Aleksander Newski to obskurny wehikuł czasu, który przewozi 196 pasażerów – weteranów wojennych zmierzających do miasta znanego niegdyś jako Stalingrad, a także spragnionych wrażeń weekendowiczów – w dół Wołgi, niczym pływające radzieckie sanatorium.
Został zbudowany w 1957 r. w Niemczech Wschodnich przez stocznię w Wismarze, która wysłała 49 komfortowych łodzi rzecznych do swoich nowych braci w całym bloku sowieckim.
Niewiele zmieniło się na pokładzie od tamtego czasu.
Koroniarze śpiewają radzieckie ballady, a emeryci opalają się na rozklekotanych leżakach. Tańsze kabiny pod pokładem pokazują swoje lata, pachnąc piżmem i czasem lakierem, z wyszczerbionym, oszronionym szkłem na drzwiach kabiny. Gdy noce są zimne, pasażerowie zawinięci w wełniane koce chodzą w kółko od dziobu do rufy i znów na dziób, gdy barki z solą i drewnem mijają się w ciemnościach.
„Nie każdy radzi sobie z taką podróżą w zamkniętej przestrzeni”, powiedział kapitan statku Viktor Chekhovskikh, który steruje łodziami po Wołdze od 25 lat i który spędza wolne godziny w swojej prywatnej kabinie, budując na zamówienie modele statków – okrętów Imperialnej Rosyjskiej Marynarki Wojennej lub tankowców, na których pływał w młodości po Morzu Czarnym.
Wiele z jego siostrzanych statków już dawno przeszło na emeryturę, ale każdego lata Newski przemierza 2 193 mile wielkiej rzeki. Zakrzywiona jak łokieć Wołga płynie od wzgórz Valdai pod Moskwą aż do Astrachania nad Morzem Kaspijskim.
Cztery z 11 miast gospodarzy Mistrzostw Świata w piłce nożnej tego lata leżą nad tą rzeką. Dla wielu obcokrajowców największe wydarzenie piłkarskie na świecie będzie także pierwszym kontaktem z tymi różnorodnymi miastami nadwołżańskimi, z dala od turystycznych ulic Moskwy i Sankt Petersburga.
Niżny Nowogród, zwany niegdyś Gorkim i zamknięty dla obcokrajowców, oraz „miasto bohaterów” drugiej wojny światowej Wołgograd – dawniej Stalingrad – będą gospodarzami meczów Anglii. Mecze będą rozgrywane również w tatarskiej stolicy Kazaniu i w Samarze, centrum aeronautyki, które wyprodukowało myśliwce odrzutowe i rakiety kosmiczne.
Rosyjska odpowiedź na Missisipi, Wołga łączy je wszystkie razem – nić wiodąca przez region Povolzhye, która od dziesięcioleci przyciąga artystów i odkrywców poszukujących autentycznej Rosji wśród rolników i przewoźników barek. W zeszłym miesiącu przyciągnęła mnie i fotografa Dmitrija Beliakova, który dołączył do mnie na łodzi w dół rzeki, w poszukiwaniu podobnego celu. Moskwa i Sankt Petersburg przyjęły globalne gusta i staranne planowanie urbanistyczne, ale co z innymi miastami Rosji – sercem kraju?
„Każdy Rosjanin powinien przynajmniej raz w życiu przepłynąć Wołgę” – powiedziała Margarita Pietrowna, primadonna w kardiganie, która przeżyła blokadę, podczas kolacji ze spaghetti i duszoną wołowiną w jadalni Newskiego.
Wołga stanowiła granicę starej Rusi z tatarskim wschodem. Wieki później Sowieci wykorzystali rzekę do powojennej industrializacji kraju poprzez kaskadę zapór. Tołstoj pisał o niej bajki, a Czechow wybrał się w rejs po rzece w ramach miesiąca miodowego.
Joseph Roth, austriacko-żydowski powieściopisarz i dziennikarz, zauważył w 1926 roku, jak rolnicy, którzy po rewolucji bolszewickiej szturmem zdobyli pierwszą klasę, uznali ją za niewygodną i w końcu z wyboru wrócili do sterówki. W końcu Roth również przeskoczył na statek i zamiast tego dołączył do przewoźników barek na promie.
Ja również płynąłem w autokarze, na dolnym pokładzie, mniej więcej w najniższej klasie, jaka istnieje. Statek miał przypłynąć w Dniu Zwycięstwa, który upamiętnia kapitulację nazistowskich Niemiec.
Wyruszyliśmy z Kazania o zmierzchu, z głośników statku rozbrzmiewa Pożegnanie Sławianki, marsz wojskowy. W oddali, białe i lazurowe minarety meczetu Qol Sharif wyskakiwały z mroku.
Ponad 500 lat temu Kazań był stolicą muzułmańskiego chanatu, który rywalizował z Moskwą o wpływy. Anthony Jenkinson, odkrywca i pierwszy angielski wysłannik do Rosji, przybył do miasta zaledwie sześć lat po tym, jak zostało ono podbite przez Iwana Groźnego w 1552 r., niosąc listy wprowadzające od cara.
„Było to miasto wielkich bogactw i bogactw, a będąc w rękach Tatarów, było królestwem samym w sobie i bardziej dokuczało Rosjanom w ich wojnach niż jakikolwiek inny naród”, napisał do Kompanii Moskiewskiej, „Ale po latach ten Cesarz Rosji podbił je i wziął do niewoli króla, który będąc młodym, teraz się ochrzcił…”
Walka o tożsamość religijną i etniczną trwa w Kazaniu do dziś. Państwo promuje oficjalny, lojalistyczny islam, nad którym czuwa komitet religijny. Moskwa naciska na Kazań, by ograniczyć zajęcia w języku tatarskim w szkołach, co wywołuje oburzenie lokalnych działaczy, którzy jednak starannie unikają otwartego konfliktu.
„Nie chodzi o wytyczanie kursu przeciwko Rosji, ale o walkę z inercją, walkę o naszą kulturę jako równą” – powiedziała Rozalina Shageeva, historyk sztuki i poetka, która pisze po rosyjsku i tatarsku. „Bez naszego języka, kim jesteśmy jako naród?”
Sąsiedztwo starotatarskiej Slobody, gdzie Tatarzy osiedlili się w XVI wieku po wypędzeniu z centrum miasta, jest dziś bardziej muzeum niż żywym miastem. W jej centrum znajduje się meczet Märcani, który korzystał z dobrodziejstw państwa od czasu, gdy Katarzyna Wielka zatwierdziła jego budowę w 1766 roku, łamiąc tym samym dwa wieki tradycji. Był to pierwszy kamienny meczet w mieście i jedyny, który pozostał otwarty pod rządami Związku Radzieckiego.
Imam, Mansur Hazrat Dzhalyaletdin, i ja spacerowaliśmy po ogromnym meczecie – sale bankietowe, przedszkole, w którym dzieci recytują wersety Koranu z pamięci, sklep dla nowożeńców ze skromnymi sukniami ozdobionymi koronkowymi kwiatami. Broszura wakacyjna pobliskiego Kazan Halal City zawiera islamską szkołę wyższą, biuro podróży, kompleks hotelowy, sklep z pamiątkami i pasiekę w lesie.
Dla Dzhalyaletdina związek między religią a państwem jest wrodzony – partnerstwo to ilustrują zdjęcia Władimira Putina i innych urzędników na ścianie jego salonu.
„Tak, konstytucja mówi, że religia jest oddzielona od państwa, ale nasi ludzie są wierzący,” powiedział. W czasach komunizmu, jak powiedział, ludzie wierzyli w partię. Kiedy ta zniknęła, ich wiara zaprowadziła ich do meczetów. „Jak można oddzielić ludzi od ich rządu? To jest zabronione.”
Po drugiej stronie miasta, meczet Mirgaziyan ma bardziej gorzką historię: został zajęty przez policję w 2013 roku po tym, jak zarzuty ekstremizmu zostały wniesione przeciwko byłemu imamowi.
Meczet został zbudowany z radzieckiej kotłowni, a jego minaret powstał z ceglanego komina o wysokości 72 stóp. Jego założyciel, Mirgaziyan Salavatov, wybrał to miejsce po tym, jak jego zmarła żona ukazała mu się we śnie i powtarzała „111”, dopóki się nie obudził. Zinterpretował to jako adres ulicy, na której powinien założyć meczet, który nazwał Al-Ikhlas, czyli Czystość. Został otwarty w 2004 roku.
Obecny imam, Azgar Hazrat Valiullin, dorastał w biedzie w wiejskim Tatarstanie i zawsze pracował rękami.
To on naprawiał minaret, wspinając się na 22 metry i cementując luźne cegły w dwóch rzędach. Był tam w pewien piątek w 2006 roku, kiedy przyszedł do niego Saławatow i poprosił go o „zabezpieczenie meczetu”. Następnego dnia, powiedział, Salavatov zmarł na udar mózgu.
W 2013 roku kontrola nad meczetem została przekazana państwu. Organy ścigania oskarżyły kilkunastu uczestników zgromadzenia o związki z Hizb-ut-Tahrir, sunnickim ruchem politycznym, który wzywa do utworzenia islamskiego kalifatu. Ruch ten jest zakazany w Rosji. Jego zwolennicy twierdzą, że są pokojowo nastawieni.
Meczet został uznany za niebezpieczny, a murowany minaret zburzony. Został odbudowany pod inną nazwą.
Valiullin, który ma białą kozią bródkę i nosi aksamitno-niebieską taqiyah, kręci głową, gdy wspomina aresztowania. Zaprzecza powiązaniom z zakazanym ruchem i mówi, że wierzy, iż niektórzy z młodych mężczyzn byli źle traktowani w więzieniu.
Jeśli chodzi o minaret, westchnął: „Zburzyli go za nic.”
Aleksander Newski przepłynął nocą i następnego dnia dotarł do zapory przy Żiguli. Jest to jedna z ośmiu hydroelektrowni w systemach kaskadowych Wołgi, które ciągną się od miasta Dubna, na północ od Moskwy, aż po Wołgograd. Przez kilka lat po 1961 r. elektrownia wodna na Wołdze była największą na świecie.
Dziennikarz Bruce Chatwin, który w 1982 r. płynął rzeką z niemieckimi weteranami i wdowami wojennymi dla Observera, napisał, że zapory „zamieniły tę Matkę Wszystkich Rzek w łańcuch ospałych mórz śródlądowych o kolorze melasy”.
Ale wewnątrz wielkich śluz jest majestatyczny moment, gdy metalowe drzwi rozstają się, by odsłonić wzgórza usiane jodłami i sosnami lub zanikającą nadrzeczną wioskę, jak zdjęcie oprawione w rdzę. Na jednej ze ścian śluzy ktoś wyrył napis: „Nie zapomnimy Cię. Petya Savkin …” Jest tam więcej napisów, ale zostały one wymazane przez codzienne wznoszenie się i opadanie wód.
Jelena Sedykh, lat 62, wskazała na dachę w rozświetlonej słońcem dolinie po drugiej stronie Wołgi od Samary. Przywołała wspomnienia o swoim synu, który zmarł dekadę wcześniej na raka. Teraz woli spędzać weekendy w domku z mężem i córką, ale zdecydowała się na weekendową wycieczkę, aby „uciec od wszystkiego”.
W czasach świetności Samary, które minęły sto lat temu, lokalni kupcy wzbogacili się na miejskiej giełdzie zbożowej, a tempo rozwoju miasta porównywano do Chicago. Nowobogaccy budowali sobie ozdobne drewniane domy i secesyjne rezydencje z asymetrycznymi fasadami i ornamentami w kształcie motyli, co stanowiło odskocznię od betonowej monotonii panującej w większości postsowieckich miast. Podczas drugiej wojny światowej Samara – znana wtedy jako Kujbyszew od nazwiska radzieckiego rewolucjonisty – przez krótki czas gościła rząd radziecki i zagraniczne ambasady jako stolica zastępcza Moskwy. Po wojnie miasto zamknęło się dla obcokrajowców jako baza do produkcji lotniczej.
Miasto ma około 140 bloków w centrum z historycznymi drewnianymi lub drewniano-ceglanymi budynkami, powiedział Andrey Kotchetkov, lokalny dziennikarz i aktywista. Wraz ze wzrostem zainteresowania deweloperów cennymi nieruchomościami w centrum miasta, wzrosły również oddolne próby powstrzymania drewnianych domów przed skazaniem lub spaleniem w wyniku podpaleń.
„Ludzie nie rozumieją, jaka to cenna rzecz” – powiedział Kotczetkow podczas wycieczki po mieście. „Mówią o Europie, ale nie zdają sobie sprawy z tego, co mają wokół siebie.”
Kotchetkov założył Tom Sawyer Fest, coroczny festiwal wolontariuszy, którego celem jest odnowa zniszczonych domów. To dopiero czwarty rok, ale ruch już nabrał rozpędu. Jedna zasada? Politycy nie mogą wykorzystywać go do robienia zdjęć.
Tego wieczoru słońce zachodziło nad Wołgą i zmieniło kolor nieba na mieniący się purpurą. Ulica Kujbyszewa, główna aleja miasta, została odświeżona, podczas gdy drogi w mniej malowniczej strefie produkcyjnej będą zamknięte na czas Mistrzostw Świata.
Samara jest niezwykła jak na miasto nad Wołgą, ponieważ nie ma mostu na drugą stronę, a wyspa po drugiej stronie rzeki jest w większości dziewicza.
Trzeba trzech godzin, aby dostać się na drugą stronę samochodem. W klasztorze Matki Boskiej Kazańskiej, tuż za rzeką, spotkał nas surowy mnich. „Czekam na pindosy” – powiedział.
Każdy mnich ma przydzielone obowiązki zawodowe. Dmitry Voskresensky, skwaszony, ale z poczuciem humoru, został przydzielony do hodowli jesiotra.
„Kiedy ojciec mnie pobłogosławił, powiedział: 'Dmitry, twoim zadaniem są ryby'” – wspomina Voskresensky. „Nie miałem pojęcia, o czym on mówi.
Urodzony na Uralu, Woskreński odbył służbę wojskową w silosach rakietowych na północ od koła podbiegunowego, zanim wstąpił do zakonu. Zapytany, dlaczego przyszedł, odpowiedział: „To sprawa między mną a ojcem.”
Klasztor, założony w 2006 roku w pobliżu nadbrzeżnej wioski, ma luźną atmosferę, powiedział, i powinien być odgrodzony od świata zewnętrznego.
Mieszkańcy wioski mogą pojawiać się nieproszeni. „Czasami bez ubrań”, dodał.
W magazynie Woskresensky trzyma kadzie pełne rosyjskich jesiotrów, belug i szpaków. To wciąż niewielka firma, ale zbudował ją od podstaw, ucząc się metodą prób i błędów projektowania systemów pomp i podstaw biologii morskiej w celu hodowli mięsa i ikry. Farma rybna dopiero zaczyna stawać się samowystarczalna i produkować kawior, powiedział. Następnym krokiem jest jej wykładnicze powiększenie.
Wołga kiedyś tętniła życiem jesiotrów, ale kaskada tam zbudowanych przez Sowietów zablokowała ich tradycyjne tarliska. World Wildlife Federation oszacowała, że 85% ich tarlisk „całkowicie straciło na wartości”. Zanieczyszczenia i kłusownictwo również uszczupliły zasoby.
Voskresensky powiedział, że jego ostatecznym celem jest ponowne zaludnienie Wołgi. Przy rozsądnym rocznym wzroście, jak szacuje, zajmie mu to około 500 lat.
W drodze powrotnej wpadamy do Mieżdureczenska, przydrożnego miasteczka na przesmyku między Wołgą a rzeką Usa, gdzie znajduje się znany targ rybny, na którym kobiety sprzedają suszonego okonia, lipienia, leszcza i miętusa. Mówi się, że tłustsze ryby pochodzą z wolno płynącej rzeki Usa, a te bardziej mięsiste z Wołgi.
Dwudziestoletnia córka rybaka o imieniu Lena, z czarnymi włosami zaczesanymi do przodu w grzywkę, powiedziała, że rybacy płacą w produktach za to, że sprzedawcy ryb sprzedają ich towary. Powiedziała, że byliby na dole w czółnach nad wodą, ale jest wiosna i nie wolno im łowić w okresie tarła. Tylko statki handlowe, takie jak Newski, mogą pływać po Wołdze o tej porze roku.
Przed południem, w dniu parady z okazji Dnia Zwycięstwa, ulice Wołgogradu były puste.
Poprzedniej nocy było cieplej na pokładzie, gdy statek pokonywał ostatni odcinek do Wołgogradu. Bar prowadził ożywioną działalność. Dwóch nastoletnich chłopców grało na gitarze melodię Stevie Wondera, a pijany biznesmen z Moskwy podszedł do nich. „Chcę ci dać pieniądze” – powiedział, wyciągając 25 funtów w rublach. Wokalista, szczuplejszy z dwóch chłopców, przyjął je. Drugi patrzył z przerażeniem.
Wołgograd sam w sobie jest zakurzonym miastem na wielkim stepie. Ciągnie się kilometrami jak banan wokół wygiętej Wołgi. Prawie w każdym miejscu w mieście trudno zapomnieć o jego wojennym dziedzictwie: 1,9 miliona zabitych, rannych lub wziętych do niewoli w najkrwawszej bitwie wszechczasów.
Podczas zwiedzania nowego stadionu miejskiego na przyszłomiesięczne Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej dyrektor budowlany Siergiej Kamin powiedział, że budowniczowie znaleźli na placu budowy szczątki 386 pocisków i dwóch radzieckich żołnierzy.
Parada w Wołgogradzie okazała się bardziej powściągliwa niż moskiewska. Żadna z międzykontynentalnych rakiet balistycznych nie pojawiła się na placu, a jedyną radość sprawił spiker, który bez końca powtarzał swoje r, przedstawiając wyrzutnię rakiet Tornado, która przejechała obok hotelu Intourist na Plac Poległych Myśliwców.
Prawdziwy pokaz nastąpił później, gdy dziesiątki tysięcy ludzi pielgrzymowały na wzgórze Mamayev Kurgan do pomnika Woła Ojczyzny, który ma 280 stóp wysokości. Stromość wzgórza sprawiała wrażenie, że procesja balansowała na szczycie grzbietu. Woźnice trzymali zabłąkane dzieci z dala od trawy, części masowego grobu żołnierzy, którzy zginęli na wzgórzu.
„Atmosfera była niesamowita i religijna: zbyt łatwa do wyszydzenia; ale tłumy, z ich zachwyconymi i pełnymi czci wyrazami twarzy, nie były sprawą do wyszydzenia” – napisał Chatwin o wspinaczce w 1982 roku.
Niewiele zmieniło się dzisiaj.
Valeria Petrovna, 68, która nie podała nazwiska, wspina się na wzgórze każdego roku z religijną procesją, aby uczcić swojego ojca. Przeżył on bitwę, ale nigdy nie był już całkiem sobą, a w ostatnich latach życia wycofał się. „Moja matka mówi, że umarł tutaj,” powiedziała. „Ale ja wiem, że on żył… ze zrozumieniem okrucieństwa, jakie ludzie mogą zadać innym.”
Aby dotrzeć do eksperymentalnego warsztatu motocyklowego Władimira Charczenki, trzeba pojechać na północ, obok starej fabryki T-34 i przez wielką zaporę Wołgogradzką do spokojnej dzielnicy fabryk.
Tam, jeśli będziesz miał szczęście, wyciągnie swój cenny motocykl i nawet przejedzie się wokół bloku, wjeżdżając i wyjeżdżając z ruchu na wyboistych drogach. To ten sam, który zrobił na zamówienie dla Chirurga, sławnego przywódcy gangu motocyklowego, który przysiągł wierność Władimirowi Putinowi i jeździł na nim w zaanektowanym mieście Sewastopol w 2015 roku.
Nazwa motocykla? Stalinista. Jest napisane wprost na silniku.
W swoim biurze Kharchenko usiadł pod portretem Stalina, o którym powiedziano mu, że jest oryginałem. „Za czasów Stalina ten kraj był samowystarczalny, byliśmy niezależni – powiedział. Zapytany o zabitych i represjonowanych, powiedział, że kraje zachodnie nie są lepsze. „Czego chciał Stalin dla swojego kraju? Rozkwitu państwa. Kto skończył w gułagu? Ludzie, którzy się temu sprzeciwiali.”
Przez sześć dni w roku prawnie dozwolone jest nazywanie Wołgogradu jego wojenną nazwą – Stalingrad. Nostalgia za imieniem Stalina również rośnie. Pew Research Center stwierdził w zeszłym roku, że 58% dorosłych Rosjan postrzega rolę Stalina w historii jako pozytywną.
„W dzisiejszych czasach trzeba pisać złe rzeczy o Stalinie, trzeba pisać złe rzeczy o Putinie i pokazywać to w Europie” – powiedział reporterowi. „Ale myślę, że dopóki sprawy ze Stanami Zjednoczonymi będą się pogarszać, dopóty Stalin będzie bardziej popularny.”
Valeria Petrovna, kobieta na wzgórzu, miała inne zdanie. „Myślę, że mamy już dość tamtych czasów i nie widzę powodu, aby do nich wracać” – powiedziała i usprawiedliwiła się, aby pójść dalej w górę wzgórza.
Niewski zajmie prawie trzy dni prosto z powrotem do Kazania, z zaledwie pięciogodzinnym postojem w Samarze, aby pasażerowie mogli rozprostować nogi. Chekhovskikh, kapitan, mówi, że najdłuższe podróże w dół Wołgi mogą trwać trzy tygodnie, a niektórzy pasażerowie decydują się pozostać na statku przez cały czas, zamiast zwiedzać mijane miasta.
Na tylnym pokładzie pewnego wieczoru dwie pary w średnim wieku zagłębiały się w swoich filiżankach, dyskutując o zawiłościach islamu, a w szczególności o obrzezaniu. Michaił, lat 47, jest właścicielem kilku warsztatów samochodowych w Samarze i odbył już pół tuzina rejsów po Wołdze, zarówno w kierunku Moskwy, jak i Astrachania. „Nigdy nie jeżdżę do Europy, do Moskwy ledwie, jeśli mogę tego uniknąć” – oświadczył z dumą.
Potem zamachnął się ręką na wodę i pochwalił Wołgę oraz miasto Kazań.
„Takiego miasta jak Kazań nie ma nigdzie indziej w Rosji. Oczywiście różnimy się od nich pod pewnymi względami, ta cała sprawa z religią – ale czy naprawdę można odwiedzić to miasto i nie być dumnym z historii i losu, który was połączył?”
Aby dowiedzieć się więcej o życiu w rosyjskich miastach goszczących Mistrzostwa Świata, odwiedź Guardian Cities lub śledź Twitter, Facebook i Instagram