Articles

Kristian Matsson (The Tallest Man on Earth) Interviews Pharis And Jason Romero

Posted on

Ta rozmowa pomiędzy The Tallest Man On Earth (aka Kristian Matsson) i rootsowym duetem Pharis & Jason Romero zaczęła się od postu na Instagramie. Matsson wykonał utwór „Lost Lula” duetu, co doprowadziło do przyznania się do wzajemnej adoracji i ostatecznie do sesji na Skype. Pharis & Nowy Bet On Love Jasona Romero jest inspirowany ich życiem w maleńkim Horsefly w Kolumbii Brytyjskiej, gdzie prowadzą sklep z banjo.
– Josh Modell, redaktor wykonawczy Talkhouse

Kristian Matsson: Wiesz, że nie jestem dziennikarzem, ale jestem przygotowany. Zrobiłem notatki. Dziękuję bardzo za przesłanie swojej niesamowitej, niesamowitej płyty.

Pharis Romero: Słuchałeś jej?

Kristian: Słuchałem jej, wczoraj dwa razy, a potem dwa razy dziś rano. A dziś rano byłem trochę rozemocjonowany… Budzę się bardzo wcześnie, dużo wcześniej niż moja dziewczyna. Jestem teraz starym człowiekiem. Kładę się spać naprawdę wcześnie. Więc słuchałem tego i ten pogłos na końcu „New Day” po prostu mnie rozczulił. Utwór po nim, „Roll On My Friend”- teraz muszę zdobyć gourd banjo, bo to jest to, prawda?

Jason: Tak.

Kristian: Ta dynamika gry jest piękna. I wtedy, moim trzecim ulubionym jest „World Stops Turning,” to jest po prostu takie smutne…

Pharis: Wiesz co jest zabawne w tej piosence? Napisałem tę piosenkę na pianinie i siedziałem i grałem ją jak balladę country, a potem wbiłem sobie do głowy, że Jason musi ją zaśpiewać na płycie. To było trochę przygody, próbując doprowadzić do miejsca, w którym byliśmy właścicielami tej piosenki. Siedzieliśmy i nagrywaliśmy to sześć razy. Używałem naprawdę oldschoolowego mikrofonu wstęgowego. To było całkiem fajne doświadczenie nagrywania tej piosenki, trochę emocjonalne, jedna z tych rzeczy, kiedy robisz ujęcie, które nie będzie użyte, a potem okazuje się, że jest idealne.

Kristian: Zdecydowanie słychać, że to jest na żywo, widziałem też kolekcję mikrofonów, którą zamieściłeś na instagramie. Z RCA i C37 i czymkolwiek, tak wiele.

Pharis: C37, to jest taka szalona rzecz. Inżynier pokazał się ze sprzętem wartym 100 000 dolarów w małej Hondzie Accord, a potem ustawił to wszystko w sklepie.

Kristian: Nie mam C37. Mam dwa C38, te półprzewodnikowe, i są mniej zabawne.

Pharis: Używasz ich do gitary, instrumentów czy wokali?

Kristian: Używałem tego do wokalu na jednej płycie. Używałem go też do gitar, ale bardziej lubię mikrofon wstęgowy do gitary, bo gram tak ciężko. Potrzebuję czegoś, co sprawi, że będzie ładniej.

Pharis: Ponieważ jesteś praworęczny, czy podczas grania nie dołujesz? Czy naprawdę mocno naciskasz na gitarę lub banjo, kiedy grasz?

Kristian: Jestem, jestem. To jest po prostu moja osobowość. Rytmicznie, jestem tak daleko na przednim siedzeniu, że jestem na masce. Kiedy wpadłeś na pomysł stworzenia tego albumu? Czy napisałeś kilka piosenek i nagle pomyślałeś: „Powinniśmy zrobić z tego płytę? Czy może miałeś czas na zrobienie płyty?

Pharis: Mając dwójkę małych dzieci, ciężko jest nam znaleźć czas na zrobienie płyty. Musimy zarezerwować ją z rocznym wyprzedzeniem. Więc zbieramy wszystkich dookoła i umawiamy się z każdym. To sprawia, że jesteśmy skoncentrowani. To nie jest rzecz, która powstaje pod wpływem chwili. Zdecydowanie jest to coś, nad czym zastanawialiśmy się przez jakiś czas. Byłoby fajnie, gdybyśmy mogli zrobić coś bardziej spontanicznego, ale myślę, że dzieci będą musiały być starsze. Jest to cel, nad którym warto popracować, a zwłaszcza cel związany z pisaniem piosenek. Nie jestem zdyscyplinowanym autorem piosenek, nie siadam i nie mówię: OK, muszę napisać pięć piosenek, żeby zdążyć na tę płytę. Po prostu czekam, aż pojawi się rytm, zwrot akcji czy cokolwiek innego, a potem idę dalej.

Kristian: Możesz namalować obraz tego, kiedy te momenty się zdarzają? Gdzie je wciskacie? Czy oboje piszecie?

Pharis: Utwór, którego się nauczyłeś, „Lost Lula”, jest dla mnie charakterystycznym dźwiękiem. Czasami mam takie głębokie pragnienie, żeby spróbować zebrać każdą wersję „Lost Lula”, jaką kiedykolwiek słyszeliśmy i umieścić ją w tej kolekcji, ponieważ jest tak wiele fajnych interpretacji tego utworu. Czuję się jak Jason channelingowany w coś.

Kristian: To jest magiczne. Nie mogę się go nauczyć, bo nie nadążam za tymi wszystkimi drobiazgami… Mogę zagrać to, co czuję i wtedy czuję się naprawdę dobrze. Jesteście ze sobą od dłuższego czasu. Widziałem, jak gracie na Pickathonie i ktokolwiek za kimś idzie, wy dokładnie wiecie, gdzie jesteście przez cały czas. Czy to jest coś, co przychodzi naturalnie?

Pharis: Tak, myślę, że na początku przyszło to naturalnie. Rzecz z Jasonem, która jest w nim naprawdę niesamowita, to fakt, że nie mówi ani słowa. Ja piszę piosenkę, ja przynoszę słowa. On po prostu słucha melodycznego i rytmicznego przepływu. Nie ma pojęcia, czym są słowa, jakie jest ich znaczenie, nic z tych rzeczy. Myślę więc, że w piosence takiej jak „Lost Lula”, on po prostu myśli o przepływie, który się dzieje i jest całkowicie w tym przepływie, ponieważ on i ja graliśmy razem tak wiele. To pierwsza rzecz, jaką zrobiliśmy, kiedy się spotkaliśmy, graliśmy razem muzykę. To tak jakbyśmy słyszeli groove w tym samym miejscu. Wiesz, że każdy słyszy groove trochę inaczej i każdy banjoista jest trochę inny w tym, jak chce, żeby ktoś poczuł groove? Dlatego właśnie on i ja tak bardzo kochamy muzykę old-time. W muzyce old-time nie chodzi o solówki czy inne rzeczy, chodzi o puls. Przyjaciel opisał to jako przypływ. Kiedy skrzypce płyną na fali gitary i banjo, a jeśli gitara i banjo nie pulsują razem i nie wznoszą się razem, to skrzypkowi trudno jest znaleźć ten środek. Jason i ja słyszymy groove w tym samym miejscu. Nie rytm. Słyszymy groove w tym samym miejscu.

Kristian: To jest niesamowite słuchać i oglądać. Zaczynałem coś czuć. Zacząłem się uczyć grać szwedzką muzykę ludową na banjo. Sam nigdy nie grałem wiele z tej muzyki. Dorastałem w jej epicentrum, ale byłem dzieciakiem. Zamiast tego stałem się punkrockowcem. Ale teraz to do mnie wraca. Słyszałem tak wiele tej muzyki, więc jest ona w jakiś sposób w moim ciele. Kiedy się w niej zanurzam, nie potrafię wyjaśnić, co robię, dlaczego sięgam po tę nutę, w tamtym czasie. To fascynujące.

Pharis: Ze szwedzką muzyką ludową i jej drobnymi ruchami… Ponieważ jesteśmy takimi maniakami banjo i takimi maniakami strojenia, czy wchodzisz w inne strojenia, kiedy to robisz? Czy wchodzisz w stare melodyczne strojenia lub stare modalne strojenia?

Kristian: Nie, zazwyczaj gram w C-dur, kiedy grasz to w moll, to działa naprawdę dobrze dla tego rodzaju melodycznego moll. Grałem w tym, co nazywasz G modal tuning, to G tuning z C, które grasz jak w „Shady Grove” czy „East Virginia”. Oczywiście, zamierzam utrudnić sobie życie wymyślając nowe strojenia…

Pharis: Dołącz do klubu. To jest rzecz, z którą się zmagamy. Grając na żywo, zawsze wykonujemy taniec, w którym ja próbuję wymyślić coś mądrego do powiedzenia, po prostu być obecnym, podczas gdy Jason przechodzi w jakieś ezoteryczne strojenie, które jest naprawdę, naprawdę trudne dla banjo do utrzymania w tym momencie. Ale bez strojenia nie można w pełni przekazać utworu, ponieważ strojenie jest tak istotne dla jego odczuwania. To zabawne, bo kiedy już zagłębisz się w te stare stroje banjo – a są ich setki – każdy z nich ma swój powód, dla którego jest taki, jaki jest. To naprawdę interesujące, próbować przepisać to na występ na żywo i utrzymać występ, w którym publiczność nie patrzy na ciebie i nie mówi: „O Boże, tylko nie znowu to banjo.”

Kristian: Cóż, jestem teraz bezrobotny. Nie jestem pewien, co się stanie z moją karierą po tym. Mógłbym zostać twoim technikiem gitarowym i technikiem banjo, bo tak właśnie to robię. Mam 14 gitar i dwa banjo. Ponieważ gram fingerpick na gitarach elektrycznych, 12-strunowych, stalowych, a teraz także na nylonowych. Mam dwóch niesamowitych techników gitarowych, którzy rozkładają jedną z nich i ta jedna odpoczywa, a potem używam drugiej przez jakiś czas.

Pharis: Zastanawialiśmy się nad podróżowaniem z technikiem gitarowym. Powinieneś zobaczyć nas przechodzących przez lotnisko. To już jest komedia pomyłek, bo mamy dwójkę małych dzieci, bagaże wszystkich, wszystkie nasze gitary. Zabieramy ze sobą banjo, a potem próbujemy przekonać stewardessę, żeby pozwoliła nam wnieść wszystkie nasze gitary do samolotu. Zawsze jesteśmy tą rodziną w ochronie, gdzie wszyscy mówią: „O Boże, ja…” Próbują nas ominąć w kolejce. Ale mieć kogoś, kto podałby Jasonowi nastrojone banjo… Moglibyśmy być waszymi technikami gitarowymi, a wy naszymi. To byłoby idealne.

Kristian: Czy pracujesz nad czymś tam z tyłu, Jason?

Jason: Wyginam klon figowy. Mam gorące żelazko.

Kristian: Zamieściłeś to niedawno.

Jason: Tak, wyginam inne kawałki, ponieważ moczyły się tak długo, że muszę je dzisiaj wyginać.

Pharis: To dla nas nowy rodzaj klonu. Nazywa się torrefied maple. Co to jest?

Jason: Jest wysuszony. Słyszałeś o torrefied wood?

Kristian: Tak, czy sam go torrefied?

Jason: Nie. Wydaje mi się, że mogło się to rozwinąć w Szwecji lub Norwegii, ale obecnie jest to modne w przypadku blatów gitar akustycznych. Nie sądzę, żeby jakikolwiek współczesny konstruktor nie używał topu torrefowanego. Nie byłoby w tym żadnego sensu. Ostatnio dostałem klon, który próbuję wykorzystać do budowy banjo, ale jest bardzo, bardzo sztywny i nie chce się wyginać. Musiałem się więc nauczyć, jak go wyginać. W tej chwili masuję go palnikiem.

Kristian: OK. Żadnej przemocy, po prostu bądź delikatny. Gdzie znalazłeś drewno?

Jason: Znalazł mnie specjalista. Sprzedaje dla dużych firm i jest również fanem budowniczych instrumentów. Skontaktował się więc ze mną i powiedział: „Powinieneś spróbować trochę tego drewna”. Po prostu rozwinęliśmy przyjaźń. Ma na imię Hans i prowadzi firmę o nazwie Tempered Tonewoods.

Kristian: Jak to jest z banjo? Wydaje mi się, że nowe, ręcznie robione banjo, takie jak te, które robisz, są tak wysokiej jakości i skupiają się na drewnie i innych rzeczach. Gitary, jak ta D18 z ’65 roku, która po prostu rozpada się w… To najlepsza D18, na jakiej kiedykolwiek grałem. Jest najdroższa, ale jest doskonała. Ale nie czułem tego w naprawdę starym banjo. To banjo naprawdę wyschło. Ta obręcz jest naprawdę wysuszona, ale czy to częsta rzecz? Masz zabytkowe banjo, w którym czujesz, że jest naprawdę dźwięczne, ponieważ jest wysuszone?

Jason: To musi się zacząć od dobrze wykonanego banjo… wszystkie wczesne Gibsony, które są tak pożądane przez graczy bluegrass, banjo za 40,000, 50,000 lub 60,000 dolarów. Myślę, że ludzie zdecydowanie czują, że stare drewno w obręczy i szyjce pomaga w brzmieniu, ale było tak wiele innych banjo, w których chodziło bardziej o metal. Więc ten efekt rozedrgania, który można uzyskać na starej gitarze, nie przekłada się aż tak bardzo na stare banjo.

Kristian: Marzę o banjo, które ma okrągły, mięsisty dźwięk, ale wciąż ma dużo sustainu. Można na nim grać naprawdę dynamicznie. Chcę tego wszystkiego.

Jason: Ja również dążę do tego brzmienia. Okrągłe, i robię je głośno.

Kristian: Fretted gourd banjos – widziałem twoje tylko na filmach i zdjęciach, ale zakładam, że są naprawdę dobrej jakości. Wyglądają niesamowicie. Czy to jest powszechne?

Jason: Nie jest powszechne. Żaden inny budowniczy tego nie robi i myślę, że jest kilka osób, które podpisały ze mną kontrakt za to, że to zrobiłem. To jest w zasadzie to, co chwytam wokół domu. To jest wszystko, na czym będziesz chciał grać, jeśli grałeś na jednej. Włożyłem tunery, które są nastawne. Nałożyłem na nią fretki i włożyłem grafit do szyjki. Większość budowniczych gourd robi właśnie bezprogowe banjo i są one świetne. Ale jeśli nie chcesz się nauczyć grać bez strun lub chcesz grać powyżej piątego progu, to jest cała masa ludzi, którzy nie będą mieli radości z gry na gourd banjo. Więc to był mój pomysł na dodanie progów.

Pharis: Fajną rzeczą w gourd banjo jest to, że możesz włożyć do nich przetwornik i grają pięknie. Jason grał na jednym z nich przez elektryczny wzmacniacz z mnóstwem pogłosów i ciekawych opóźnień. Są niesamowite, rzeczy, które można z nimi zrobić. Tak więc banjo na płycie nie jest studyjną syntezą z taką ilością delaya, nie jest zrobione z pogłosami płytowymi. Możemy uzyskać ten dźwięk na żywo dzięki interesującym efektom, które można uzyskać z gourd banjo.

Kristian: Czy czytaliście „The Overstory” Richarda Powersa?

Pharis: Nie, jest na mojej liście. Czy jest taka dobra?

Kristian: Jest niesamowita! Jest fantastyczna! Wzruszam się, bo dorastałem w lesie. Dorastałem z europejskim świerkiem dookoła. Grałem w lesie i mimo, że Szwecja jest tak bardzo zrębowa, są tu i ówdzie miejsca ze starym wzrostem, które są fantastyczne. Nie trzeba być fanem drzew, żeby to polubić. To jest po prostu pięknie poetyckie. Próbuję zmusić wszystkich do jej przeczytania.

Pharis: Trzeba tak robić z książkami, tam gdzie się je znajdzie. Jestem totalnym nerdem od drzew. Mam dyplom licencjata z botaniki i entomologii i kiedyś uczyłem. Jestem maniakiem przyrody.

Kristian: Mówiąc o dającym drzewie… Jodła Douglasa, kiedy umiera, wysyła resztę składników odżywczych, które posiada. Ta książka jest w dużej mierze o tym. Jest o systemie grzybów, o tym jak są połączone i jak znajdują DNA łososia w drzewie. Jak to jest możliwe?

Pharis: Mieszkamy nad rzeką, w której rozmnażają się łososie i jest to jeden z ostatnich dziewiczych działów wodnych. Musisz nas odwiedzić.

Kristian: Muszę!

Pharis: Zadałeś jakiś czas temu pytanie o piosenki i o to, gdzie trafiają i podoba mi się to, bo teraz zatoczyło pełne koło, mówiąc o naturze i byciu w lesie, dziczy i o tym, jak ważne to jest, bo tak jest. Kiedy spaceruję, jeżdżę na nartach, jestem, pływam, cokolwiek to jest, w lesie, to właśnie tam, jak się wydaje, zaczyna się większość piosenek. To jest jak rytm czegoś, co dzieje się w lesie. Jeśli siedzę nad jeziorem, a wokół mnie pojawia się i przelatuje cała gromada jaskółek, to właśnie wtedy mój mózg przestaje zajmować się wszystkimi innymi sprawami, które dzieją się w codziennym życiu. Moje ciało jest po prostu jego częścią, a wtedy mogą zacząć się małe kawałki piosenek.

Kristian: Mogę się z tym całkowicie utożsamić, bo to właśnie dzieje się, kiedy łowię ryby na muchę. Tak naprawdę nie zależy mi na pstrągach. Chodzi o moment, kiedy po prostu tam jesteś! To jest to, gdzie zawsze powinno się być!

Pharis: To jest medytacja. Jason łowi na muchę od 12 roku życia. Banjo czy wędkarstwo muchowe, to staje się całkiem doskonałe. Nie chodzi o łapanie ryb, chodzi o medytację. Jesteś częścią cyklu, w którym rozumiesz, jaki wylęg ma miejsce, jaki owad się pojawia, jakie rzeczy się podnoszą, temperatura wody wzrasta, jaka pora roku ma miejsce z biegiem ryb. Myślę, że to jest wspaniałe.

Kristian: Tak, sezon właściwie dopiero się tu otworzył, a ja nie mam żadnego sprzętu. Powinienem po prostu pojechać i popatrzeć na rzekę, bo i tak właśnie zamierzałem to zrobić. Może mógłbyś krzyknąć do Jasona. Skąd biorą się jego melodie, na przykład podczas wyginania klonu?

Jason: Zwykle zaczyna się od strojenia. Wiesz, jak strojenie banjo może cię zainspirować? Wiele razy zaczyna się od strojenia, a potem od uczucia, jak słoneczny lub śnieżny dzień, albo po prostu życie tutaj. Strojenia banjo i uczucia, które odczuwam żyjąc tutaj w lesie. Czasami jedna melodia zaczyna się nawet od kilku dźwięków czegoś. Jestem pewien, że możesz to zrozumieć. Jeśli grasz coś, co czujesz, że jest dobre, ale to tylko kilka dźwięków, ale warto rozgryźć resztę melodii tylko po to, abyś mógł wykonać te dwa dźwięki.

Kristian: Kiedy zacząłem się uczyć o Amerykanach i banjo, to był Bascom Lamar Lunsford. Czy w ogóle go słuchałeś?

Pharis: Dużo.

Kristian: Czytałem historię o tym, jak podróżował, zbierał piosenki i dokumentował je, grając na swoim dziwnym stylu na banjo, tylko po to, by mieć je na taśmie. Tak naprawdę bardzo podoba mi się jego śpiew! Na tej płycie możesz to usłyszeć. Zaczyna się od pierwszej piosenki, w której się śmieje i mówi „chicka, chicka, chicka” czy coś w tym stylu. To po prostu wpycha mnie do tego świata. To naprawdę ciepłe, zachęcające i osobiste uczucie. Ukaże się w maju?

Pharis: 15 maja, już niedługo.

Kristian: Jest taki szwedzki artysta o nazwisku Daniel Norgren.

Pharis: Znam to nazwisko.

Kristian: Jest coś w głosie Jasona, że są podobieństwa. Wiem, że grał na Pickathonie kilka razy. Myślę, że to byłoby niesamowite, gdyby… To mój drogi przyjaciel.

Pharis: Bardzo chciałbym go poznać. Jestem dyrektorem artystycznym obozu dla śpiewaków, na którym uczę od dawna, od prawie 15 lat. Pojawił się jako jeden z ludzi, których naprawdę chcielibyśmy mieć i uczyć w pewnym momencie.

Kristian: Tak, powodzenia. On jest szalonym geniuszem. Jest odludkiem, mieszka na południowej wsi w Szwecji. Jest naprawdę popularny w Szwecji. Słuchałem twojej płyty i przypomniał mi się Daniel, a potem wszedłem na Reverb i kupiłem wczoraj gitarę elektryczną, ponieważ jestem tutaj i mam tylko moją D18 i mam banjo i nylonową strunę, ponieważ nie sądziłem, że będę tutaj dłużej niż kilka tygodni. Znalazłem jedną naprawdę tanio. Byłem trochę pijany winem i rozemocjonowany po słuchaniu Twojej muzyki, więc kupiłem go na Reverb. Będzie tu za kilka dni.

Pharis: To właśnie robi Jason. „Nie mam teraz nic do roboty. Po prostu poszukam kilku gitar.” Zawsze gdzieś z tyłu jego mózgu krąży lista kolejnych gitar, których posiadaniem byłby zainteresowany. Mój prezent urodzinowy, dwa lub trzy lata temu, bardzo chciałem mieć jedną z tych małych 10-strunowych Martin tiples.

Kristian: Mam jedną; jest teraz serwisowana w Brooklynie, bo pękł jej mostek.

Pharis: Są takie fajne. Miałem prawdziwą obsesję na punkcie tego pomysłu. Jason znalazł jedną w lombardzie w Buffalo. Mint 1936, Martin tiple, mahoń, piękny, i tak tani! Wiesz, jakie one są drogie.

Kristian: Mam taką samą. Myślę, że za swoją zapłaciłem 1300 dolarów.

Pharis: On zapłacił za to 500 dolarów!

Kristian: To sprawia, że jestem szczęśliwy. To sprawia, że jest jeszcze bardziej wartościowy, gdy znajdziesz go w ten sposób. Mój mostek zaczął się rozpadać. Naprawiają go w RetroFret na Brooklynie. Mieszkam tuż za rogiem. Byłeś tam?

Pharis: Nie, ale zaglądam na ich stronę internetową. Śledzimy ich na Instagramie.

Kristian: Nie mogę tam iść, bo cały czas kupuję gitarę. Właściwie kupiłem tam gitarę klasyczną Del Pilar z 1954 roku, wyprodukowaną na Brooklynie w 1954 roku i jest po prostu magiczna. Kupiłem ją przed tą trasą. Po raz pierwszy w życiu przywiozłem dwa instrumenty, które wymieniłem, bo jestem zbieraczem. Zaczynam być trochę zdegustowany sobą, tym ile instrumentów posiadam. Wziąłem więc Gibsona 330, którego mój front-house nienawidzi, bo trochę piszczy. Więc przyniosłem to i przyniosłem Hagstroma, to szwedzka marka, 8-strunowy bas, który miałem, który kupiłem raz, kiedy byłem smutny po rozstaniu… Więc po prostu przyniosłem te dwa i oddałem je do RetroFret. Jaka jest Twoja następna gitara, Jason?

Jason: W pewnym sensie okiełznałem moje błądzące oko, ponieważ w zeszłym roku kupiliśmy te przedwojenne gitary. Ci kolesie z Północnej Karoliny robią fantastyczne reprodukcje i to są nasze gitary podróżne. Są nie z tego świata. Dostaliśmy je, ponieważ nasze gitary podróżne, nasze stare, nasze przedwojenne gitary…

Pharis: Rzeczywiste przedwojenne gitary.

Jason: Po prostu tak się stresujemy latając z nimi. Potrzebowałem powodu, żeby kupić więcej gitar i to było bardzo praktyczne. Może kupię kolejną gitarę w przyszłym roku, kiedy skończę 50 lat.

Kristian: Wow! Tak, powinieneś.

Czy macie zaplanowane jakieś trasy koncertowe?

Pharis: Yup. Myślę, że dla każdego z nas, ciężko jest czuć się tym zbytnio przytłoczonym, ponieważ wszyscy są na tej samej łodzi. Nikt nie jest wyjątkowy w tej sytuacji. Wszyscy jesteśmy w tym razem. Jest całe to magiczne wsparcie, które się dzieje. Czuję się bardzo wdzięczna za to, że w miejscu, w którym żyjemy jest teraz wsparcie dla sztuki.

Jason: Yay, Canada.

Pharis: Tak, Kanada daje czadu w tej chwili. To było całkiem niesamowite i BC też daje czadu. I naprawdę fajnie jest widzieć ludzi, którzy mają trochę pieniędzy i chcą je przekazać ludziom, którzy nie mają ich teraz. To było po prostu niesamowite obserwowanie hojności i ducha, który się dzieje i balansuje.

Kristian: Tak, słyszałem o tym również w Szwecji. A mój tata… jego serce nie jest zbyt dobre. Dużo chorował przez ostatnie kilka lat. Więc jest teraz bardzo słaby. Bardzo się o niego martwię. Mają organizację, którą właśnie założyli. Mieszkają w małym miasteczku, liczącym 15 000 ludzi, ale założyli tę organizację dla nich. „Będziemy robić zakupy spożywcze dla starszych ludzi i grup ryzyka”. Dobre serca wychodzą na wierzch. Bo ja cały czas potrafię być zgorzkniała i cynicznie nastawiona do świata. Czułam, że Szwedzi przez ostatnie kilka lat byli tak rozpieszczeni i wszyscy na wszystko narzekali. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak dobrze mamy ze wszystkim. A ponieważ dużo przebywałem w Ameryce, gdzie nie ma siatki bezpieczeństwa dla ludzi – Szwedzi tego nie rozumieją. Cieszę się, że słyszę o Kanadzie.

Pharis: Myślę, że są nowe możliwości dla kreatywności i wydaje się, że to właśnie teraz dzieje się dla wielu ludzi. Istnieje interesująca presja. Dostajemy e-maile z obozów i festiwali, które są odwołane. Wszystko jest mniej lub bardziej przebookowane na przyszły rok. Każdy festiwal, na którym mieliśmy zagrać w tym roku, jest już zarezerwowany na przyszły rok. Myślę, że to jest doświadczenie wielu ludzi, ale zabawnie będzie dostać maila, w którym będzie napisane „Nie możemy się doczekać, żeby zobaczyć jakie nowe piosenki napisałeś, jakich nowych instrumentów się nauczyłeś”. Jestem jak, „Kurwa, NIE. Nie mam czasu na to gówno.”

Kristian: Kurwa nie, byłem na telefonie i czytałem wiadomości przez pięć godzin!

Pharis: Uczę moje dziecko w domu, jednocześnie próbując promować nową płytę i pracować z domu. Jason i ja, łączymy się w pary w ciągu dnia. On pracuje przez większą część dnia, a potem ja przychodzę około godziny 15, przychodzę i wykonuję całą pracę. Jesteśmy w pełni 24/7 mama i pop rodzaj operacji. Wszystko robimy sami, więc to całkiem zabawne, że próbuję sobie wyobrazić, że mam teraz więcej czasu. Mam doskonały czas, ponieważ jestem w domu z moją rodziną i jestem bardzo szczęśliwa, że tak jest. Ta część to taki dar!

Ale myślisz o tym, „Jaka jest najbliższa przyszłość muzyki?” To 50 osób lub mniej. To całe cofanie się do mniejszego, intymnego stylu występów, jeśli jesteś przyzwyczajony do bycia na scenie w wielkim teatrze, gdzie nikogo nie widzisz, a to daje ci komfort, bo dla wielu ludzi to wygodne miejsce, prawda? Nie widzisz żadnych twarzy. Nie słyszysz żadnych rozmów, więc możesz być w swojej własnej strefie artystycznej. Ale być w pokoju z 50 osobami lub mniej, gdzie możesz czuć to, co czuje każda osoba w tym pokoju, możesz nawet grać akustycznie, to zupełnie inny styl występu. Ekscytuję się tym, myśląc o naprawdę interesujących seriach koncertowych dla artystów, dla których jest to jedyny sposób, by tam wystąpić.

Kristian: To zaczęło się zmieniać tuż przed odwołaniem trasy. Miałem zamiar grać w małych miejscach przez kilka nocy. Grałem w Old Town School Folk w Chicago, miałem tam zagrać cztery noce. Zaliczyłem dwie noce, a to pochodziło z wcześniejszej trasy, miesiąc przed tym jak mieliśmy grać w 2500-centymetrowych lokalach. Zacząłem czuć, że jestem szczęśliwy, że to się kończy, że muszę coś zmienić, ponieważ zacząłem wychodzić w tłum, wspinać się na balkony, śpiewać unplugged, po prostu wchodzić na rzeczy i mieć sing-a-longi. „Zmieniam to w cyrk, bo jestem trochę znudzony tymi rzeczami”. Potem, te dwie noce w Chicago były niesamowite. A potem musieliśmy wyjechać.

Pharis: Czy to była po prostu nuda, jak myślisz? Czy może chciałeś mieć ten osobisty kontakt z ludźmi?

Kristian: Chcę osobistej więzi i właściwie to dlatego, że to inny koncert, zwłaszcza jeśli grasz wyłącznie akustycznie. Jest trudniej, jest trochę straszniej. Można się pogrążyć w tej wygodnej sytuacji, kiedy masz PA za milion dolarów, gdzie wszystko brzmi masywnie i wielkopowierzchniowo, ale zaczynałem czuć, że to już nie jest dla mnie wyzwanie. Nigdy nie nudziłem się na scenie, ale czułem, że zaczyna mi być coraz trudniej poczuć ten szalony, nerwowy ogień, ten dobry ogień, który powinien tam być, bo staję się w tym wygodny. Teraz nie ma wyboru. Teraz będziemy musieli to zrobić.

Bet On Love ukazuje się dzisiaj.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *