Zanim poznałem Roberta Jeffressa, chciałem go znienawidzić. Jeffress jest konserwatywnym kaznodzieją, który w październiku trafił na pierwsze strony gazet, kiedy nazwał mormonizm sektą. Jest starszym pastorem w First Baptist Dallas, najstarszym megakościele w Ameryce, a ja z pewnością nie jestem baptystą. Poparł on kandydaturę Ricka Perry’ego na prezydenta, a ja zdecydowanie nie jestem jego fanem. Prawdę mówiąc, Robert Jeffress i ja prawdopodobnie nie zgadzamy się w każdej ważnej kwestii politycznej i religijnej. A jednak bardzo, bardzo go lubię.
Łatwo byłoby go nie lubić, gdyby był hipokrytą lub bigotem, gdyby był nieznośnym megalomanem lub typem człowieka, który głosi kazania z nienawiści i gniewu. Ale on nie jest żadną z tych rzeczy. Jest wręcz zachwycający w swoim towarzystwie. Nie jest tylko uprzejmy; on szczerze troszczy się o ludzi. Może nie wierzy w ewolucję, ale naprawdę chce wiedzieć, jak minął ci dzień. Może sprzeciwiać się pewnym prawom dla gejów, ale szczerze pragnie, abyś był wesoły w Boże Narodzenie. Jeśli z Tobą rozmawia, jest uważny i oddany. Jest ciekawy ciebie i świata.
Gdy spotkałem go po raz pierwszy, przywitał mnie serdecznie, mimo że jest kolejnym Jerrym Falwellem, a ja wyglądam, jak to ujął jeden z jego pracowników, „jak syn Davida Crosby’ego”. Spojrzał poza brodę i długie włosy i mocno uścisnął moją dłoń, zapraszając mnie do swojego przestronnego biura. Zaproponował mi sodę, kawę, wodę, miejsce na swojej wygodnej skórzanej kanapie. Kiedy zauważyłem, że ma oprawione i powieszone na ścianie okładki wszystkich 17 swoich książek, wspomniałem, że chciałbym kiedyś napisać książkę. Przechylił lekko głowę i spojrzał mi w oczy.
„Och, napiszesz, Michael,” powiedział. „Jestem tego pewien.”
Jeffress był tak pewny siebie, a jego głos tak niezachwiany, że przez kilka sekund nie mogłem się powstrzymać od wyobrażenia sobie, jakie to uczucie mieć świeżo wydrukowaną książkę z moim nazwiskiem na grzbiecie.
Bez najmniejszej ingerencji czy niedowierzania, chciał dowiedzieć się czegoś o mnie: gdzie dorastałem, co studiowałem w college’u, gdzie pracowałem i czy podobały mi się te zajęcia. Kiedy rozmowa w końcu zeszła na jego temat, powiedział mi, że mogę go o wszystko zapytać. Tego popołudnia rozmawialiśmy przez prawie dwie godziny.
Okazuje się, że jest wiele rzeczy, których ludzie nie wiedzą o Robercie Jeffressie. Jest on na przykład fanem teleturniejów. Wystąpił w dwóch z nich. Lubi zabierać swoje córki na musicale na Broadwayu co roku w okolicach Bożego Narodzenia. Uważa na to, co je i pięć dni w tygodniu przebiega 3 mile na bieżni. Jest dobrze zorientowany zarówno w popkulturze, jak i bieżących wydarzeniach. Jest również autoironiczny, szybko żartuje z kongregantów zasypiających w ławkach lub z frajerstwa swojej gry na akordeonie.
Oprócz jego charyzmy i intelektu, to co odróżnia Jeffressa od większości ludzi – nawet wielu samozwańczych chrześcijan – to fakt, że jest absolutnie pewien, iż Piekło jest prawdziwym miejscem. Jest pewien, że wielu dobrych, moralnych ludzi tam trafia – i że on sam tam nie trafi. On naprawdę nie chce, żebyś poszedł do piekła. Co więcej, naprawdę lubi ratować ludzi przed wiecznym potępieniem.
Wiele z bardziej znanych ewangelistów wydaje się być bardziej jak mówcy motywacyjni. Niektórzy z nich – Joel Osteens świata – ledwie wspominają o Jezusie aż do końca swoich kazań, a wielu z nich nigdy nie wspomina o piekle. Jeffress wierzy jednak, że nadchodzą czasy ostateczne i że nastąpi rozliczenie za całą wieczność.
„Jak Harold Camping, bez szaleństwa, a więc?” zapytałem go, nawiązując do kalifornijskiego ewangelisty radiowego, który kilkakrotnie błędnie przewidział dokładną datę końca świata.
„Jak Harold Camping bez daty” – wyjaśnił.
Więc musicie zrozumieć, że kiedy Robert Jeffress mówi rzeczy takie jak „Mitt Romney nie jest chrześcijaninem”, albo „Islam jest fałszywą religią opartą na naukach fałszywego proroka”, albo że Oprah Winfrey jest „narzędziem szatana”, nie próbuje po prostu powiedzieć czegoś bombastycznego, ponieważ lubi zwracać na siebie uwagę. On mówi to z miłości. On naprawdę wierzy, że kultura jest w zaniku i że on spowalnia ten zanik i że to może zapobiec spędzeniu wieczności z płonącym ciałem.
To jest powód, dla którego Jeffress ma swój własny program radiowy, swój własny program telewizyjny i dla którego wkrótce opublikuje swoją 18. książkę, Twilight’s Last Gleaming: How America’s Last Days Can Be Your Best Days. To właśnie z tego powodu First Baptist Dallas zdecydował się niedawno na jeden z najdroższych projektów budowy kościoła w nowoczesnej historii Ameryki. Kosztem 128 milionów dolarów, nowy kampus będzie posiadał szklany pasaż, gigantyczną fontannę w kształcie krzyża i elegancką świątynię na 3000 miejsc siedzących, która będzie rywalizować z Madison Square Garden. Jeffress chce, aby służył on jako „duchowa oaza” w centrum miasta.
Jeśli jesteś gejem lub muzułmaninem, lub po prostu nie wierzysz, tak jak on, że każde słowo Biblii jest dosłownie prawdziwe, Jeffress cię nie nienawidzi. On nigdy nikogo nie nienawidził. On po prostu chce, abyś przyszedł do Jezusa. W 2008 roku, kiedy wygłosił dwuczęściowe kazanie „Gej nie jest OK”, powiedział swojemu kościołowi: „To, co oni robią, jest brudne. Jest to tak poniżające, że nie da się tego opisać. I to właśnie ich brudne zachowanie wyjaśnia, dlaczego są tak bardzo podatni na choroby.” Ale sekundy później przypomniał trzodzie, by „okazała współczucie”, zauważając, że „odcinanie swoich dzieci jest największym błędem, jaki kiedykolwiek popełnicie. Nie musicie aprobować tego, co robią. Nie musisz zapraszać ich homoseksualnego kochanka do swojego domu. Ale niech twój syn lub córka zawsze wiedzą, że ich kochasz.”
Pewnego ranka, kiedy po raz pierwszy wygłosił to kazanie, przed kościołem zebrało się około 100 protestujących. Trzymali tęczowe flagi i napisy „Moje gejowskie dziecko jest w porządku” i „Nadal jestem lesbijką. Może nie modlisz się wystarczająco mocno!”. Kościół zatrudnił dyżurnych policjantów i serwował protestującym kawę.
„Jeśli naprawdę nie ma piekła, to osądzanie i niekochanie ludzi, którzy mówią im, że to, w co wierzą, jest złe” – wyjaśnił mi na początku. „Ale jeśli naprawdę wierzysz, że jest tylko jedna droga do nieba, i to przez wiarę w Chrystusa, to dlaczego nie chciałbym ostrzec wszystkich, których mógłbym ostrzec?”. Zrobił pauzę dla podkreślenia. „To jest jedyne wyjście.”
Widzisz to? Ponieważ on wie na pewno, że ma rację, może – nie, musi – powiedzieć innym, że się mylą. Nawet gdybyś chciał się kłócić, z pewnością nie da się negocjować. Ale nie chcesz się kłócić, ponieważ ten rodzaj pewności siebie jest zastraszający i zaraźliwy jednocześnie.
To nie jest nic nowego dla Roberta Jeffressa. Już jako uczeń liceum wiedział na pewno, co chce zrobić ze swoim życiem. Już w wieku 15 lat znał kobietę, którą chciał poślubić. Tak naprawdę, odkąd tylko sięga pamięcią, jest on chodzącym ucieleśnieniem pewności siebie. Nawet bliscy przyjaciele i krewni z trudem przypominają sobie, kiedy widzieli go wątpiącego w siebie, choćby przez chwilę.
Kiedy po raz pierwszy poprosiłem Kościół o wywiad – mniej więcej w czasie, kiedy robił karuzelę w kablowych programach informacyjnych, tłumacząc się z kontrowersji „Mormonizm to sekta” – miałem nadzieję, że uda mi się spędzić z nim wystarczająco dużo czasu, aby poznać prawdziwego Roberta Jeffressa. Wiedziałem, że nie zawsze może być tym słodkim, wesołym facetem, którego widziałem w telewizji.
Jego sacharyczne usposobienie jest często przedmiotem żartów. Jon Stewart z The Daily Show po odtworzeniu klipu, w którym Jeffress mówi, że mormonizm zawsze był uważany za sektę, nazwał to „najsłodszym, najbardziej dobrodusznym, przyjemnym szczuciem na całą religię, jakie kiedykolwiek widziałem”. Dodał, naśladując syropowaty południowy twang Jeffressa: „Błogosławię jego serce.”
W ciągu dni, które z nim spędziłem, czasami od wschodu do zachodu słońca, przekonał mnie, że ta jasnowłosa szkolna persona nie jest udawana. Bardzo wcześnie zdecydował, że jest chrześcijaninem, i choć rozwinął się intelektualnie (ma kilka podyplomowych dyplomów z teologii), nigdy nie zmienił zdania. W żadnej sprawie. Nigdy. To powiedziawszy, wciąż cieszy się towarzystwem ludzi, którzy widzą świat inaczej.
Jeffress ma na swoim koncie dziesiątki występów w FOX News, CNN i MSNBC (naprawdę lubi Chrisa Matthewsa), ale jego ulubiony mógł się pojawić w październiku, kiedy to przyjął zaproszenie do Los Angeles, aby nakręcić segment na żywo w Real Time With Bill Maher stacji HBO.
Maher, ateista, który napisał, wyprodukował i wystąpił w filmie Religulous, dokumencie wyśmiewającym zorganizowaną religię, powitał Jeffressa w programie. Pastor pojawił się w ostrym, marynarskim garniturze, jaskrawoczerwonym krawacie i ze swoim charakterystycznym uśmiechem. Maher wręczył Jeffressowi kopię filmu Religulous na DVD.
„Możesz znienawidzić pierwsze 93 minuty,” powiedział Maher.
„Ale napisy końcowe są świetne, prawda?” odpowiedział Jeffress, nie tracąc ani chwili.
Po chwili rozmowa zeszła na temat ostatnich komentarzy Jeffressa na temat mormonizmu. (W rzeczywistości nazywa on mormonizm sektą od 2007 roku i nigdy się z tego nie wycofał ani nie odwołał). Reakcja konserwatywnych ekspertów, takich jak Karl Rove i Laura Ingraham, była ostra i krytyczna.
„Odkąd wygłosiłem te komentarze, lewica była dla mnie całkiem miła,” powiedział Jeffress. „To konserwatyści ścigają mnie z tasakiem do mięsa.”
Maher przerwał, aby przybić pastorowi piątkę: „Right on, brother!”. Widok ten sprawił, że tłum wył ze śmiechu.
Po programie na żywo, Maher zaprosił pastora, aby usiadł na panelu dla segmentu „Overtime”. Umieścili go pomiędzy Maherem a mierzącym 6 stóp 7 magikiem i oddanym ateistą Pennem Jillette. Żeby było ciekawiej, krzesło Jeffressa było o kilka centymetrów krótsze niż pozostałych, przez co wyglądał jeszcze bardziej jak mały chłopiec siedzący przy stole dla dorosłych.
Ale nie wydawało się to przeszkadzać Jeffressowi. Ktoś zasugerował, że pastor ma tak dobrą chemię z Maherem, że mogliby mieć swój własny program. Maher zażartował, że byłby to poranny program, jak Live With Regis and Kathie Lee. Jillette wtrącił się, by powiedzieć, że jego zdaniem powinien to być film o kumplach-gliniarzach, udając gardłowy głos z trailera filmowego: „On jest ateistą. On jest chrześcijaninem. Ale obaj są policjantami!”. Następnie Jillette i Maher obaj pozowali wokół Jeffressa, w stylu Aniołków Charliego, z pistoletami na palce w powietrzu.
Po nagraniu Jeffress przyprowadził swoją żonę i 19-letnią córkę na legendarne after party programu. Maher nie wstydzi się mówić o swoim zażywaniu narkotyków – Zach Galifianakis zapalił jointa na żywo w jego programie w 2010 roku – ani o swoim zamiłowaniu do rozrywek dla dorosłych. Ale oto Jeffress, popijając wodę z butelki, przez pół godziny zachwycał tych hollywoodzkich liberałów. Maher był tak oczarowany Jeffressem, że prawie spóźnił się na samolot.
Po powrocie do Teksasu Jeffress napisał do Mahera list, w którym opowiedział mu, jak miło spędził czas. Podziękował Maherowi i powiedział mu, że rzeczywiście obejrzy jego film. Powiedział, że planuje zdobyć ciepły kubek cydru i obejrzeć go w Boże Narodzenie.
Aby zrozumieć, dlaczego Robert Jeffress jest taki, jaki jest, trzeba zobaczyć, jak bardzo jego życie może wydawać się zdeterminowane i jak niewiele się zmienił od czasu, gdy był chłopcem. Urodził się w 1955 roku i dorastał w First Baptist Dallas, kiedy stawał się on najważniejszym kościołem ewangelikalnym w kraju, sercem konserwatywnego ruchu chrześcijańskiego w latach 60. i 70. Jeffress dorastał w murach tego kościoła. Tutaj został ochrzczony, tutaj się ożenił i tutaj został wyświęcony. Tutaj dostał swoją pierwszą pracę po studiach, tutaj głosił swoje pierwsze niedzielne nabożeństwo.
„Zawsze robił coś wokół kościoła, zawsze był podekscytowany, aby dzielić się przesłaniem Pana”, mówi Nell Stephens, urocza kobieta, która jest członkiem kongregacji od prawie 50 lat. „Zawsze też miał ten ciepły, radosny uśmiech.”
Jego rodzice byli członkami kościoła zanim go urodzili. Jego tata w końcu przekonał mamę, aby dołączyła po przebudzeniu Billy Grahama w Cotton Bowl, kiedy to sam Graham oświadczył, że chce, aby dr W. A. Criswell został jego pastorem. „Moja mama zdecydowała wtedy, że jeśli to jest wystarczająco dobre dla Billy’ego Grahama, to jest też wystarczająco dobre dla niej” – opowiada Jeffress.
Jego matka skończyła szkołę średnią w wieku 15 lat i ukończyła SMU w wieku 18 lat. Podjęła pracę jako nauczycielka dziennikarstwa w Hillcrest High School, stając się w końcu jednym z najbardziej lubianych nauczycieli w historii szkoły. To właśnie od niej Jeffress otrzymał swoją charyzmę, szybki dowcip, apetyt na bieżące wydarzenia.
Jego ojciec był dyspozytorem lotniczym w liniach lotniczych Braniff International. Palił papierosy i pił okazjonalnie piwo. W ciągu tygodnia od narodzin Jeffressa, jego ojciec poleciał na przepustce pracowniczej do Chicago, aby udać się do księgarni Moody’ego. Wrócił z książkami chrześcijańskimi dla noworodka o wartości ponad 200 dolarów.
Kiedy miał 5 lat, mały Robert został chrześcijaninem. Pamięta, że zaczęło się od rozmowy, którą odbył z ojcem przy stole obiadowym. Następnie przeszedł do ołtarza w niedzielę w kościele, aby powiedzieć dr Criswellowi, że przyjął Jezusa do swojego serca. Criswell poprosił chłopca i jego ojca, by przyszli do jego biura. Zadał Robertowi kilka pytań, aby sprawdzić, czy wie, o czym mówi. Następnie, jak wspomina Jeffress, Criswell uklęknął obok niego, by się pomodlić. Po wszystkim Criswell ostrzegł chłopca: „Teraz, Robercie, nie pozwól mi zobaczyć, jak pewnego dnia znów idziesz tym przejściem, bo się poślizgnąłeś”. Mały Robert przytaknął.
Był bystrym dzieckiem, miał świetne oceny. Jego brat, Tim, jest o trzy lata młodszy. Tim pamięta, jak ich matka chodziła od pokoju do pokoju, żeby obudzić wszystkich do kościoła w niedzielne poranki. „Ale nigdy nie musiała budzić Roberta” – mówi Tim, obecnie porucznik w policji w Dallas. „Leżałem w łóżku i błagałem, żeby pozwolili mi się przespać. On stałby tam, w pełni ubrany, czekając na resztę z nas”. Po powrocie rodziny z kościoła, Robert oglądałby Meet the Press, a matka robiła mu kanapkę z grillowanym serem.
Jennifer McKellar jest siostrą pastora, młodszą o sześć lat. Pamięta jego niezwykły talent do gry na fortepianie. Zawsze potrafił grać ze słuchu. „Przez lata nie mógł wejść do pokoju, w którym stało pianino, i nie usiąść i nie zagrać kilku popisowych utworów” – mówi.
Jako nastolatek nie próżnował. Oprócz czasu spędzonego w kościele i gry na akordeonie, pracował w chrześcijańskiej księgarni, był w zespole dyskusyjnym i zorganizował grupę zajmującą się upiększaniem szkolnego kampusu. Nigdy nie pasował do żadnej z grup czy kliki, ale zdawał się dogadywać z każdym.
Wchodził w wiek dojrzały w czasach rewolucji seksualnej, w czasach wolnej miłości i otwartego eksperymentowania z narkotykami. Ale Richardson, Texas, nie było dokładnie centrum kontrkultury. Mówi, że te rzeczy nigdy nie przyszły mu do głowy. Nigdy w życiu nie brał narkotyków ani nie pił niczego mocniejszego niż lody Jack Daniel’s i chyba jedyny raz, kiedy widziałem, że Jeffress czuje się nieswojo, to kiedy wspominał o swojej walce z hormonami jako nastolatek.
Dla niego, wyjaśnił, nic nie czuje się lepiej niż nawrócenie. Pewien nauczyciel rzucił kiedyś wyzwanie młodemu Robertowi, aby znalazł pięciu uczniów, którzy nie byli chrześcijanami, zaprzyjaźnił się z nimi, modlił się za nich i zaprosił każdego z nich do Chrystusa. Jedną z osób na jego liście była dziewczyna z klasy matematycznej o imieniu Amy. Powiedziała mu później, że nigdy nie spotkała kogoś tak pewnego, że pójdzie do nieba. W końcu przyprowadził ją na wydarzenie ewangelizacyjne w kościele, a ona została chrześcijanką. (On jest dumny z tego, że wszystkie pięć celów przyrzekło swoje serca Jezusowi w ciągu roku szkolnego).
Między pierwszym a drugim rokiem studiów Jeffress poczuł, że Bóg wzywa go do służby. Mówi, że Bóg przemówił do niego tylko trzy razy w życiu. Wie, że dla niewierzącego musi to brzmieć szalenie. Ludzie zawsze pytają go, czy ten pierwszy raz był słyszalny, a on im odpowiada: „Nie, to było o wiele głośniejsze”. Drugi raz miał miejsce, gdy był świeżo upieczonym absolwentem Baylor University, kiedy Bóg powiedział mu, że pewnego dnia zostanie starszym pastorem w First Baptist Dallas. Ten drugi raz był tak osobisty, że nigdy z nikim o tym nie rozmawiał.
Jeffress nie mógł się doczekać, aby powiedzieć dr Criswellowi, że czuje się powołany do służby. Często opowiada tę historię. „Dr Criswell spojrzał na mnie” – mówi – „i powiedział: 'Robert, chcę, żebyś tego lata poznał każdy centymetr kwadratowy tego kościoła, bo pewnego dnia to wszystko będzie twoje'. „
Kiedy Jeffress dostał się do szkoły średniej, zaprosił Amy na randkę – na bankiet debat, na którym miał otrzymać nagrodę. Później wyprodukował w szkole muzyczne show zatytułowane „Miłość to słowo na cztery litery”. W pewnym momencie kurtyna podniosła się na niego ubranego w smoking, śpiewającego „Strangers in the Night” bezpośrednio do Amy.
„Robert zawsze był bardzo zorientowany na cel. To tak, jakby przyszedł na ten świat jako mały dorosły”, mówi jego siostra, która mieszka w Tyler i jest żoną profesora teologii. „Istota tego, kim jest i co ceni, nie zmieniła się od czasu, gdy był dzieckiem.”
To było tylko około rok po tym, jak dostał pierwszy własny kościół, w Eastland w Teksasie – Jeffress był wtedy 29-letnim pastorem o dziecięcej twarzy i większej pewności siebie niż kiedykolwiek widzieli – u jego matki zdiagnozowano raka. On i Amy byli już wtedy małżeństwem i mieszkali na plebanii w Eastland.
„Robert i jego mama byli sobie bardzo bliscy”, mówi Amy. „To był prawdopodobnie najtrudniejszy okres w jego życiu.”
„To tak, jakby dzielili tego samego ducha”, mówi jego siostra.
Ale nikt nie pamięta, żeby zachowywał się dziwnie lub załamał się, kiedy zmarła w 1986 roku. „Zawsze był dojrzałym, odpowiedzialnym, starszym bratem”, mówi jego brat, Tim. „Niektórzy ludzie są po prostu stworzeni do pewnych ról w życiu.”
Każdy przeżywa żałobę inaczej. Niektórzy ludzie piją. Niektórzy noszą się na czarno. Jeffress zrobił to, co może zrobić każdy dobry dzieciak, któremu brakuje mamy. Uciekł w zagadkę. Niedługo po pogrzebie zdecydował, że potrzebuje nowego samochodu. W banku miał około 1000 dolarów. Zamiast kupić używany samochód lub wziąć dużą pożyczkę i popaść w długi (lubi podkreślać, że podczas studiów w Baylor miał podwójną specjalizację z komunikacji i biznesu), po prostu wiedział, że może wygrać pieniądze w teleturnieju. Był tego pewien.
Przeanalizował wszystkie popularne w tamtym czasie teleturnieje i dowiedział się, że program o nazwie Card Sharks oferował największe dzienne nagrody pieniężne. Codziennie nagrywał ten program na magnetowid i oglądał każdy odcinek w kółko. Dowiedział się, z jakimi pytaniami zwykle zmagają się uczestnicy i jakie strategie przynoszą największe wygrane. W końcu kupił sobie bilet lotniczy do Los Angeles i poszedł na próbę. (Przypadkowo, program był nagrywany w tym samym studiu CBS, w którym teraz kręcony jest program Billa Mahera). Tego dnia było tam ponad 200 osób, ale on był jedną z trzech wybranych do programu. Kiedy wybrano Jeffressa, producenci powiedzieli mu, żeby przyniósł ze sobą pięć zestawów ubrań, ponieważ kręcili cały tydzień odcinków na raz.
Jak zawsze, jego pewność siebie i przygotowanie zostały nagrodzone. Został mistrzem czterech dni, wygrywając ponad 4 000 dolarów w gotówce – i zdążył wrócić do domu na czas, aby wygłosić kazanie w niedzielę. Wykorzystał te pieniądze, aby dokonać dużej przedpłaty na bordowy Oldsmobile Eighty-Eight. Jego odcinki nadal są co jakiś czas emitowane w Game Show Network, a raz na jakiś czas ktoś o to pyta. Oczywiście ci, którzy znają go najlepiej, wiedzą, że Card Sharks nie było pierwszym doświadczeniem Jeffressa z grami. Kiedyś wystąpił w „Let’s Make a Deal” przebrany za banana. Trudno nie lubić człowieka, który wystąpiłby w krajowej telewizji przebrany za banana.
Jeffress nie zaczął robić sobie wrogów aż do 1998 roku. Do tego czasu został wezwany do opuszczenia Eastland i zostania pastorem w Pierwszym Kościele Baptystów w Wichita Falls. Przez pierwsze 15 lat swojej posługi nigdy nie zajmował się polityką na ambonie. Ani razu nie wspomniał o aborcji czy homoseksualizmie. Ale dwie książki z biblioteki to zmieniły.
Właśnie skończył przygotowywać fragment kazania zatytułowanego „Nie możemy potępiać tego, co Bóg potępił”, kiedy pewnego ranka przyszedł do niego członek jego kościoła z dwiema książkami z biblioteki publicznej w Wichita Falls. Książki te, Heather Has Two Mommies i Daddy’s Roommate, opowiadają o dzieciach wychowywanych przez pary homoseksualne, a w tej drugiej znajduje się ilustracja przedstawiająca dwóch mężczyzn w łóżku.
„Homoseksualizm narusza nauczanie trzech głównych religii świata”, mówi Jeffress, mówiąc o tym, dlaczego zrobił to, co zrobił. „Jest odpowiedzialny za jedną z wielkich epidemii wszechczasów, a ponadto był wtedy nielegalny”. (Prawa antysodomskie zostały od tego czasu uznane za niekonstytucyjne)
Myślał o tych książkach. I kiedy głosił swoje przesłanie w tamtą niedzielę, coś w nim wstąpiło. Słowa po prostu wypłynęły. „Zajmę swoje stanowisko właśnie tutaj!” powiedział. „Nie zwrócę tych książek!”
Zaoferował, że zapłaci bibliotece za książki i poprosił bibliotekarzy, aby nie używali tych pieniędzy do kupowania kolejnych egzemplarzy. Bibliotekarze nie chcieli się na to zgodzić. Wkrótce w sprawę zaangażowała się Rada Miasta, uchwalając popierane przez kościół rozporządzenie, które wymagałoby, aby pewne książki były przechowywane w specjalnej sekcji „dla dorosłych”. Następnie w sprawę zaangażowało się ACLU, a historia trafiła na ogólnokrajowe pierwsze strony gazet. W lokalnej gazecie regularnie pojawiały się artykuły redakcyjne i listy do redaktora na ten temat, nieprzerwany strumień argumentów zarówno za, jak i przeciw Jeffressowi.