refrenie piosenki: „Walking in the Zoo, walking in the Zoo/The O.K. thing on Sunday is walking in the Zoo.”