Z okazji 50-tej rocznicy lądowania na Księżycu… tak, to naprawdę się wydarzyło… nie ma chyba bardziej odpowiedniej piosenki niż „Man On The Moon” R.E.M..
Oczywiście, piosenka „Man On The Moon” nie miała nic wspólnego z eskapadami Neila Armstronga, Buzza Aldrina i Michaela Collinsa. Zamiast tego została napisana jako czuły hołd dla zmarłego aktora, komika i artysty performance’u, Andy’ego Kaufmana.
Wiedziałem, że piosenka jest o Andy’m Kaufmanie, kiedy się ukazała… nie tylko dlatego, że jego nazwisko pada kilka razy w trakcie płyty… jedyną rzeczą, jaką wtedy wiedziałem o Andy’m Kaufmanie było to, że grał jedną z postaci w 'Taxi', sitcomie, który lubiłem jako nastolatek.
Wydaje się, że nie byłem jedyny. Michael Stipe z R.E.M. też był wielkim fanem.
Jest trochę starszy ode mnie… i z pewnością dużo bardziej utalentowany… więc był świadomy nieco dzikiej i szalonej pracy Andy’ego Kaufmana zanim (a także w trakcie i po) stał się sławny dzięki roli Latki w 'Taxi'.
Więc na początku byłem bardziej niż trochę zdziwiony, słysząc odniesienia do Elvisa w piosence, o której wiedziałem, że była pomyślana jako hołd R.E.M. dla Andy’ego Kaufmana.
W miarę upływu czasu sprawy nie stawały się dużo bardziej jasne. Tekst „Man On The Moon” zawierał odniesienia do Mott The Hoople… wspaniałego brytyjskiego zespołu rockowego z wczesnych lat 70-tych… Monopoly, Freda Blassie (nie miałem pojęcia kim był), Isaaca Newtona i Mojżesza (o obu słyszałem…).
Andy Kaufman zmarł w 1984 roku, więc zanim „Man On The Moon” pojawił się na albumie R.E.M. na albumie „Automatic For The People” z 1992 roku, było już dużo czasu, aby historia Andy’ego Kaufmana przeniknęła do świadomości publicznej.
Teksty „Man On The Moon” są celowo anarchistyczne, tak jak Andy Kaufman był przez całe swoje życie i karierę. Piosenka stara się jak najlepiej uchwycić istotę kogoś, kogo można określić mianem „złożonej postaci”, kogoś, kto posiada znacznie większy zakres czynników osobowości niż większość z nas mogłaby sobie wyobrazić.
Andy Kaufman, przy całym swoim sukcesie… a może raczej sławie, dokładniej… był sławny jako samosabotażysta i prawdopodobnie niepotrzebnie prowokacyjny w swoim scenicznym występie.
Przesuwał swoje granice tak daleko poza to, co większość populacji uznałaby za granice, że większość ludzi miała problemy z nadążeniem, nawet ci, którzy zapłacili, aby zobaczyć jego występ.
Może wystarczy wiedzieć, że Andy Kaufman przyjaźnił się z podobnie anarchicznym… aczkolwiek znacznie zabawniejszym i marginalnie mniej samosabotującym się… Robinem Williamsem.
Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Andy Kaufman grał w „Taxi”, Robin Williams występował w „Morku i Mindy” (kolejny ulubiony serial, kiedy byłem nastolatkiem… Wydaje się, że ciągnie mnie do tych anarchistycznych postaci, jakoś tak…).
Coś z tego ducha ledwie ograniczonej anarchii oddają teksty Michaela Stipe’a…
Mott The Hoople i gra w życie (yeah, Tak, tak, tak, tak)
Andy Kaufman w meczu zapaśniczym (tak, tak, tak, tak)
Monopoly, Twenty-One, warcaby i szachy (tak, Tak, tak, tak, tak)
Mister Fred Blassie w śniadaniowym bałaganie (tak, tak, tak, tak)
Zagrajmy w Twistera, zagrajmy w Ryzyko (tak, tak, tak, yeah)
Do zobaczenia w niebie, jeśli zrobisz listę (yeah, yeah, yeah, yeah)
Nawet jak na standardy tekstu Michaela Stipe’a do piosenki R.E.M., to jest całkiem spora kolekcja różnych koncepcji, które pływają razem w tym samym wersie…
Nie będę próbował rozwikłać wszystkich pomysłów tam, poza tym, że Michael Stipe pracuje w odniesieniach do swoich wspomnień o Andy Kaufmanie, wspominając o jego over-the-top zainscenizowanych meczach zapaśniczych i jego surrealistycznym…mówiąc grzecznie… filmie „My Breakfast With Blassie”, w którym pojawia się z profesjonalnym zapaśnikiem Billem Blassie. (Nie pytajcie… i prawdopodobnie nie próbujcie też znaleźć go na DVD…)
Kłopot z anarchistycznymi postaciami polega na tym, że często nie wiedzą, gdzie się zatrzymać. Gdzie wyznaczyć granicę.
Sława i fortuna zazwyczaj też nie pomagają – to tylko oznacza, że wyczyny muszą być coraz większe, bardziej wyszukane, bardziej dramatyczne i bardziej niepokojące, aby utrzymać widownię na krawędzi.
Gdy obierzesz taką drogę, trudno jest znaleźć drogę powrotną. W pewnym momencie guma, która trzyma cię, choć nieśmiało, w kontakcie z jakąś formą rzeczywistości, pęknie. Wtedy odchodzisz na dobre…
Teraz, Andy, słyszałeś o tym jednym
Powiedz mi, czy jesteś zamknięty w dziurkaczu
Andy, czy wygłupiasz się z Elvisem? Hey, baby
Are we losing touch
If you believed they put a man on the moon, man on the moon
If you believe there’s nothing up his sleeve, then nothing is cool
Given how he lived his life, to chyba nie jest zbyt zaskakujące, że ludzie spekulowali, czy odejście Andy’ego Kaufmana w bardzo młodym wieku 35 lat było jakimś wyszukanym żartem kogoś, kto w swoim czasie wyciągnął kilka dość dziwacznych wyczynów.
Nieco inaczej niż w przypadku lądowania na Księżycu 50 lat temu, teoretycy spiskowi wzięli się do pracy.
Dla tego, co jest warte, myślę, że Andy Kaufman naprawdę odszedł w 1984 roku. Biorąc pod uwagę jego typ osobowości, nie mógłbym sobie wyobrazić, że był w stanie milczeć przez ostatnie 35 lat bez poddania się pokusie powiedzenia światu „gotcha!”.
Ale z drugiej strony, całkowite milczenie byłoby największym oszustwem ze wszystkich. Może to Andy Kaufman miał ostatni śmiech…nie mogłem tego całkowicie wykluczyć.
W dzisiejszych czasach dążymy do pewności…do zdecydowanych odpowiedzi…do faktów i danych.
Ludzkość nigdy nie była gorsza w radzeniu sobie z niepewnością… ciesząc się niejednoznacznością, którą może przynieść brak wiedzy… i używając osądu i intuicji, aby poczynić postępy, gdy dane nie istnieją, aby dać jednoznaczne odpowiedzi na twoje pytania.
Z tego tylko powodu, rozkoszuję się „Man On The Moon” R.E.M..
To piosenkowy odpowiednik szybkich cięć reżysera teledysku… zamieć obrazów, które rejestrują się tylko przez ułamek sekundy, zanim pojawi się następny, podważając twoje wyobrażenie o czymś innym i kierując twój umysł w zupełnie innym kierunku.
Co, nawiasem mówiąc, jest całkiem podobnym podejściem do teledysku do „Man On The Moon”… w rodzaju trójkąta imitującego sztukę imitującą życie.
Ale choć „Man On The Moon” nie był największym hitem R.E.M. (US Number 30, UK Number 18), to z pewnością przez lata był bardzo lubiany i obecnie jest postrzegany jako jeden z ich klasyków.
Dobry przykład liryki Michaela Stipe’a, „Man On The Moon” jest jednym z moich ulubionych utworów R.E.M.. Czuję, że zostałem przeniesiony do równoległego wszechświata, gdzie nic nie jest takie, jakim się wydaje.
Co w piosence napisanej w hołdzie dla kogoś tak znanego z anarchii, nieprzewidywalności i zmiany perspektywy jak Andy Kaufman, jest bardzo satysfakcjonującym miejscem, w którym Michael Stipe mnie zostawił.
Nigdy nie jestem mądrzejszy po wysłuchaniu „Man On The Moon”, ale zawsze cieszę się tym doświadczeniem.
Mam nadzieję, że Wy też…tym bardziej, że 50 lat temu świętowaliśmy rzeczywiste, prawdziwe lądowanie na Księżycu.
Może tam właśnie był Andy Kaufman przez cały ten czas…nic by mnie nie zaskoczyło…i może to jest najlepsze dziedzictwo, jakie mógł zostawić.
Oto R.E.M. z ich czułym hołdem dla zmarłego Andy’ego Kaufmana, „Man On The Moon”…
Jeśli doczytaliście do tego momentu, dziękuję za spędzenie kilku chwil w towarzystwie jednej z moich ulubionych piosenek. Teledysk znajduje się poniżej, ale jeśli wolicie słuchać swojej muzyki na Spotify, to dzisiejszy utwór znajdziecie tutaj… https://open.spotify.com/track/4jLv3tDBu8ww2R07DvL12s