Articles

Lisa Fischer o życiu w cieniu Stonesów i Tiny Turner: 'Przywykłam do zachowywania ciszy'

Posted on

Jak każdy, kto był na koncercie Rolling Stonesów w ciągu ostatnich 26 lat, powie wam, że jest taki moment, w którym Mick Jagger, przy całej swojej wielkiej scenicznej swawoli, jest na krótko, ale niezaprzeczalnie, upstrzony.

Jak tylko rozpoczynają się akordy Gimme Shelter, Lisa Fischer wychodzi zza tylnych mikrofonów i ryczy, wokalem, który może wypełnić każdy stadion, jedne z najbardziej znanych słów w muzyce pop: „Rape, muuuurder / It’s just a shot away / It’s just a shot away”. Jej głos jest tak wielki i tak piękny, że co wieczór dokonuje rzeczy prawie niemożliwej: kradnie show Rolling Stonesom. Jak powiedział kiedyś sam Jagger, ten duet jest dla mnie „zawsze najważniejszym punktem programu”.

Nazwisko Fischer może nie być znane, ale jeśli dobrze się wsłuchać, jej głos jest wszędzie. Od płyt Luthera Vandrossa, Billy’ego Oceana, Dionne Warwick, Arethy Franklin i Alicii Keys, po występy na żywo Tiny Turner, Chaki Khan i Dolly Parton, Fischer zapewniła wokalne tło i harmonie dla niektórych z najbardziej znanych piosenek ostatnich czterech dekad.

The Rolling Stones' Mick Jagger i Lisa Fischer w Brixton Academy w Londynie w lipcu 1995 roku. Fot: Ilpo Musto/REX

Jednakże przemysł muzyczny pozostaje tym definiowanym przez ego, a gigantyczne, złożone osobowości tych z przodu sceny są tymi, o których historia pamięta. Utalentowane – głównie kobiece – głosy, które wznosiły się za nimi, w większości rozpłynęły się w muzycznym zapomnieniu.

Filmowiec Morgan Neville zmienił to wszystko. W 2013 roku postanowił odszukać tych nasiennych, ale źle widzianych piosenkarzy i opowiedzieć ich historie, wypełnione bardziej rozczarowaniem i bólem serca niż bogactwem i chwałą. Powstały w ten sposób dokument, 20 Feet from Stardom, zdobył Oscara i wyniósł Fischer – wraz z trzema innymi pokoleniami wokalistek Darlene Love, Merry Clayton i Judith Hill – do poziomu sławy, którego żadna z nich nigdy nie osiągnęła.

Na fali sukcesu tego filmu, Fischer wyruszyła w swoją pierwszą solową trasę koncertową w wieku 57 lat, z datami w Australii rozpoczynającymi się w tym tygodniu, zanim powróci do Stanów Zjednoczonych. Występując z zespołem The Grand Baton, jej set składa się z coverów od Led Zeppelin do Tiny Turner.

Łatwo jest umiejscowić tę trasę jako długo oczekiwany moment Fischer, by w końcu wyjść z cienia muzycznych gigantów, którym służyła przez całe życie. Ale nawet teraz wokalistka wyraźnie się wierci, gdy określa się ją mianem frontmanki.

„To byłoby przerażające, gdybym czuła, że cała uwaga skupia się na mnie, ale w mojej głowie, aby sobie z tym poradzić, to muzyka jest naprawdę prezentowana; chodzi o to, że muzyka leci. Nie tak bardzo o mnie,” mówi.

Nie ma zbyt wiele z muzycznej gwiazdy rocka w Fischer. Ubrana w czarny strój, sandały na nogach, szyję obwieszoną koralikami i mały ćwiek w nosie, mówi ściszonym, kojącym tonem, bardziej przypominającym instruktora medytacji niż kogoś z płucami na miarę Arethy Franklin.

’Nie byłam świadoma, że poświęcam siebie', mówi Lisa Fischer o swojej karierze jako wokalistka rezerwowa. Fot: Sarah Lee/The Guardian

Nawet gdy naciska się ją na opowieści o dzikich czasach w trasie i w studiu ze Stonesami, Lutherem Vandrossem i Tiną Turner, Fischer zamiast tego wspomina tylko intymne momenty: żartobliwą reprymendę Jaggera za zjedzenie surowego czosnku przed zaśpiewaniem z nim na scenie; Vandrossa kupującego jej specjalnie uszyte futro; przyjęcia urodzinowe dla dzieci podczas tras Rolling Stonesów. Wspomnienia te przywołuje z zamkniętymi oczami, a na jej twarzy pojawia się mały, kontemplacyjny uśmiech.

Fischer może sprawiać wrażenie pogodzonej ze światem, ale, jak później dodaje, „zajęło mi to prawie 50 lat, aby tam dotrzeć”.

„Jestem przyzwyczajona do bycia w tle, robienia tego, co do mnie należy i bycia z tego naprawdę zadowoloną”, mówi. „Ale nie byłam też świadoma, że się poświęcam. Moja młodsza ja była po prostu bardzo szczęśliwa, kiedy ktoś prosił mnie o zrobienie czegokolwiek związanego ze śpiewaniem, to było po prostu takie proste.”

W przeciwieństwie do innych osób występujących w 20 Feet from Stardom, Fischer nigdy nie miała wielkiego pragnienia zrobienia kariery solowej („Nigdy nie byłam dziewczyną, która siedziała w piwnicy i robiła swoje dema lub polowała na kontrakt płytowy”). How Can I Ease The Pain, z jej jedynego solowego przedsięwzięcia, So Intense, pokonało Arethę Franklin i wygrało Grammy w 1992 roku, ale piosenkarka zmagała się z presją kolejnego albumu i łatwo ześlizgnęła się z powrotem do śpiewania w tle z „poczuciem ulgi”.

Jo Lawry, Judith Hill i Lisa Fischer z filmu dokumentalnego z 2013 roku 20 Feet from Stardom. Fot: Allstar/Tremolo Productions/Sportsphoto Ltd

Dorastając na Brooklynie z matką alkoholiczką, która urodziła ją w wieku 16 lat, i ojcem, który odszedł, gdy Lisa miała 14 lat, jej dzieciństwo nie było łatwe, ale było wypełnione muzyką. Zdobyła stypendium na studia operowe w Queens College, ale zrezygnowała z nich, ponieważ musiała pogodzić naukę z nocnymi występami w nowojorskich klubach, aby opłacić rachunki.

Wtedy, w wieku 20 lat, kiedy stawała się nowym elementem lokalnego środowiska wokalistek, została zaproszona na przesłuchanie. Wchodząc do nowojorskiego studia baletowego w skórzanej mini spódniczce i niebieskiej bluzce z rayonu („to były najładniejsze rzeczy, jakie miałam, a nie było tego dużo”), znalazła się przed mężczyzną stojącym za fortepianem, uśmiechającym się i jedzącym duży kubełek kurczaka. To był Luther Vandross, a to przesłuchanie stało się początkiem długiej współpracy, w której Fischer udzielała się na każdej trasie i albumie Vandrossa, aż do jego śmierci w 2005 roku. To również Vandross popchnął ją do krótkiego i udanego występu jako artystka solowa w 1991 roku.

Ale spotkanie z Vandrossem oznaczało również początek życia, w którym Fischer zrzekła się kontroli nad własnym głosem i dużą częścią siebie.

„Myślę, że nie miałam poczucia własnej wartości, nigdy nie myślałam o sobie poza studiem,” mówi Fischer. „Wiedziałam, że potrafię śpiewać, ale jeśli chodzi o treść, nie wiedziałam co chcę śpiewać, ani kim jestem. Ale śpiewanie w tle nie miało znaczenia; mówienie o swoich poglądach nie ma nic wspólnego z wymaganiami pracy. Więc przyzwyczaiłam się do zachowywania ciszy.”

Lisa Fischer: 'Speaking your mind has nothing to do with the job requirement. Przyzwyczaiłam się więc do milczenia”. Fot: Sarah Lee/The Guardian

Chociaż Fischer wyznaje, że uwielbia zarówno śpiewać, jak i występować, światło reflektorów zawsze było dla niej niewygodnym miejscem – a presja bycia kobietą w przemyśle muzycznym ostatecznie przerodziła się w zaburzenia odżywiania, z którymi walczyła przez lata.

„Tak, dla mnie tak to się objawiło”, mówi, jej głos staje się niemal niezauważalnie miękki. „To była zawsze ta wojna między nie byciem w kontakcie z tym, czego potrzebuję, albo emocjonalnie lub po prostu fizycznie … i moja waga będzie reprezentować, czy miałem pracę, czy nie.”

Czy ten brak poczucia własnej wartości przyczynił się do jej niechęci do pełnego zabiegania o światło reflektorów dla siebie, nawet po singlu nr 1 i Grammy?

Następuje długa cisza.

„Tak, może dlatego czułam, że po prostu nie byłam gotowa,” mówi Fischer powoli, jej oczy znów się zamykają. „Nie nagranie drugiego albumu było początkowo rozczarowujące, ale potem poczułam spokój, bo wtedy nie mogłam sobie poradzić z oczekiwaniami, które wiązały się nawet z tą odrobiną sławy. Było tak wiele rzeczy do uporządkowania, których nie uporządkowałam – jak mogłam połączyć się ze sobą, kiedy cały swój czas spędziłam na służeniu wszystkim innym?”

Presje, jak przyznaje Fischer, nigdy tak naprawdę nie zniknęły; mówi, że film Neville’a pojawił się w odpowiednim czasie, kiedy niebezpieczeństwa bycia starszą kobietą w przemyśle muzycznym zaczęły dawać o sobie znać.

Uśmiecha się smutno, kiedy wspomina ostatnią sesję śpiewania z Alicią Keys. „Po tym, jak skończyłam śpiewać partię, powiedziała: 'Tak, to oldschoolowe brzmienie'. Old school? Już wtedy wiedziałam, że to się dzieje.”

Dodaje: „Zdałam sobie sprawę, że w miarę jak się starzeję, wizualnie popyt na kogoś, kto wygląda jak ja, w moim wieku, nie jest tak silny i mogłam dostrzec początki spowolnienia pracy. Zaczęłam się martwić o to, co będę robić, ponieważ nadal chciałam śpiewać.”

Fischer odrzuca głowę do tyłu w dobrodusznym śmiechu, a następnie wstaje, aby wyjść. Musi wejść na pokład samolotu po raz milionowy. Tego samego wieczoru wychodzi na scenę w Oslo, ubrana na czarno, bez butów i makijażu, po raz pierwszy w swojej karierze muzycznej mogąc „podjąć kilka własnych decyzji, muzycznych i osobistych”. I kiedy zaczyna śpiewać, jedno jest pewne: gwiazda jest w końcu tuż pod jej bosymi stopami.

– Lisa Fischer & Trasa koncertowa Grand Baton po Australii/Nowej Zelandii rozpoczyna się w Queensland Performing Arts Centre w Brisbane 10 czerwca, zanim powróci do Stanów Zjednoczonych. na więcej występów

  • Share on Facebook
  • Share on Twitter
  • Share via Email
  • Share on LinkedIn
  • Share on Pinterest
  • Share on WhatsApp
  • Share on Messenger

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *