Co robisz, gdy jesteś nauczycielem z duchem przedsiębiorczości? Otwórz swoją własną placówkę. Poznaj pięciu nauczycieli, którym się to udało.
Masz własną wizję tego, czym mogłaby być szkoła? Chcesz czegoś lepszego dla uczniów? Z tych i innych powodów wielu nauczycieli, napędzanych swoją pasją, doświadczeniem w klasie i przedsiębiorczą werwą, zakłada własne szkoły. Kierując się potrzebami dzieci i podejmując każdą decyzję, nauczyciele mogą tworzyć szkoły, w których uczniowie dobrze się rozwijają. Poniżej nauczyciele, którzy założyli własne szkoły – od publicznych szkół czarterowych po prywatne przedsiębiorstwa – dzielą się swoimi doświadczeniami.
Kevin Sved, współzałożyciel i współdyrektor, The Accelerated School, Los Angeles
Wcześniej, we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, kiedy uczyli w szkole podstawowej w południowo-centralnej części Los Angeles, Kevin Sved i Jonathan Williams pod koniec dnia szli razem do swoich samochodów, aby porozmawiać o wyzwaniach, z jakimi borykała się ich szkoła. A było ich wiele: Klasy były przepełnione, w budynku panował upał. Nie było ciągłości między klasami ani odpowiedzialności nauczycieli. Często ci dwaj mężczyźni kończyli rozmowę na opustoszałym parkingu długo po tym, jak ich koledzy odjechali.
Z czasem Sved i Williams zdali sobie sprawę, że mają wspólną wizję, aby wprowadzić zmiany. W 1993 roku, kiedy Kalifornia uchwaliła prawo zezwalające na tworzenie szkół czarterowych, obaj nakreślili, jakiego rodzaju miejscem chcieliby, aby była ich szkoła, 99th Street Accelerated School. Kiedy to nie wypaliło, Sved i Williams postanowili działać na własną rękę. „Oboje byliśmy idealistami i nadal nimi jesteśmy, ale już nie tak naiwnymi,” mówi Sved.
Aby założyć nową szkołę, Sved i Williams zebrali pieniądze, wynajęli przestrzeń w kościele i zwerbowali 50 dzieci z klas od przedszkolnej do czwartej, aby do niej uczęszczały. Kiedy chodzili od drzwi do drzwi po okolicy, ludzie nie wiedzieli co o nich myśleć, ponieważ nie byli policjantami i nie mieli przy sobie Biblii, wspomina Sved. „To było ryzykowne miejsce, by chodzić po nocy w koszuli i krawacie” – mówi. „Ale byli tam rodzice, którzy pragnęli, aby ich dzieci uczęszczały do szkoły, która by je wychowywała, a nie widzieli tego w szkołach publicznych.”
Jesienią 1994 roku Sved i Williams otworzyli Szkołę Przyspieszoną. Dzisiaj, nowy i rozbudowany kampus służy 1300 uczniom od przedszkola do liceum. Bycie nauczycielami pomogło im w założeniu szkoły, mówi Sved. „Masz zrozumienie najważniejszej pracy w kampusie szkolnym,” mówi. „Ostatecznie, chcę wrócić do klasy. Dla mnie to właśnie tam dzieje się cała magia.”
Ron Clark, współzałożyciel, Akademia Rona Clarka, Atlanta
Gdy Akademia Rona Clarka zostanie otwarta jesienią tego roku, każdy uczeń i nauczyciel zjedzie w dół 20-stopową krytą elektryczno-niebieską zjeżdżalnią. „Zjeżdżamy ze zjeżdżalni pierwszego dnia, aby pokazać, że mamy odwagę być inni, innowacyjni i myśleć nieszablonowo”, mówi Ron Clark, Nauczyciel Roku 2000 Disneya.
I szkoła będzie inna. Akademia, przeznaczona dla dzieci z niewykorzystanym potencjałem z klas od piątej do ósmej, będzie miała studio nagrań i organiczny ogród. Będzie również służyć jako model dynamicznego nauczania. Około 3000 nauczycieli już zapisało się na wizytę w szkole.
Clark zaczął dążyć do utworzenia akademii w pełnym wymiarze godzin około dwóch lat temu, wraz z Kim Bearden, inną nagradzaną nauczycielką. „Jeśli myślałem, że w skali od jednego do 100 poziom trudności będzie wynosił 100, to był to milion!” mówi Ron z serdecznym śmiechem. „Zawsze zastanawiałem się, dlaczego więcej ludzi nie zakładało szkół, a teraz już wiem.”
Tantiemy z jego książki The Essential 55 (Hyperion, 2004), popartej przez Oprah Winfrey, dały Clarkowi pieniądze na zalążki. Następnie polegał na networkingu i wytrwałości, aby pozyskać znanych biznesmenów z Atlanty do wsparcia finansowego szkoły. Jako prywatne, niedochodowe przedsięwzięcie służące osobom pokrzywdzonym przez los, szkoła zapewni w tym roku stypendia 57 z 60 uczniów.
Po ciężkiej pracy Clark w końcu spotkał swoich uczniów i poczuł się ożywiony. „Jest tyle pracy przy budowaniu takiej szkoły, a przez długi czas nie widzisz twarzy dziecka”, mówi Clark. „Kiedy spotkaliśmy naszych uczniów i przeprowadziliśmy z nimi rozmowy, na nowo poczuliśmy podekscytowanie.”
Mercedes Ricon, założycielka Killian Oaks Academy, Miami
Mercedes Ricon uważa, że wszyscy uczniowie zasługują na preferencyjne miejsca. Dlatego w jej szkole uczniowie – nie więcej niż 10 w każdej klasie – siedzą w półkolu z nauczycielem w środku. W takim układzie nauczyciel może uważnie obserwować pracę uczniów, udzielać im informacji zwrotnych i wracać do umiejętności, z którymi uczniowie mogą mieć problemy.
Zapewnienie takiego zindywidualizowanego podejścia jest tym, co zmotywowało Ricon do założenia własnej szkoły. Na początku swojej kariery, która rozpoczęła się w Nowym Jorku w 1978 roku, Ricon odkryła, że jeśli zmodyfikuje swoje instrukcje, wszyscy jej uczniowie będą mogli naprawdę się uczyć. „Kiedy dziecko nie radziło sobie na teście, świadczyło to o tym, że moja prezentacja nie była wystarczająca, aby przyswoić materiał,” mówi.
Ricon chciała stworzyć program, który skupiałby się na zróżnicowanym nauczaniu, ciągłości między klasami i pielęgnowaniu poczucia własnej wartości. W rezultacie nauczyciele w Akademii Killian Oaks – która została otwarta w 1994 roku z 40 uczniami w klasach od pierwszej do szóstej – rozpoczynają każdy dzień od nauczania wartości, takich jak współczucie czy szacunek. Struktura nauczania jest również taka sama w każdej klasie. „Dzięki temu uczniowie wiedzą, że otrzymają informację zwrotną od nauczyciela i ufają, że ich potrzeby są zaspokajane” – mówi Ricon.
Dzisiaj szkoła rozrosła się do 130 uczniów w przedszkolu, gimnazjum i liceum. Mam pasję do tego, co robię i jasną wizję oraz zrozumienie modelu edukacyjnego, który naprawdę działa” – mówi Ricon. „Jeśli nauczyciel robi coś tak innowacyjnego w klasie, to powinno go to zainspirować do rozpoczęcia własnego programu. Jeśli masz do zaoferowania coś naprawdę wyjątkowego, możesz odmienić życie dzieci.”
Allen Blau, założyciel Barnstable Academy, Sage Day Schools i Cornerstone Day School, New Jersey
W wieku 65 lat Allan Blau nie myśli o odebraniu czeku Social Security. Zamiast tego, chce założyć swoją czwartą szkołę. Nowa szkoła miałaby służyć dzieciom o specjalnych potrzebach, tak jak jego poprzednie przedsięwzięcia (Barnstable Academy, Sage Day School i Cornerstone Day School), ale ta skupiałaby się na dzieciach z poważnymi problemami psychiatrycznymi w klasach od pierwszej do piątej.
„Kiedy jesteś gotowy, aby pójść do wielkiej szkoły na niebie, chcesz mieć poczucie, że zrobiłeś różnicę” – mówi Blau. Wie, że tak jest, kiedy spotyka byłych uczniów, którzy nazwali swoje dzieci jego imieniem lub zaprosili go na swój ślub. „Naprawdę w pewnym sensie ratujesz życie. Chciałbym powiedzieć, że jestem altruistą, ale nie jestem. To jedna z najbardziej samolubnych rzeczy, jakie robię, ponieważ czuję się tak dobrze.
„Blau zaczynał jako nauczyciel sztuki i szybko stał się niezadowolony ze szkolnej biurokracji, która jego zdaniem stała na drodze pomocy dzieciom. W 1978 roku wykorzystał wszystkie swoje oszczędności, spieniężył ubezpieczenie na życie i wziął drugi kredyt hipoteczny na dom, aby założyć swoją pierwszą szkołę, Barnstable Academy, gimnazjum i liceum w Oakland, New Jersey. Od tego czasu sprzedał tę prywatną szkołę, do której uczęszczało 160 uczniów.
W 1997 roku Blau dostrzegł potrzebę stworzenia specjalistycznej szkoły dla sprawnych, ale emocjonalnie słabych nastolatków i założył Sage Day School. Szkoła składa się obecnie z trzech kampusów i liczy 200 uczniów. Blau opisuje swoją trzecią szkołę, Cornerstone Day School, jako swoje arcydzieło, obsługujące 40 uczniów z poważnymi problemami psychiatrycznymi w klasach od 9 do 12.
Blau twierdzi, że myślenie jako rodzic i praca z rodzicami przyczynia się do sukcesu jego szkół. „Zawsze byłem przekonany, że nikt nie zna dziecka tak dobrze, jak rodzic” – mówi Blau. „Trzeba słuchać, a rodzice mogą dać ci klucze do pomocy dziecku.”
Josh Zoia, dyrektor, KIPP Academy, Lynn, Massachusetts
Podobnie jak założyciele KIPP, Mike Feinberg i David Levin, Josh Zoia trafił do klasy dzięki programowi Teach for America. Przydzielony do szkoły w Bronksie, Zoia wiedział, że czeka go ciężka przeprawa, kiedy pierwszego dnia rzuciło się na niego krzesło. Chociaż czuł, że udało mu się tam coś zmienić, zdał sobie sprawę, że kiedy uczniowie opuścili jego klasę, nie było gwarancji, że następny nauczyciel będzie dbał o nich tak samo mocno, jak on.
To, co znalazł w pobliskiej KIPP Academy, to społeczność podobnie myślących nauczycieli, którzy pracowali w weekendy i rozdawali uczniom swoje domowe numery telefonów. „Wokół mnie panowała doskonałość” – wspomina. „Nauczyciele budowali silne relacje z dziećmi.”
Po czterech latach nauczania w KIPP w Nowym Jorku Zoia otrzymał rok stypendialny na szkolenie dyrektorskie. Następnie założył własną Akademię KIPP w Lynn w stanie Massachusetts, niedaleko miejsca, w którym dorastał. „To małe miasto z wielkomiejskimi problemami” – mówi Zoia. Na początku, struktura władzy w społeczności nie chciała nowej szkoły czarterowej. „Było wiele negatywnych opinii,” mówi Zoia. „Ale niektóre grupy społeczne i studenci wykazali zainteresowanie, a Zoia naciskała ze ślepą wiarą. Pomimo ustawodawstwa, które wprowadziło moratorium na szkoły czarterowe, które zostało zawetowane przez gubernatora, KIPP Academy została otwarta jesienią 2004 roku z 80 uczniami w piątej klasie. Teraz szkoła zapisuje 230 uczniów do klasy siódmej. W przyszłym roku, szkoła doda ósmą klasę i osiągnie pełną pojemność z 320 uczniami. Tymczasem uczniowie odnoszą sukcesy akademickie i otrzymują wyróżnienia w społeczności.
„Wszystko, co robię, każda decyzja, którą podejmuję dotyczy uczniów – co jest najlepsze dla dzieci”, mówi Zoia. „Bycie nauczycielem daje mi element wiarygodności i zaufania, ponieważ rozumiem, co się dzieje w klasie. Nie mam żadnych wielkich darów, które posiada większość nauczycieli. Mam po prostu determinację i wolę.”