Po dekadzie uwielbienia za stworzenie nowoczesnego stylu dramatu, Ibsen znalazł się w sytuacji, która ostatecznie doprowadziła do powstania prawdopodobnie jego największego dzieła, Heddy Gabler.
Ibsen w wieku 61 lat stał się źródłem zauroczenia dla wielu młodych dziewcząt. Sukces bez wątpienia uderzył dramaturgowi do głowy, a wcześniej zahukany (i żonaty) mężczyzna śmiało kontynuował związki znacznie dalej niż przed sławą.
Emilie Bardach
W czasie gdy Ibsen spędzał lato w północnych Włoszech w 1889 roku, Emilie Bardach, osiemnastolatka z Wiednia, zakochała się w 61-letnim dramaturgu. Ibsen zdawał się odwzajemniać jej uczucia, mówił o opuszczeniu żony i syna dla młodej kobiety. „Ale z różnych powodów”, wyjaśnia biograf Ibsena Michael Mayer, „strach przed skandalem, poczucie obowiązku wobec żony, świadomość starości, być może świadomość lub strach przed impotencją – on, który tak długo tłumił swoje uczucia, a teraz miał okazję je spełnić, wzbraniał się przed próbą”. Zamiast tego Ibsen wrócił do Monachium i przeżył kolejne zauroczenie, które również spełzło na niczym. Obiekt nowych uczuć, Helene Raff, napisała później: „Stosunki Ibsena z młodymi dziewczętami nie miały w sobie nic z niewierności w zwykłym znaczeniu tego słowa, lecz wynikały wyłącznie z potrzeb jego wyobraźni.”
Helene Raff
W międzyczasie dramaturg wlał się w nową sztukę, zauważając: „Wielką tragedią życia jest to, że tak wielu ludzi nie ma nic do roboty, ale tęskni za szczęściem, nie mogąc go nigdy znaleźć.” Pisał też w liście do Helene: „Dla mnie najważniejsza jest zawsze wola. Niewielu ludzi ma silną wolę. Zawsze wydaje mi się to komiczne, gdy ludzie mówią mi, że coś, czego pragnęli, nie wyszło. Oni tylko pragnęli lub tęsknili za czymś, a nie chcieli tego. Ten, kto naprawdę czegoś chce, osiąga swój cel”. Wciąż przejęty niemożnością działania wobec tych młodych kobiet, w swojej nowej sztuce Hedda Gabler Ibsen zagłębiał się w temat „samo-emancypacji nieosiągniętej z powodu własnej niedoskonałości poszukującego”, jak ujął to badacz Hans Georg Meyer. Ta bardzo osobista sztuka, nazwana przez biografa „Portretem dramaturga jako młodej kobiety”, stała się prawdopodobnie najbardziej szanowanym dziełem w bogatej spuściźnie dramaturga.
Po raz kolejny krytycy zbesztali londyńską premierę nowego dzieła Ibsena, zbierając najgorsze recenzje w jego dotychczasowej karierze. The Saturday Review potępił to, co nazwał „podłością i nikczemnością filozofii… fotograficzne studium podłości i chorobliwości”, a Pictorial World nazwał to „ohydnym koszmarem pesymizmu”. Sztuka ta jest po prostu złą ucieczką moralnego gazu ściekowego. Dusza Heddy jest przepełniona najohydniejszymi namiętnościami ludzkości”. Sztuka miała jednak swoich wielbicieli, m.in. Thomasa Hardy’ego, Henry’ego Jamesa, Bernarda Shawa i Oscara Wilde’a, który napisał „Czułem litość i przerażenie, jakby sztuka była grecka.”
Dlaczego sztuki Ibsena, a w szczególności Hedda Gabler, były tak niedocenione w momencie debiutu? Biograf Ibsena, Michael Meyer, wyjaśnia kluczową przeszkodę dla wiktoriańskiej publiczności: „Ludzie, którzy byli w stanie zrozumieć złożoną postać w powieści, z pomocą narracyjnych wyjaśnień i refleksji bohatera, często byli bezradni w obliczu tej samej postaci wyrażonej jedynie poprzez dialog”. Współcześni widzowie oczekują tego, chodząc do teatru, ale Ibsen był pierwszym dramaturgiem, który skomponował dramat w taki sposób. Dodatkowo sztuka napisana jest w całości w krótkich, kilkuzdaniowych wymianach zdań, również nietypowych dla ówczesnych sztuk.
Mimo chłodnego przyjęcia na początku, sztuka, jak i sam Ibsen, w bardzo krótkim czasie zyskała akceptację i popularność. W ciągu pół wieku od debiutu sztuki w Ameryce w 1898 roku, powstało 15 produkcji na Broadwayu. Do dziś jest to najczęściej wystawiana sztuka Ibsena zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Stanach Zjednoczonych. Kiedy Ibsen zmarł w 1902 roku w wieku 78 lat, jego wpływ był już pewny, a tysiące ludzi przybyło, by złożyć mu hołd. Ostatnie słowo dramatopisarza brzmiało „tvertimod!”, co oznacza „wręcz przeciwnie.”
Elizabeth Robins, 1893
Rola Heddy pozostaje jedną z najbardziej pożądanych ról dla aktorki. Elizabeth Robins stworzyła tę rolę w Londynie i zagrała w pierwszej produkcji na Broadwayu. Inne znaczące aktorki, które zagrały tę rolę na przestrzeni lat to Eva Le Gallienne (1928, uznana za jedną z najlepszych interpretacji), Peggy Ashcroft (1954), Maggie Smith (1970, w produkcji wyreżyserowanej przez szwedzkiego twórcę Ingmara Bergmana), Claire Bloom (1971), Glenda Jackson (1975), Diana Rigg (1981, film telewizyjny), Fiona Shaw (1991), Annette Bening (1999), Martha Plimpton (2001, Steppenwolf), Kate Burton (2002), Cate Blanchett (2006) i Mary-Louise Parker (2009). Premiera sztuki w tłumaczeniu Nicholasa Rudalla odbyła się w Court Theatre w Chicago w 1984 roku, a w rolę Eilerta Lovborga wcielił się ulubieniec Writers Theatre William Brown.
Eva Le Gallienne jako Hedda w Civic Repertory Theatre, 1928
Wszystkie sztuki Ibsena, a zwłaszcza jego arcydzieło Hedda Gabler, wywarły głęboki wpływ na tych, którzy poszli w jego ślady. Dwaj jego młodsi rówieśnicy, Strindberg i Czechow, choć nie lubili Ibsena, w swoich dziełach kontynuowali poszukiwania nowoczesnej tragedii, którą stworzył Ibsen. Kolejni pisarze bez skrupułów stawiali Ibsena na piedestale i przyznawali się do jego wpływu na ich twórczość. Pirandello oświadczył: „Po Szekspirze bez wahania stawiam Ibsena na pierwszym miejscu”. Eugene O’Neill nazwał jego twórczość „intensywnie ludzką i zrozumiałą” i „znacznie bliższą mi niż Szekspir”. Ale być może najlepiej ujął to szwedzki krytyk Martin Lamm, mówiąc: „Ibsen jest Rzymem współczesnego dramatu. Wszystkie drogi ostatecznie prowadzą od niego i do niego.”
Więcej o Heddzie Gabler:
Artykuły | Filmy |Szczegóły produkcji |Bilety