„Doświadczony alpinista nie jest onieśmielony przez górę – jest przez nią zainspirowany. Wytrwały zwycięzca nie zniechęca się problemem, lecz rzuca mu wyzwanie. Góry są stworzone po to, by je zdobywać; przeciwności losu są po to, by je pokonywać; problemy są wysyłane po to, by je rozwiązywać. Lepiej jest opanować jedną górę niż tysiąc podnóży.” -William Arthur Ward
Słyszenie, jak inni mówią nam, że uważają nas za onieśmielających, kiedy my sami nie doświadczamy siebie w ten sposób, jest niepokojącym, samoalienującym doświadczeniem. Wiem. Byłem tam.
Myślenie o zastraszaniu jest wystarczająco trudne, a co dopiero mówienie o uczuciach bycia zastraszanym i onieśmielanym przez siebie nawzajem, w parach, a nawet grupach. Zastraszanie ma publiczne i prywatne oblicza, odzwierciedlając wewnętrzne podziały, które zagrożenie tworzy w naszych własnych umysłach. A niektórzy ludzie są łatwiej zastraszani, wszystkie inne czynniki są równe.
Hear me roar
Z jednej strony może być pęd przyjemności, poczucie władzy. A jednocześnie mogą pojawić się uderzenia przeszywającego żalu i wstydu z powodu utraty kontroli. Zdajemy sobie sprawę, że jeśli inni się nas boją – jeśli spodziewają się, że możemy ich niespodziewanie zranić lub wywierać na nich presję w niepożądany i niepokojący sposób – zostawiamy siebie w bardzo samotnym miejscu, niezależnie od tego, czy pozostaną w pobliżu, czy nie. Jeśli trzymają się w pobliżu, możemy czuć ulgę i poczucie winy; jeśli odejdą, możemy czuć ulgę i żal.
Będąc z królestwa zwierząt, to jest wired w nas do korzystania z różnych przejawów władzy w celu zapewnienia naszego bezpieczeństwa i statusu w pakiecie i dalej nasze cele. Nie każdy jest drapieżnikiem wierzchołkowym lub psem alfa. Ale wszyscy, z nielicznymi wyjątkami, jesteśmy dostrojeni do tego, gdzie stoimy w stosunku do siebie nawzajem. Czy wolisz być nieśmiały lub zastraszony?
Dla niektórych ludzi nie ma problemu, jeśli czują, że są zastraszeni. Mogą naprawdę chcieć być onieśmielające, inna bestia całkowicie z tych, którzy są onieśmielające bez znaczenia lub zdając sobie z tego sprawę. Kiedy ludzie są nieumyślnie onieśmielający i mają ambiwalentne uczucia w związku z otrzymywaną informacją zwrotną, jest to bardziej interesująca sytuacja do przemyślenia niż ta, w której ludzie są pojedynczo zastraszani, ponieważ nieumyślne onieśmielanie, temat na resztę tego artykułu, sugeruje nierozpoznany podział w nas samych, podwojenie Dr. Jekylla i Mr./Ms Hyde’a napędzane wzajemnym nierozpoznaniem. Płeć odgrywa też oczywiście rolę w zastraszaniu. Na przykład badania (Bolino i Turnley, 2003) wykazały, że menedżerowie oceniali kobiety jako mniej sympatyczne, gdy panie były postrzegane jako zastraszone, ale w przypadku panów zastraszenie nie miało wpływu na sympatię. Mało tego, pracownicy płci męskiej, którzy używali zastraszania, byli również uważani za lepszych wykonawców, co nie podobało się kobietom.
Onieśmieleni, zastraszeni, zastraszeni
Aby dodać złożoności do dyskusji, czasami ludzie, oczywiście, są postrzegani jako zastraszeni, podczas gdy w rzeczywistości czują się zupełnie inaczej w środku – bezbronni lub przestraszeni w jakiś sposób. Kiedy tak się dzieje, pojawia się duży rozdźwięk pomiędzy informacją zwrotną, którą otrzymujemy od innych ludzi. Ja, które widzę poprzez to, co inni pokazują mi swoimi pełnymi strachu słowami i zachowaniami, nie jest tym, które mam w głowie. Mamy problem z utrzymaniem tych dwóch tożsamości razem, nasze psychologiczne powstrzymywanie zawodzi, a my polegamy na defensywnym zachowaniu, aby utrzymać równowagę, jeśli nie jesteśmy w stanie konstruktywnie wykorzystać takiego sprzężenia zwrotnego (które zazwyczaj nie jest podane w łatwy do przyjęcia sposób, ponieważ druga osoba mówi z pozycji zagrożenia).
To nie jest niezwykłe dla tego rodzaju rozłączenia, aby się wydarzyć, a nieumyślne zastraszanie pojawia się na kilka różnych sposobów, które są pouczające, aby je opisać. Jeśli ktoś był w skutecznej terapii przez wystarczająco długi czas lub ma szczęście być w stanie być autorefleksyjnym w konstruktywny sposób bez terapii, mamy całkiem dobry pomysł na rozbieżność między różnymi wersjami siebie w oczach innych i tych wersji siebie możemy uchwycić wewnętrznie. Im bardziej spójne nasze poczucie siebie jest, niezależnie od tego, jak wieloaspektowe, tym bardziej in-line kto widzimy siebie być z jak inni wydają się znać nas.
Mając to na uwadze, i z terapeutycznym kaprysem jako forma gwizdania na cmentarzu, spójrzmy na kilka różnych sposobów, że ludzie mogą być nieświadomie onieśmielające. Od ukrywania się i wywoływania poczucia strachu u drugiej osoby, przez posługiwanie się zimnym, przenikliwym intelektem, nie zdając sobie sprawy z tego, jak inni mogą się przez to czuć, przez posiadanie statusu i władzy na zasadzie przyzwyczajenia, przez unikanie konkurencji i doprowadzanie innych do poczucia bezwartościowości, do nieświadomości wpływu wielkiego piękna lub charyzmy, do bycia niejasnym, tajemniczym i wprowadzającym zamęt – i być może na inne sposoby, których nie wziąłem pod uwagę – możemy poważnie zrazić do siebie innych poprzez zastraszanie ich, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, oślepieni niezamierzonymi konsekwencjami naszych własnych działań.
Pozwólcie mi policzyć sposoby
1. Ukrywamy przed sobą ważne części tego, kim jesteśmy, ale ujawniamy je innym w naszym zachowaniu, nie wiedząc o tym. Kiedy ukrywamy to, kim naprawdę jesteśmy, może to wywołać u innych wrażenie, że jesteśmy nietykalni. To z kolei może prowadzić do wielu różnych reakcji, w tym zazdrości, podziwu i poczucia niesamowitej dziwności, ponieważ coś ważnego, ale nieokreślonego wydaje się być nie tak. Możemy nagle przejść z jednej wersji siebie do drugiej, nie zdając sobie sprawy, że to robimy, zmieniając się w emocjonalnej odpowiedzi na różne „stany ja”, gdy wymagają tego warunki wokół nas. Zamiast mieć nadrzędne poczucie własnej wielości, w każdym pojedynczym stanie jaźni doświadczamy naszego chwilowego punktu widzenia jako trwałego i nie dostrzegamy niespójności, którą inni wykrywają, obawiają się i osądzają. Ludzie, którzy tak postępują, mogą również sprawiać wrażenie kryptoanalityków. Mogą wierzyć, że są kryptyczne celowo, ale czasami myślenie, że coś jest celowe, ma na celu ukrycie faktu, że nie mogą pomóc sobie w robieniu tego, co z kolei może być ukrywaniem faktu, że naprawdę są zmotywowani do bycia kryptycznymi, bez wyraźnego poznania swoich motywacji.
2. Rozbieramy innych zimnym skalpelem surowego intelektu, czując się usprawiedliwieni, ponieważ mamy rację lub próbujemy pomóc. Ludzie, którzy są ostrzy jak brzytwa i wyrachowani, otaczający innych z pozorną hiperświadomością, mogą być zastraszający, nie mając takiego zamiaru, podobnie jak ludzie, którzy są bardzo atrakcyjni. Próba zrobienia tego, co słuszne lub udzielenia pomocy jest potężną, łatwą do obrony racjonalizacją. W rzeczywistości podlegamy sile naszego własnego intelektu przeciwko nam samym, tak jak inni. Ale dla ludzi, którzy nauczyli się cenić intelekt ponad współczuciem – gdzie szybki powrót, nawet sadystyczna riposta, zdobywa punkty, daje przypływ przyjemności, nawet jeśli odrzuca się zasadność zranienia drugiej osoby – zaprzeczamy temu, jak bardzo nasze słowa mogą naprawdę ranić. To nie jest „tylko żart”, ale wmawiamy sobie, że tak jest. Rywalizacja i potrzeba zwycięstwa, bez względu na stawkę, ułatwiają nam rzucenie sprytnego dowcipu, werbalną napaść, osaczenie i uwięzienie, stosowanie tego, co klasyczni psychoanalitycy określali mianem agresji oralnej. Nie widzimy, że jesteśmy zastraszani, kiedy to robimy, ponieważ nie wczuwamy się w krzywdę, którą wyrządzamy. W przypadku ciętego humoru, empatia rujnuje żart. W przypadku wygranej kłótni kosztem związku, empatia zatruwa smak zwycięstwa. Dotyczy to również ludzi, którzy są niezwykle spostrzegawczy i spostrzegawczy. Łatwo jest poczuć, że nie ma gdzie się ukryć.
3. Władamy statusem i wpływem odruchowo, nieświadomi, że inni ludzie są dotknięci. Istnieją ludzie, którzy są liderami lub są w innych pozycjach władzy, którzy muszą mieć osobliwe, ukryte poczucie niedostatku lub potrzeby, często z boku szczerej wielkości, która prowadzi ich przez niejasne interpersonalne wpływy, aby być otoczonym przez ludzi, którzy upadną na siebie, aby ich zadowolić. Podobnie jak wampiry, są one strasznie słabe i bezbronne, a jednocześnie potężne i pociągające. Tak silny jest strach przed dezaprobatą ze strony tych ludzi, tak silne jest pragnienie, by choć trochę tego blasku się zetrzeć (nigdy tak się nie dzieje), że czujemy się zastraszeni, boimy się, że zostaniemy zniszczeni lub odrzuceni, jeśli nie spełnimy ich żądań. Kiedy taka osoba jest rozczarowana lub sfrustrowana, staje się wrogo nastawiona. Dla tych z nas, którzy przywiązują się do ludzi z tego rodzaju wrogą zależnością, możemy być w stanie ciągłego odczuwania zastraszenia. Ten często idzie w parze z innymi sposobami bycia onieśmielającym.
4. Nie konkuruję z tobą – konkuruję tylko z samym sobą. Często z niepewności i nierozwiązanych ran emocjonalnych, niektórzy ludzie stają się emocjonalnie skąpi, nie zdając sobie z tego sprawy. Mają duże trudności z byciem hojnym dla innych i dla siebie; prowadzi to do tego, że doświadczają siebie jako odizolowanych od innych. W pewnym sensie żyją w jałowym świecie wewnętrznym, a inni ludzie nie są dla nich prawdziwi. Aby odeprzeć rozległą egzystencjalną pustkę izolacji, stworzyli warianty samych siebie i mierzą się z tymi wersjami. Nie mogą konkurować z innymi, ponieważ nikogo tam nie ma, a najbardziej spójną narracją jest samokonkurencja. Nie dostrzegają, że standardy, których używają do mierzenia siebie, są przede wszystkim nadane przez społeczeństwo. Tak naprawdę nie można konkurować tylko z samym sobą, więc wymaga to znacznego samooszukiwania się. Mogą tego nie odczuwać w stosunku do innych, ale inni często postrzegają ich nie tylko jako zdystansowanych, ale i aroganckich. Poczucie wyższości tworzy, u tych, którzy pozostają w związkach z osobami konkurującymi z samym sobą, uczucie ciągłego zastraszenia z powodu poczucia, że zawsze grozi im porzucenie, w połączeniu z poczuciem, że nigdy nie są wystarczająco dobrzy. Kiedy te uczucia upokorzenia są dzielone z osobami konkurującymi z samym sobą, są szybko odrzucane, usprawiedliwiane łatwym argumentem moralnym, wzmacniającym dystans między nimi a innymi.
5. Zaprzeczamy wpływowi naszej atrakcyjności dla innych. Niektórzy ludzie rodzą się szczęściarzami – nie żeby nie wymagało to od nich ciężkiej pracy – lub są pozornie szczęściarzami, ponieważ bycie bardzo atrakcyjnym, czy to fizycznie pięknym, intelektualnie utalentowanym, sławnym, bogatym, seksownym, utalentowanym, charyzmatycznym, czy jak kto woli, może być rzeczywiście ciężarem dla tych, których dotknęło. Wyobraź sobie, że musisz odpierać zombie-legiony niedoszłych fanów i ludzi próbujących wykorzystać twoją wartość dla własnych korzyści. Nie jest też łatwo tym, którzy są szczególnie urodziwi, uwierzyć w to lub w pełni docenić, jak reagują na to inni ludzie wokół nich. Ten rodzaj wątpliwej, a zarazem autentycznej naiwności jest dezorientujący. Ludzie są onieśmieleni aurą, ponieważ możemy czuć lub zakładać, że nie będziemy wystarczająco dobrzy dla drugiej osoby, z powodu czystego zwierzęcego magnetyzmu lub respektu. Kiedy przyciąganie jest tak silne, onieśmielenie może być w sercu więzi, równowaga pomiędzy przyciąganiem i odpychaniem określa warunki związku. Seksualność powoduje reakcje biopsychologiczne, które są poza kontrolą, zamieniając nas w zwykłe mięsne marionetki – choćby tylko na chwilę. Brzmi to onieśmielająco, nawet gdy to mówię.
6. Stajemy się tajemniczy i hipnotyzujący. Co się dzieje, gdy charyzmatyczna postać robi rzeczy, które uderzają mocno, ale nie mają najmniejszego sensu? Czy jest w tym jakaś mądrość, której nie pojmujemy, czy po prostu jesteśmy podatni na BS (Pennycook et al., 2015)? To może budzić respekt i strach, wyciągając nasze najgłębsze niepewności z obietnicą wytchnienia w bezpiecznym królestwie drugiej osoby, a także niekończące się napięcie nieodwzajemnionego pragnienia więcej, ryzykując ekstazę wiecznie sfrustrowanej gratyfikacji. Umysł tej osoby jest nie tylko ukryty, ale prezentacja siebie jest sama w sobie enigmatyczna, nieprzenikniona, nie do pokonania. Jesteśmy tylko plewami na wietrze w obliczu takiej transcendencji. Przy wystarczająco dużych dawkach magii guru, trudno jest myśleć i możemy stracić z oczu ścieżkę. Może się to zdarzyć w środowisku korporacyjnym, z niedoszłymi uzdrowicielami, oszustami i w wielu innych związkach. Co ciekawe, często to członkowie rodziny widzą prosto przez zasłonę, ponieważ wiedzą, kim oni naprawdę są. Ludzie, którzy są zastraszający w ten sposób, mogą, ale nie muszą być tego w pełni świadomi. It’s hard to tell.
Although I don’t think it is quite the same, hence no #7, we can feel something superficially akin like to, yet I think fundamentally different from, intimidation when we meet people who have truly overcome great hardship to arrive at a better place. Możemy odczuwać wiele uczuć: podziw, respekt, empatię, rywalizację i tak dalej. Ale zazwyczaj nie ma poczucia braku bezpieczeństwa, jak to zwykle bywa w przypadku zastraszenia, nie ma też poczucia wywołanego konfliktu wewnętrznego. Wręcz przeciwnie, w rzeczywistości (przynajmniej mówiąc za siebie), zwykle czujemy się jakoś bezpieczniej w obecności takich ludzi, nawet jeśli nie chcemy spędzać z nimi zbyt wiele czasu z różnych powodów.
Nie mów o tym nikomu, bo inaczej
Onieśmielanie może być trudne do zrozumienia, z powodu silnie wywołanych uczuć i ograniczeń społecznych, przez które musimy się przedzierać, chociaż przełomy następują każdego dnia. Czy ta osoba jest onieśmielająca celowo? Musimy zdecydować, jak przypisać zachowanie innych ludzi, aby dowiedzieć się, kim jesteśmy w stosunku do nich. Jeśli zastraszanie jest zamierzone, jest jawne, jest włączone. Ktoś próbuje nas wykorzystać, a to, jak reagujemy, kiedy tak się czujemy, to fascynujący temat być może na inny dzień.
Gdy zastraszanie jest ukryte, w pełni nieświadome lub migoczące na granicy świadomości, swędzenie, którego nie możemy podrapać, zastraszanie jest najpotężniejsze. Poza świadomością, zastraszenie wywiera niemal hipnotyczny efekt, pociągając nas za sznurki od dołu do góry, neurobiologicznie rzecz ujmując, jako że głębokie systemy mózgowe podłączone do przetrwania włączają alarm, o którym nie wiemy, że go słyszymy. Nieświadomy strach kształtuje nasze postrzeganie i zachowanie, a my podejmujemy kroki, by zapewnić sobie bezpieczeństwo, co może mieć reperkusje, których nie bierzemy pod uwagę.
Społeczna presja, by udawać, że zastraszanie nie ma miejsca, prowadzi do efektu bystandera, w którym dzieją się straszne rzeczy, o czym niestety wciąż na nowo się przekonujemy. Kiedy jesteśmy w stanie symbolizować zastraszanie, zarówno w chwili obecnej osobiście, jak i na bardziej zbiorowym poziomie, możemy zmienić bieg historii.