Articles

Jak zajęcie amerykańskiego okrętu szpiegowskiego przez Koreę Północną omal nie wywołało wojny nuklearnej

Posted on

„To jest to, zabierają nas tutaj, żeby nas zabić” – pomyślał Stu Russell, przedzierając się przez śnieg w środku nocy do ciemnego lasu.

Russell był jednym z 83 Amerykanów przetrzymywanych w niewoli w Korei Północnej, po zajęciu statku szpiegowskiego USS Pueblo na wodach międzynarodowych, 23 stycznia 1968 r.

Przez tygodnie byli przetrzymywani w skąpym, lodowato zimnym budynku, któremu nadano przydomek „stodoła”. Nie miał bieżącej wody i był zarobaczony przez szczury i pluskwy. Wewnątrz odmawiano im snu, zmuszano do pozycji stresowych, bito i smagano. Ich oficerowie, szczególnie Lloyd Bucher, dowódca okrętu, otrzymywali okrutne kary, ponieważ ich przesłuchujący żądali podpisania „zeznań” stwierdzających, że byli nielegalnymi szpiegami na północnokoreańskich wodach terytorialnych, kiedy zostali schwytani.

Zobacz więcej

Tak jak dziś, rok 1968 był okresem podwyższonego napięcia na Półwyspie Koreańskim. Wojna, która doprowadziła do podziału kraju, zakończyła się zaledwie 15 lat wcześniej, a krwawe potyczki były nadal powszechne.

Załoga była przerażona Koreańczykami z Północy. Podczas jednego z przesłuchań, po tym jak bosman Donald McClarren odmówił podpisania zeznań, jego strażnik wyciągnął pistolet, przyłożył go do głowy McClarrena i pociągnął za spust. Rozładowana broń kliknęła, a McClarren zemdlał.

Pozorowane egzekucje takie jak ta były rutynowe, podobnie jak bicie, które wydawało się nie mieć końca.

Tej nocy w lesie, gdy Russell drżał i ślizgał się na lodowatej ziemi, coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że nadszedł koniec.

Samolot USS Pueblo widziany przed zdobyciem go przez Koreę Północną w styczniu 1968 r.Samolot USS Pueblo widziany przed zdobyciem go przez Koreę Północną w styczniu 1968 r.

Alarm

Przejęcie Pueblo pozostaje jednym z najbardziej wstydliwych incydentów w historii wojskowości amerykańskiej, pierwszym porwaniem okrętu wojennego od czasów wojny secesyjnej, 153 lata wcześniej.

Incydent — zrekonstruowany tutaj na podstawie ściśle tajnych depesz dyplomatycznych; raportów CIA, NSA i Departamentu Stanu; oraz wywiadów i zeznań załogi — podniósł napięcie w regionie niemal do punktu krytycznego. Pięćdziesiąt lat później, pozostaje najbliżej drugiej wojny koreańskiej, która, jak pokazują kable, była gotowa do użycia broni nuklearnej i mogła wciągnąć zarówno Związek Radziecki, jak i Chiny.

To, że zajęcie Pueblo nie doprowadziło do wojny, było wynikiem miesięcy ostrożnych negocjacji dyplomatycznych między Koreą Północną a USA, prowadzonych w ścisłej tajemnicy w Panmundżomie, tak zwanej „wiosce rozejmowej” w strefie zdemilitaryzowanej (DMZ) między Koreą Północną a Południową.

W miarę jak negocjacje się przeciągały, załoga Pueblo była bita, torturowana i zmuszana do podpisywania coraz bardziej niedorzecznych zeznań, nawet gdy obawiali się, że czeka ich dalsza kara po powrocie do USA. O ile w ogóle wrócą.

Złapanie

To była kiepska misja od samego początku.

Po opuszczeniu japońskiego portu Sasebo 11 stycznia, załoga Pueblo musiała zmagać się z awariami sprzętu, mroźną pogodą, która sprawiła, że lód musiał być nieustannie odłupywany z instrumentów, oraz wzburzonym morzem. Kiedy załoga nie wymiotowała z powodu choroby morskiej, była znudzona i pozbawiona energii.

Zobacz więcej

Większość z nich nie miała wiele do roboty, ponieważ instrumenty statku szpiegowskiego nasłuchiwały komunikacji północnokoreańskiej z wód międzynarodowych, uważając szczególnie, aby nie przekroczyć 19-kilometrowej (12 mil) granicy morskiej, do której rości sobie prawo Pjongjang.

Sprawy nabrały tempa 22 stycznia, gdy dwa północnokoreańskie statki rybackie okrążyły Pueblo, a ich pokłady wypełniły się ludźmi chcącymi spojrzeć na amerykański okręt, niektórzy trzymali lornetki i aparaty fotograficzne.

Russell był okrętowym kucharzem, wyszedł z kuchni, by popatrzeć na Koreańczyków z Północy. Kładąc się do łóżka tej nocy, pamięta, jak zauważył „to był całkiem ekscytujący dzień”, tylko po to, by starszy marynarz uśmiechnął się i powiedział mu „poczekaj do jutra”.

Był z powrotem w kambuzie przygotowując kolację, kiedy Koreańczycy z Północy wrócili, tym razem w sile.

Ciężko uzbrojony ścigacz okrążył „Pueblo” i wywiesił flagi sygnałowe: „Zwijamy się, albo otworzę ogień”.

Pueblo odpowiedział, że znajduje się na wodach międzynarodowych, na co wysłano pilną wiadomość ostrzegającą dowództwo marynarki wojennej w japońskim porcie Kamiseya, że szykuje się potencjalny kryzys.

Cztery mniejsze kutry torpedowe wkrótce dołączyły do ścigacza i zaczęły okrążać Pueblo, podczas gdy dwa myśliwce MiG przeleciały nad głową. Okręt Buchera miał beznadziejną przewagę liczebną, ale znajdował się na wodach międzynarodowych i wiedział, że inne amerykańskie okręty doświadczyły tego typu prześladowań i wyszły z nich bez szwanku.

Jak jeden z północnokoreańskich okrętów zbliżył się do Pueblo z uzbrojoną grupą abordażową na pokładzie, Bucher rozkazał sternikowi wypłynąć na otwarte morze z pełną prędkością.

Russell był na zewnątrz pomieszczenia łączności, gdy jeden z oficerów w środku, widząc go stojącego, wybiegł i ściągnął go na podłogę, krzycząc, że Koreańczycy z Północy zaraz otworzą ogień.

Wszystkie cztery torpedowce ostrzelały Pueblo z karabinów maszynowych, podczas gdy subchaser wpompował 57-milimetrowe pociski w przednie maszty Pueblo, wybijając jego anteny i posyłając odłamki rozpryskujące się po pokładzie.

„Potrzebujemy pomocy,” powiedział operator radiowy Don Bailey do Kamiseya. „Prowadzimy awaryjne niszczenie. Potrzebujemy wsparcia. SOS SOS SOS. Prosimy o przysłanie pomocy.”

Górne kabiny Pueblo wypełniły się dymem, gdy załoga gorączkowo paliła tajne dokumenty znajdujące się na pokładzie i rozbijała sprzęt młotkami i siekierami.

Bucher nakazał okrętowi podążać za ścigaczem, ale widząc, że wciąż jest „fantastyczna ilość papieru” do zniszczenia, kazał sternikowi zatrzymać się, aby zyskać więcej czasu. Północnokoreański okręt szybko wystrzelił dwie salwy w górny pokład Pueblo, ciężko raniąc dwóch marynarzy.

Bucher wszedł do pomieszczenia łączności i podyktował wiadomość do Kamiseyi: „Zostałem poproszony o podążanie do Wonsan, mamy trzech rannych i jednego człowieka z urwaną nogą, nie użyliśmy żadnej broni.”

„Co powiesz na jakąś pomoc, ci faceci oznaczają interesy,” kontynuował. „Nie zamierzają stawiać żadnego oporu.”

Załoga USS Pueblo widziana na zdjęciu propagandowym wydanym przez ich porywaczy po zajęciu okrętu przez Koreę Północną. Załoga USS Pueblo widziana na zdjęciu propagandowym wydanym przez swoich porywaczy po zajęciu statku przez Koreę Północną.

Emergencja

Jak Pueblo był holowany do Wonsan, jego załoga miała zawiązane oczy i była związana, Waszyngton wszedł w tryb pełnego kryzysu. W Waszyngtonie zapanowała konsternacja, dlaczego siły amerykańskie na Pacyfiku nie zareagowały tak szybko, gdy zorientowały się, że Pueblo został zaatakowany.

Jak wykazało późniejsze dochodzenie kongresowe, marynarka wojenna nie podjęła żadnych wysiłków, by wystrzelić samoloty z USS Enterprise, lotniskowca oddalonego o godzinę lotu od Pueblo, ani nie próbowano wystrzelić odrzutowców „z żadnej z licznych baz w Japonii, które były najbliższym źródłem możliwej pomocy”.”

Jakiekolwiek samoloty zostały wysłane na pomoc, zostały wystrzelone z Okinawy, oddalonej o ponad 1400 kilometrów (890 mil), i brakowało im paliwa, aby dotrzeć do Pueblo za jednym zamachem. Zanim zatankowały w Korei Południowej, było już za późno.

Podczas gdy prezydent Lyndon Johnson i jego doradcy starali się opanować sytuację, doradzili rządowi w Seulu, aby „z całą stanowczością” nie podejmował żadnych działań, które mogłyby zagrozić załodze Pueblo.

Była taka możliwość, ponieważ kilka dni wcześniej północnokoreańscy zamachowcy zbliżyli się na odległość 100 metrów do Błękitnego Domu, oficjalnej rezydencji prezydenta Korei Południowej Park. Oba kraje wciąż technicznie znajdowały się w stanie wojny (i tak jest do dziś), a podczas gdy Pueblo był zdobywany, południowokoreańscy komandosi byli zajęci ściganiem i zabijaniem pozostałego północnokoreańskiego oddziału zabójców.

Nawet gdy Waszyngton wzywał Seul do ostrożności, wojsko amerykańskie otrzymało polecenie przygotowania się do akcji siłowej i opracowano 12 różnych rozwiązań wojskowych, w tym przepłynięcie statkiem w to samo miejsce, gdzie Pueblo został przejęty na znak sprzeciwu, zbombardowanie północnokoreańskich baz i lotnisk oraz zrzucenie min przeciwokrętowych do głównych portów.

W ostateczności Johnson odrzucił wszystkie aktywne opcje wojskowe, wybierając zamiast tego „pokaz siły”, rozkazując setkom amerykańskich samolotów bojowych i armadzie 25 okrętów wojennych, w tym trzem lotniskowcom, udać się do Korei Południowej.

Jak ostrzegał ściśle tajny depesza, „po podjęciu przez USA działań odwetowych z użyciem siły militarnej przeciwko Korei Północnej … szanse na uzyskanie wcześniejszego uwolnienia załogi i statku zostałyby praktycznie wyeliminowane.”

„Ponadto, odwet prawdopodobnie wprowadziłby Chińczyków i Sowietów bardziej bezpośrednio w sytuację”, napisano w notatce, dodając „ryzyko rozszerzenia kryzysu i rzeczywistych działań wojennych zostałoby zwiększone.”

Top secret files recovered from the USS Pueblo seen in a propaganda photo released by North Korea. Top secret files recovered from the USS Pueblo seen in a propaganda photo released by North Korea.

Hostages

Przybywając do Wonsan w następstwie początkowego schwytania, załoga Pueblo została podzielona na dwie grupy i, wciąż z zawiązanymi oczami, załadowana do pojazdów. Zabrano ich na stację kolejową, gdzie zgromadzony tłum wykrzykiwał antyamerykańskie hasła, pluł na członków załogi i bił ich. Po prawie 10 godzinach jazdy pociągiem, załoga dotarła do Pjongjangu i „Stodoły”.

Od momentu wejścia na pokład ich statku, jedną z najbardziej niepokojących rzeczy dla załogi była „całkowita i kompletna nienawiść” Koreańczyków z Północy do amerykańskich załogantów.

„Można to było po prostu poczuć” – wspominał Russell w wywiadzie dla CNN. To oszołomiło młodych Amerykanów, z których wielu „nie miało żadnych myśli o Koreańczykach z Północy w ten czy inny sposób”.

Dopiero dużo później dowiedział się o działaniach USA podczas wojny koreańskiej: „Zbombardowaliśmy całą Koreę Północną, zabiliśmy ponad jedną trzecią ludności. W Korei Północnej nie było rodziny, która nie straciłaby bliskich krewnych z powodu Ameryki”.

Ta nienawiść – która wcześniej przejawiała się w przypadkowej przemocy i okrucieństwie – sprawiła, że dla załogi było tym bardziej prawdopodobne, że ich północnokoreańscy porywacze w końcu dokonają na nich egzekucji.

Tej nocy w śniegu Russell miał wizje nazistowskich masowych grobów, Polaków, Rosjan i Żydów rozstrzeliwanych i pakowanych w pośpiesznie wykopane przez SS doły. Ale po tym, co wydawało się wiecznością chodzenia, mężczyźni natknęli się na mały budynek. W środku były krany i wiadra z wodą dla mężczyzn, aby mogli się umyć.

Północni Koreańczycy nie mieli zamiaru zabijać swoich zakładników: zajęcie Pueblo było wielkim propagandowym zwycięstwem Pjongjangu, a zmuszenie USA do płaszczenia się, by odzyskać swoich ludzi, uczyniłoby je jeszcze lepszym. Załoga została przeniesiona do innego miejsca – „farmy” – gdzie sytuacja uległa niewielkiej poprawie. Powiedziano im, że będą tam przetrzymywani, dopóki USA nie przeprosi.

Załoga myślała, że to niemożliwe, ale nie wiedzieli, że po miesiącach daremnych negocjacji w Panmundżomie, administracja Johnsona przygotowywała się do tego.

Ikoniczne niebieskie chatki w Panmunjom, na DMZ między Koreą Północną i Południową, widziane w 1965 roku. Ikoniczne niebieskie chatki w Panmunjom, na DMZ między Koreą Północną i Południową, widziane w 1965 roku.

Negocjacje

Po zakończeniu wojny koreańskiej w 1953 r., między dwoma krajami utworzono strefę zdemilitaryzowaną (DMZ) o szerokości czterech kilometrów (2,5 mili), silnie ufortyfikowaną. W jej centrum znajduje się Wspólny Obszar Bezpieczeństwa Panmundżom, gdzie południowokoreańscy i północnokoreańscy żołnierze stoją na straży metrów od siebie.

Prawie 65 lat od zakończenia wojny sytuacja pozostaje w zasadzie niezmieniona.

Niebieskie chaty stoją na granicy i to właśnie tutaj 2 lutego 1968 roku rozpoczęły się negocjacje. Pierwsze spotkania zostały zdominowane przez północnokoreańskie żądania oficjalnych przeprosin i amerykańskie nalegania, by Pueblo znajdowało się na wodach międzynarodowych i nie zrobiło nic złego. Postępy były powolne, ale rzeczowe, a północnokoreański generał Pak Chung Kuk często czytał ze stosu oświadczeń, najwyraźniej przygotowanych na każdy potencjalny amerykański gambit.

Negocjacje ciągnęły się tygodniami, a potem miesiącami, podczas gdy załoga Pueblo była torturowana, a jastrzębie zarówno w Waszyngtonie, jak i Seulu wzywały do akcji militarnej. Napięcie osiągnęło taki poziom, że w tym czasie adm. Ulysses Sharp, głównodowodzący siłami USA na Pacyfiku, opracował ściśle tajny plan obrony Korei Południowej przed ewentualną drugą inwazją Północy.

W jednym ze scenariuszy, nazwanym „Freedom Drop”, amerykańskie samoloty lub siły lądowe miałyby uderzyć w atakujące północnokoreańskie oddziały i czołgi ładunkami nuklearnymi, podczas gdy rakiety z głowicami nuklearnymi o mocy do 70 kiloton, czyli ponad trzykrotnie większej niż bomba atomowa zrzucona na Nagasaki, uderzyłyby w kluczowe cele w Korei Północnej.

Samolot USS Pueblo widziany w Pjongjangu, Korea Północna, 16 kwietnia 2001 r.Samolot USS Pueblo widziany w Pjongjangu, Korea Północna, 16 kwietnia 2001 r.

Raport CIA około tego czasu stwierdził, że podczas gdy północnokoreańska partyzantka i działalność transgraniczna wzrosła dramatycznie i była kontynuowana, Pjongjang nie zamierzał dokonać inwazji ani ryzykować wojny na pełną skalę. CIA ostrzegła jednak, że prezydent Korei Południowej staje się coraz bardziej sfrustrowany zarówno wobec Pjongjangu, jak i Waszyngtonu, a ryzyko, że to on, a nie USA, zarządzi „odwet na dużą skalę”, rośnie.

Nieprzewidywalność Koreańczyków Południowych w tym procesie została pokazana w czerwcu 1968 roku, kiedy siły północnokoreańskie zaatakowały i zatopiły tajną południowokoreańską łódź zwiadowczą. Katastrofalna misja szpiegowska Seulu została zaplanowana i wykonana bez wiedzy gen. armii USA Charlesa Bonesteela, który jako głównodowodzący siłami ONZ w Korei Południowej był nominalnie odpowiedzialny za marynarkę wojenną tego kraju. W depeszy do Waszyngtonu, Bonesteel ostrzegł, że południowokoreańska misja szpiegowska mogła zagrozić negocjacjom w Pueblo. Misja, powiedział Bonesteel, „karmiła komunistyczną propagandę, która ma na celu udowodnienie światu, że UNC i ROKS są prowokacyjnymi agresorami.”

Do września 1968 roku, negocjacje w Panmundżomie osiągnęły „impas”, zgodnie z odtajnioną notatką Białego Domu.

W końcu, po konferencji prasowej zorganizowanej przez Północnych Koreańczyków z załogą „Pueblo”, zakończonej wezwaniem Buchera do rządu USA, by „zrobił coś, by ocalić życie tych młodych ludzi”, Waszyngton zgodził się podpisać przeprosiny, których domagał się Pjongjang, pod warunkiem, że wcześniej będzie mógł wydać oświadczenie.

Dokument, przedstawiony przez Paka negocjatorowi gen. dyw. armii USA Gilbertowi Woodwardowi, był adresowany do „Rządu Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej”, terminu nigdy wcześniej nieużywanego przez USA, które nie uznały legalności Pjongjangu, i stwierdzał, że Pueblo „nielegalnie wtargnął na wody terytorialne KRLD (…) i prowadził działalność szpiegowską polegającą na wyszpiegowaniu ważnych tajemnic wojskowych i państwowych”.

Wolność

Nawet gdy negocjacje osiągały przełom, mężczyźni z Pueblo byli bliscy skazania się na zagładę.

Jednej nocy, po pokazaniu dwóch północnokoreańskich filmów propagandowych, w których ludzie Zachodu podnosili środkowe palce do kamery, załoga zdała sobie sprawę, że ich porywacze nie wiedzą, co oznacza ten obraźliwy gest, i zaczęła ich obrażać przy każdej okazji, także na zainscenizowanych zdjęciach i filmach.

Kiedy Koreańczycy z Północy zorientowali się, co robią – dzięki doniesieniom amerykańskich mediów o proteście – wpadli w furię. Jak wynika z pozwu wniesionego przez niektórych członków załogi przeciwko rządowi północnokoreańskiemu, ich porywacze „rozpoczęli kampanię bicia, nękania i przesłuchań tak intensywnych i skoncentrowanych, że zakładnicy określali je mianem 'Piekielnego Tygodnia'”.

Załoga USS Pueblo pokazuje środkowe palce na propagandowych zdjęciach umieszczonych przez swoich porywaczy. Załoga USS Pueblo pokazuje środkowe palce na propagandowych zdjęciach umieszczonych przez swoich porywaczy.

„Byli poddawani zimnym temperaturom, otwartym drzwiom, ciągłemu nadzorowi, włączonym światłom w nocy, pozbawieniu snu i bardziej sztywnemu egzekwowaniu wszystkich zasad” – napisano w pozwie. „Byli zobowiązani do siedzenia na krześle przez cały czas z pochylonymi głowami, chyba że mieli specjalne pozwolenie na zrobienie tego inaczej”.

Wtedy, nagle, wszystko zmieniło się ponownie. Mężczyźni otrzymali nowe ubrania i powiedziano im, że wkrótce zostaną wypuszczeni. Stany Zjednoczone zgodziły się przeprosić.

23 grudnia 1968 roku, o godzinie 9 rano czasu seulskiego, Pak i Woodward spotkali się po raz ostatni. Woodward odczytał krótkie oświadczenie, w którym potępił dokument, który miał podpisać i powiedział, że zrobił to tylko po to, by uwolnić ludzi z Pueblo. Następnie podpisał go.

Po północnokoreańskiej stronie granicy załoga siedziała w dwóch autobusach, ubrana w nowe ubrania, które dostała tego ranka. Temperatura była niska, a wilgoć z ich oddechów zamieniła się w lód na szybach, gdy czekali przez kilka godzin.

Załoga USS Pueblo przekracza Most Bez Powrotu pomiędzy Koreą Północną i Południową, po ich zwolnieniu do aresztu amerykańskiego 23 grudnia 1968 r. Załoga USS Pueblo przekracza Most Bez Powrotu pomiędzy Koreą Północną i Południową, po ich zwolnieniu do aresztu amerykańskiego 23 grudnia 1968 r.

W końcu, o 11:30, mężczyźni przekroczyli „Most Bez Powrotu”, który rozciągał się na DMZ. Szli w pojedynczym szeregu, prowadzeni przez Buchera, za którym podążało dwóch członków załogi niosących ciało Duane’a Hodgesa, który zmarł w wyniku rany odniesionej podczas ataku na Pueblo.

Przy wjeździe do Korei Południowej Russell pomyślał „to jest najwspanialszy dzień w moim życiu”, ale jego twarz, tak jak i innych wokół niego, była w dużej mierze pozbawiona emocji, jego duch „został pokonany do tej pory i próbuje się podnieść”.

To było 11 miesięcy od dnia, w którym Pueblo zostało zdobyte.

Po przybyciu do Korei Południowej, mężczyźni zostali zaprowadzeni do bazy wojskowej i zjedli „jeden z najlepszych posiłków”, jakie kiedykolwiek jedli: kawę, sok pomarańczowy, kanapki z szynką i rosół. Zostali przewiezieni helikopterem do bazy w pobliżu Seulu na badania lekarskie, a następnie, 24 grudnia, odlecieli do USA i swoich rodzin, w sam raz na Boże Narodzenie.

Sam USS Pueblo nigdy nie został zwolniony. Jest to wciąż oficjalnie oddany do użytku okręt US Navy, jeden z najstarszych we flocie USA. Od 2013 roku jest wykorzystywany jako atrakcja turystyczna i muzeum propagandy w Pjongjangu.

Załoga USS Pueblo pozdrawia krewnych po powrocie z niewoli w Korei Północnej. Załoga USS Pueblo pozdrawia krewnych po powrocie z niewoli w Korei Północnej.

Wojna

Wielokrotne ściśle tajne amerykańskie kable i raporty świadczą o tym, jak bardzo kryzys Pueblo zbliżył Półwysep Koreański do drugiej wojny.

W ciągu 13 miesięcy poprzedzających incydent w Pueblo doszło do 610 naruszeń porozumienia o zawieszeniu broni przez wojska północnokoreańskie, z których 200 zostało zabitych po niewłaściwej stronie strefy zdemilitaryzowanej. W tym samym czasie Korea Północna wielokrotnie skarżyła się na „infiltrujące jednostki morskie i uzbrojone statki szpiegowskie” wzdłuż swojego wybrzeża, grożąc odwetem.

„Każdy idiota mógł powiedzieć, że sprawy eskalują”, powiedział Russell niedawno CNN. Sprawy tylko się pogorszyły po incydencie w Blue House, o którym załoga Pueblo nigdy nie została poinformowana.

„Powinni nam powiedzieć, żebyśmy się stamtąd wynosili, a tego nie zrobili” – powiedział Russell.

Szkarbiący raport Kongresowej Komisji ds. Usług Zbrojnych w dużej mierze się z tym zgadza, krytykując planowanie misji, brak wsparcia lub ochrony dla Pueblo oraz „brak lub opieszałość w reakcji dowódców wojskowych”, gdy kryzys już się rozpoczął.

„Marynarka Wojenna nie posiadała żadnych planów awaryjnych, które przewidywałyby podjęcie akcji ratunkowej dla USS Pueblo w sytuacji kryzysowej” – stwierdzono w raporcie.

Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un salutuje, gdy spaceruje przed USS Pueblo w Pjongjangu 27 lipca 2013 r. Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un salutuje, gdy spaceruje przed USS Pueblo w Pjongjangu 27 lipca 2013 r.

Historia Półwyspu Koreańskiego od czasu wojny, która go podzieliła, jest zaśmiecona incydentami takimi jak Pueblo, choć zajęcie okrętu było zdecydowanie najgorsze. W okresach największego napięcia komunikacja między Pjongjangiem a Seulem i Waszyngtonem jest odcięta, przez co wszystkie strony muszą domyślać się, jakie są intencje drugiej strony.

Powtórzenie incydentu w Pueblo byłoby dziś jeszcze bardziej ryzykowne, ponieważ Korea Północna posiada arsenał nuklearny, o którym Kim Il Sung mógł tylko pomarzyć, a w Waszyngtonie narasta presja na podjęcie przeciwko niej wyprzedzającej akcji militarnej.

W ostatecznym rozrachunku to, co pozwoliło uniknąć wojny w 1968 roku, może być tym, co pozwala uniknąć jej dzisiaj: usiąść i porozmawiać. W tym miesiącu Korea Północna i Południowa właśnie to zrobiły, otwierając ponownie linie komunikacyjne po raz pierwszy od ponad dwóch lat.

Zredagowane przez Steve’a George’a. Grafika autorstwa Natalie Leung.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *