Dziwnie jest myśleć, że piątkowy spacer Celtics 32 lata temu w Pontiac, Mich. może stać się dowodem w większej sprawie przed sądem opinii publicznej. Można podejrzewać, że przedawnienie już minęło.
Ale dokument o Michaelu Jordanie zapoczątkował pełną listę spraw dla Cold Case: NBA. Ponowne oskarżenia trwają w najlepsze.
Celtowie z 1988 roku zostali w to wciągnięci, kiedy Pistons – Isiah Thomas w „The Last Dance” i inni w późniejszych wywiadach dla mediów – starali się bronić swojego wczesnego wyjścia przeciwko Bulls w ’91. Najbardziej poręczną bronią było to, że Celtics zrobili im to samo.
Ale o ile Isiah ma rację wskazując na to, że w tamtych czasach było inaczej, o tyle cichy spacer Detroit obok ławki Chicago miał o wiele bardziej konkretny powód niż nieco wcześniejsze odejście Celtów.
Kevin McHale zabrał głos, by złożyć zeznania, których znaczną część jestem w stanie bezpośrednio potwierdzić.
„Po pierwsze, możecie zobaczyć dlaczego Pistons nie lubili Bulls,” powiedziała Heraldowi legenda Celtów. „Bulls cały czas narzekali. To jedna z rzeczy, która pojawiła się (w filmie dokumentalnym). 'To nie jest koszykówka. To jest bandytyzm.' Wszystkie te rzeczy. Myślałem, że Bulls naprawdę nie szanowali tego, co Pistons byli w stanie zrobić.
„Ale, hej, kiedy zabijesz króla, możesz mówić (expletive).”
Z drugiej strony, Pistons nie tyle tańczyli na grobie Celtics, gdy w końcu pokonali Shamrock Empire. Thomas był cytowany na tych łamach jako osoba bardzo szanująca Celtów i ucząca się od nich. Celtowie wyraźnie mieli problemy z niektórymi zawodnikami Pistons – na myśl przychodzą napady odwetowe Roberta Parisha i Larry’ego Birda na Billa Laimbeera – ale nie mogli narzekać na mieszanie odrobiny hokeja z hokejem. Pamiętajmy, że Lakers byli niezadowoleni z graniczącego z pewnością stylu „Slap Shot” Celtics kilka lat wcześniej.
„Właściwie lubiliśmy grać w ten sposób,” powiedział McHale. „Nie mieliśmy żadnych problemów z Pistons, dopóki nie zostaliśmy poobijani (kontuzjami). Ale ich fizyczność nigdy nam nie przeszkadzała. Myślałem, że ich fizyczność sprawiła, że graliśmy lepiej.”
Celtowie byli skłonni się z tym zmierzyć, ale był inny rodzaj fizyczności, którego starali się uniknąć, gdy na zegarze pozostało kilka sekund 3 czerwca 1988 roku. C’s odpadali z finałów Konferencji Wschodniej w meczu nr 6, a miejscem spotkania był Silverdome, stadion piłkarski, na którym wielu fanów, być może podbudowanych piwnymi mięśniami, przybrało postać swoich bohaterów.
Ktoś nam powiedział, żebyśmy się stamtąd wynieśli, zanim oni szturmują boisko,” powiedział McHale.
Ochroniarze wyprowadzili Celtów, gdy fani zaczęli wdzierać się na parkiet, gdy do końca meczu pozostały trzy sekundy, a Pistons zmierzali na linię rzutów wolnych.
„Miałeś naprawdę długi spacer, aby się stamtąd wydostać,” powiedział. „To nie było jak w Garden czy innych miejscach. Miałeś sto jardów prawdopodobnie zanim dotarłeś do drogi wejściowej do szatni.”
Dla kontrastu, Pistons byli u siebie w nowym Palace of Auburn Hills, gdy rozgromili Bulls. Nie ma tam strefy zagrożenia.
Ale McHale chciał również umieścić rzeczy w kontekście. W ostatnich latach NBA stała się bardziej braterska, ale nigdy nie miała takiej formalności jak w NHL, gdzie po zakończeniu serii uścisk dłoni jest na porządku dziennym.
„Powiem ci tak: we wszystkich seriach, w których grałem w latach 80-tych, po zakończeniu meczu, o ile nie szedłeś z kimś, kogo znałeś, prawie nigdy nic nie mówiłeś. Możesz im pogratulować, jeśli zobaczyłeś ich później, ale nie było zbyt wiele rozmów, mam na myśli gratulacje lub (expletive)-talking lub cokolwiek,” McHale powiedział. „Po prostu w pewnym sensie wchodziłeś do szatni. Przez dziewięćdziesiąt procent serii, które wygraliśmy, nie rozmawiałem z nikim. Nie podchodzili do mnie, a ja uważałem, że nie powinni.”
Ale tamtej nocy w ’88 roku doszło do godnej uwagi rozmowy. McHale i Thomas odbyli krótką, ale znaczącą pogawędkę.
„Znałem Isiaha z Igrzysk Pan-Am, a Zeke i ja zawsze byliśmy przyjaciółmi,” powiedział McHale. „Powiedział coś do mnie, a ja powiedziałem: 'Hej, stary, słuchaj, to jest tak samo złe uczucie przegrać w Finałach, jak przegrać w Finałach Konferencji Wschodniej'. Powiedziałem, 'To jeszcze nie koniec. Macie jeszcze jedną serię do rozegrania, więc nie świętujcie za bardzo.' Powiedziałem to, a następnie odszedłem. To była tylko moja rada dla niego jako przyjaciela.”
McHale zaprzyjaźnił się z Jordanem także później. Kevin przeszedł na emeryturę z gry w 1993 roku i dwa lata później poszedł do pracy w biurze zarządu Timberwolves. Ogląda „Ostatni taniec” z bardziej wykształconym spojrzeniem niż większość.
„To dla mnie interesujące, bo przez część czasu grałem, a potem w drugiej części byłem GM-em, więc widziałem to z różnych stron,” powiedział. „Zdominowali lata 90-te; nie ma co do tego wątpliwości. Mieli dominującego gracza. I tak jakby zapominasz o niektórych rzeczach, które zrobił. Oglądasz to i jesteś jak, 'O mój Boże.' Jego zdolność do indywidualnego przejmowania gry była po prostu nierealna. Wokół niego mieli świetnych strzelców, a system Phila (Jacksona), trójkąt, działał dla nich perfekcyjnie, mimo że była to wyboista droga.
„Ale podoba mi się to. Żyjąc przez te dni i widząc go od kiedy byłem graczem, a potem w biurze, fajnie jest to oglądać.”
Nie trzeba było długo czekać, by McHale wyrobił sobie solidne wrażenie o Jordanie.
„Pamiętam, kiedy zobaczyłem go po raz pierwszy – po prostu fenomenalny atleta i w trybie ciągłego ataku,” powiedział. „Nie był tak wyrafinowany jak później, ale pamiętam, że bez względu na wynik, po prostu pchałby się do góry. Danny (Ainge) i DJ (Dennis Johnson) i ci goście, nie chcieli podawać przeciwko niemu piłki, bo był jak jednoosobowy pressing. Miał niewiarygodnie szybkie ręce, szybkie nogi.
„Od momentu, gdy go poznałem w meczach All-Star i innych, polubiłem go. Podobała mi się jego konkurencyjność. Podobało mi się, że nigdy się nie poddawał. Nie sądziłem, że na początku swojej kariery miał wokół siebie bardzo dobry zespół, a to w pewnym sensie wyszło na jaw, gdy chłopaki imprezowali i w ogóle. Ale potem w tej serii (1986) playoffów, byłem zaskoczony. W pierwszym meczu miał (49), ale przez cały czas czułem, że to my wygramy ten mecz. W następnym meczu doszło do dogrywki i pamiętam, jak po meczu rozmawiałem z Case’m (KC Jonesem) i powiedziałem: 'Stary, musimy go podwoić i wyrwać mu piłkę z rąk. Ten gość jest jak jednoosobowa ekipa niszczycielska. W meczu nr 3, biegaliśmy na niego. Po prostu wytrąciliśmy mu piłkę z rąk.”
Celtowie wygrali do 18, by zakończyć sweep, a Jordan miał tylko 19 punktów na 18 rzutów. Miał 41 prób podczas zdobywania 63 w Game 2’s double overtime affair. McHale pamięta, że nie przywiózł do Chicago ubrania na zmianę na trzeci mecz pierwszej serii best-of-five:
„Wszyscy wciskali mi kit. Na przykład: 'Co zrobisz, jeśli przegramy?'. A ja na to: 'Cóż, chyba będę brzydko pachniał'”.
McHale tak naprawdę nie wybiegał myślami w przyszłość. Celtics ’85-86, uznawani za być może najlepszą drużynę w historii, wygrali 67 spotkań. Bulls wygrali 30.
„Szczerze mówiąc nigdy nie sądziłem, że mają jakiekolwiek szanse na pokonanie nas,” powiedział.
Miał o wiele inny pogląd na sprawy ponad dekadę później jako generalny menadżer w Minnesocie. Jordan stał się wielokrotnym mistrzem, a nawet więcej.
„Pamiętam (Stephona) Marbury’ego i (Kevina) Garnetta i tych chłopaków, byli dosłownie podekscytowani, że mogą go zobaczyć i grać przeciwko niemu,” powiedział McHale. „To jest to, jak wielki był Michael. Znałem Michaela z gry przeciwko niemu i z gry w golfa z nim i bardzo lubiłem tego gościa. Ale widziałeś, jak nasi gracze na niego patrzyli i to właśnie uświadomiło mi, jak bardzo Michael był ikoną dla całego pokolenia chłopaków. Tak samo było później z młodszymi graczami i Kobe (Bryantem). Miałem to uczucie przeciwko Dr. J (Julius Erving), trochę przeciwko Elvinowi Hayesowi i trochę przeciwko Kareemowi (Abdul-Jabbarowi), bo pamiętam jak oglądałem ten mecz Houston-UCLA w Astrodome.”
Teraz McHale jest w domu w Arizonie pomagając zwiększyć oglądalność ESPN, choć jest jedna część doku, która trochę go zaniepokoiła.
„Wiesz, facetem, który według mnie został pobity niesłusznie – a biedak nie żyje; nie może się bronić – jest Jerry Krause,” powiedział McHale o pogrążonym GM’ie Bulls. „Jerry poskładał wiele dobrych kawałków do kupy. Powiedziałbym: 'Jerry, przestań mówić, że to organizacje wygrywają mistrzostwa (a nie zawodnicy)'. Sprzeczał się, a ja odpowiadałem: 'My wygraliśmy trzy, Red (Auerbach) wygrał 16, a Red byłby pierwszym, który powiedziałby ci, że to zawodnicy wygrywają'. Mówił rzeczy, które irytowały ludzi, ale czułem się źle z powodu tego, jak się zachowywał, wiesz o co mi chodzi? Facet po prostu nie złapał przerwy, a nie ma go w pobliżu, aby się bronić.”
Wspomniałem McHale’owi, że upadek jego Celtics był podstawą do tego, że Krause chciał wyprzedzić tego demona z Bulls w ostatnich latach 90-tych. To spowodowało, że chciał rozbić ten klub, gdy ten miał jeszcze mistrzowskie życie.
„Zawsze jest ta cienka linia, a Red był starą szkołą,” powiedział McHale. „Miał zamiar trzymać się swoich chłopaków. Jeśli się dla niego wykrwawiłeś, miał zamiar zostać tam z tobą. Teraz, do diabła, gracze odchodzą pierwsi, zanim jeszcze będziesz miał szansę ich przehandlować.”
Krause nie był jedynym, który wziął pod uwagę sposób, w jaki era Birda rozmyła się z kontuzjami i wiekiem.
„To bardzo wpłynęło na Danny’ego,” powiedział McHale o Ainge’u, który skoczył, by dokonać blockbuster trade Paul Pierce-Garnett z Brooklynem. „Danny nie zamierzał na to czekać.
„Zdajesz sobie sprawę, że kiedy jesteś w środku runu, myślisz, że to się nigdy nie skończy. Pamiętam, że w Celtics też tak myślałem. Od ’81 do ’87 roku byliśmy w Finałach pięć razy, a w trakcie naszej passy siedem z ośmiu razy byliśmy w Finałach Konferencji (a rok wcześniej trafił do Celtics). Ale wiecie co? Kiedy to się kończy, to szybko się kończy. Masz kilka kontuzji i naprawdę, to już koniec. Wciąż byliśmy w stanie wygrać 50-kilka spotkań, a w sezonie ’91, zanim wszyscy odnieśliśmy kontuzje, naprawdę myślałem, że mamy szansę na kolejny bieg. Ale, stary, to się po prostu kończy. Więc widzisz tylko jak odporny Michael i Scottie (Pippen) byli, jak wiele gier byli w stanie grać i jak byli w stanie utrzymać swoją przewagę.”
To był wyraźnie inny czas dla McHale’a – czas, który według niego w dużej mierze minął.
„W tamtych czasach były takie drużyny, które przez rok lub dwa miały mały run, ale my mieliśmy długi run, Lakers mieli długi run, Detroit faktycznie miało długi run – doszli do finałów konferencji kilka razy,” powiedział. „Myślę jednak, że teraz trudniej jest mieć naprawdę długą passę. Będzie więcej takich dwu-, trzy- i czteroletnich serii. Ale nie zobaczysz dekady.”
A po tym, jak Pistons znęcali się nad Bulls 29 lat temu, prawdopodobnie nie zobaczycie też kolejnego wyjścia, stage left.