Gwiazda filmowa Mickey Rooney powiedział: „Małżeństwo jest jak uderzenie w baseball; kiedy pojawia się ta właściwa, nie chcesz jej przepuścić”. Brzmi to dobrze, dopóki nie zdasz sobie sprawy, że Mickey był żonaty osiem razy. Musiał mieć wiele „dobrych piłek”, na które mógł się zamachnąć!
Nie chcąc być prześcigniętym, Glynn DeMoss Wolfe, ówczesny rekordzista świata z 26 małżeństwami, dokonał podobnego porównania. „Małżeństwo jest jak zbieranie znaczków”, powiedział. „Ciągle szukasz, aby znaleźć ten rzadki egzemplarz.”
Obydwaj mężczyźni mieli coś, co można nazwać „igłą w stogu siana” w kwestii wyboru partnera. Zgodnie z tym poglądem istnieje tylko jeden małżonek, z którym można być szczęśliwym. Tę osobę trzeba znaleźć, nawet jeśli oznacza to odrzucenie współmałżonka, który już nie jest dla ciebie odpowiedni.
W wyniku takiego poglądu pojawia się znaczny ból emocjonalny. W Biblii nie znajdziesz klauzuli „niewłaściwej igły”, która daje ci możliwość ucieczki, jeśli dojdziesz do wniosku, że twój współmałżonek nie jest dla ciebie odpowiedni. Zamiast tego znajdziesz w Księdze Malachiasza 2:15: „Nie łam wiary z żoną swojej młodości.”
Małżeństwo nie polega przede wszystkim na znalezieniu odpowiedniego współmałżonka. Chodzi o bycie właściwą osobą.
Gdy jesteś samotny, doświadczasz zakresu zadowolenia od niskiego do wysokiego. Kiedy się żenisz, ten zakres może stać się jeszcze szerszy w obu kierunkach. Większe zadowolenie – lub niezadowolenie – może mieć miejsce niż w latach samotności.
Jeśli ty i twój ukochany byliście nieszczęśliwi jako single i oczekiwaliście, że małżeństwo spełni wasze życie, prawdopodobnie bardzo się rozczarowaliście, ponieważ poziom waszego zadowolenia spadł jeszcze niżej. Ale jeśli wyczuwaliście znaczenie i cel w swoim życiu indywidualnie i chcieliście dzielić się nimi w ramach zobowiązania na całe życie, prawdopodobnie doświadczyliście wzrostu zadowolenia. Można to nazwać teorią miny w doborze partnera. Albo znajdziesz „kopalnię ziemi” albo „kopalnię złota” w małżeństwie.
Jeśli wszedłeś w małżeństwo z nadzieją, że w końcu znajdziesz szczęście w swoim partnerze, prawdopodobnie go nie znalazłeś. Podobnie jak stolarz, który najpierw musi usunąć deski podłogowe, aby podłożyć pod nie legary, tak i ty musisz najpierw znaleźć zadowolenie indywidualnie.
Podczas zalotów ludzie często są pewni, że znaleźli „kopalnię złota”. Oboje przyszli małżonkowie mają tendencję do ekscytowania się tym wspaniałym, nowym związkiem. Fajerwerki romansu pomagają im działać życzliwiej, bardziej bezinteresownie i bardziej empatycznie, niż gdyby ogień wygasł.
Mamy tendencję do wypełniania luk dotyczących osoby, którą kochamy. Podczas zalotów zakładamy, że skoro on jest gotów usiąść i wysłuchać naszych odczuć na temat życia, to okaże taką samą troskę po ślubie, kiedy będziemy chcieli porozmawiać o naszych frustracjach. Kiedy tego nie robi, zakładamy, że poślubiliśmy niewłaściwą osobę.
W rzeczywistości, prawdopodobnie nie był tak wspaniały, jak myślałaś, że jest, zanim się pobraliście. Z drugiej strony, prawdopodobnie nie jest tak okropny, jak ci się teraz wydaje.
W swoim klasycznym dziele Sztuka kochania Erich Fromm oświadcza: „Kochać kogoś to nie tylko silne uczucie – to decyzja, to osąd, to obietnica. Gdyby miłość była tylko uczuciem, nie byłoby podstaw do obietnicy, że będziemy się kochać na zawsze.”
Dr James Dobson przekazuje podobne przesłanie w swojej książce „Romantyczna miłość”: „Widzisz, miłość nie jest definiowana przez wzloty i upadki, ale zależy od zaangażowania ich woli. Stabilność pochodzi z tej nieposkromionej determinacji, aby osiągnąć sukces w małżeństwie i utrzymać płomień w blasku niezależnie od okoliczności.”
Kiedy dwoje z was szło do ołtarza, każde z was stało się odpowiednią osobą dla drugiej osoby. Tak, możesz spojrzeć wstecz i zweryfikować swoje powody. Ale wkroczyliście na arenę, na której nauka prawdziwej miłości trwa całe życie.
Czy twój współmałżonek jest idealny? Nie ma na to szans. Witamy w rasie ludzkiej.
Tego właśnie nauczyli się Larry i Linda.
Larry nie czuł już tego podniecenia, które towarzyszyło mu, gdy chodził z Lindą na randki. Nie mówiła do niego tak słodko, jak za dawnych czasów. A jeśli jej nawyki związane z wydawaniem pieniędzy utrzymają się, oboje skończą w przytułku dla ubogich. Larry doszedł do wniosku, że popełnił błąd, żeniąc się z Lindą.
Gdy zaczęli korzystać z pomocy doradców, Larry założył, że Linda nie jest kobietą dla niego. Zrozumiał jednak, że choć Linda nie była doskonała, nauka miłości do niej pomogła mu rozwinąć się jako małżonkowi i stać się bardziej kochającym.
Larry mógłby nie ożenić się z Lindą, wiedząc o niej to, co wie teraz. Jednak zdaje sobie sprawę, że poza ludzkimi decyzjami, Bóg w jakiś sposób uwzględnia w tym wszystkim swoje cele.
Larry nie postrzega już małżeństwa w kategoriach „igły w stogu siana”. Uważa Lindę za tę, którą obiecał kochać w zdrowiu i w chorobie.