Zastępca szeryfa Everett Smith pchnął drzwi przyczepy kempingowej swojego brata w mocno zalesionej okolicy na obrzeżach Fryeburga w stanie Maine w zeszły piątek. Bryan Smith, 43-letni były pracownik budowlany, wyglądał jakby spał w łóżku. Był martwy. Nie było żadnych śladów urazów ani oznak, że zmarł w cierpieniu. Puste butelki po środkach przeciwbólowych znalezione w pobliżu były jedyną wskazówką prawdopodobnej przyczyny.
’Tam był, na plecach w łóżku, przykryty', powiedział szeryf James Miclon. 'Po prostu tam leżał, jakby zasnął'. Wstępna sekcja zwłok była niejednoznaczna, a raporty toksykologiczne nie będą gotowe przez wiele miesięcy.
Śmierć Smitha nie tylko zakończyła jego własne, nieszczęśliwe życie: zamknęła niezwykłą sagę z udziałem samotnika i jednego z najlepiej sprzedających się autorów na świecie, która przykuła uwagę opinii publicznej.
W czerwcu ubiegłego roku to właśnie niebieski Dodge Smitha zderzył się z wychodzącym na spacer Stephenem Kingiem z taką siłą, że głowa pisarza rozbiła przednią szybę. Jak napisał sam King w The Observer w zeszłym tygodniu, pisarz miał szczęście, że przeżył.
Smith był opuszczoną postacią. Od czasu kolejnego wypadku w 1979 roku żył pochłonięty trudnościami, które zdawały się pogłębiać: mieszkał sam, pobierał rentę inwalidzką i podejmował okazjonalne prace jako drwal i mechanik, kiedy ból spowodowany obrażeniami nie był zbyt dotkliwy. Jednak w rok po kolizji przyjaciele mówili, że Smitha dręczyły tak samo wyrzuty sumienia, jak i ból.
Utrata prawa jazdy po wypadku z Kingiem tylko pogorszyła jego problemy, zmuszając go albo do korzystania z podwózek, albo do chodzenia o kulach kilka mil do miasta, a ostatnio dowiedział się, że być może będzie musiał zacząć używać wózka inwalidzkiego.
Mieszkał sam, z wyjątkiem dwóch rottweilerów, Pistola i Bulleta. Jego historia jazdy była przerażająca – 11 wyroków od 1989 r. za przekroczenie prędkości i jazdę pod wpływem – w okolicy, gdzie prowadzenie samochodu nie jest sztuką.
Ale dopiero kiedy pokonał szczyt wzniesienia w swoim Dodge’u, próbując jednocześnie zapobiec grzebaniu przez jednego ze swoich psów w chłodziarce z piwem, życie Smitha nabrało szerszego publicznego wymiaru.
Furgonetka zboczyła z drogi akurat w momencie, gdy King, odbywający swój regularny czteromilowy spacer, wracał z odpoczynku w lesie. Uderzenie wyrzuciło pisarza w górę i nad furgonetką, zrzucając go do rowu 14 stóp dalej. 'Byłem zaskoczony, że on w ogóle żył', wspomina miejscowy mężczyzna, Donald Baker, który był świadkiem wypadku ze swojego pick-upa. 'Był w splątanym bałaganie, leżał krzywo, a na głowie miał niezłą szparę. Ciągle pytał, co się stało.”
W oczekiwaniu na przybycie pomocy Smith zachowywał się nonszalancko. Myślał, że potrącił jelenia, dopóki nie zauważył zakrwawionych okularów Kinga na przednim siedzeniu.
„Jego spojrzenie, gdy siedzi z laską przeciągniętą przez kolana, jest wyrazem przyjemnego współczucia” – wspominał King. Mówi: „Czyż my dwaj nie mieliśmy po prostu największego pecha”. Zderzenie metalu i ciała, a także łączące się na krótko losy Kinga i Smitha, wydawały się pasować do jednej z książek autora. Ale tak się nie stało: King dochodzi do siebie po strzaskanym biodrze i miednicy, połamanych żebrach, przebitym płucu i złamanej kości udowej. A Smith, włóczęga bez większego szczęścia, nie żyje.
„To jest facet, który ma tylko trochę rozumu, żeby zacząć. To znaczy mam fantazje o konfrontacji z nim' – napisał King we fragmencie. 'Ale Bryan Smith jest jak Gertruda Stein powiedziała o LA „There’s no there, there”.'
’Nazwij to losem, nazwij to Bogiem …. Ale to, co ci zostało, to ten facet, który ma IQ puszki zupy pomidorowej. Pustej puszki po zupie pomidorowej. I trafia mnie w jedyny ślepy punkt na długiej drodze, gdzie nie ma nikogo innego do trafienia w promieniu wielu mil, kiedy, powiedzmy, Nasa nie może sprawić, by rakieta wylądowała na Marsie, przy użyciu wszystkich mózgów i technologii świata, wtedy myślisz, że dzieje się coś dziwnego. A może Nasa powinna po prostu zatrudnić Bryana Smitha.'
Śmierć Smitha była szeroko relacjonowana w amerykańskiej prasie, a jego życie zostało w dużej mierze zredukowane do roli drobnego gracza w życiu autora. Raporty w dużej mierze grały na powiązaniach między pracą Kinga a jego przypadkowym spotkaniem ze Smithem, używając gry słów, takich jak „ostatni rozdział”, „kilka ostatnich stron” i „zaskakujące zakończenie”. Susan Stone, w liście z zażaleniem do Bangor Daily News, gazety, która jako pierwsza poinformowała o śmierci Smitha, napisała, że jest zaniepokojona „bezdusznym sposobem”, w jaki gazeta poinformowała o jego śmierci, i uznała, że jest to „w wyjątkowo złym guście”.
Ale skrzyżowanie sławy i anonimowości, na którym spotkali się King i Smith, nie przysłużyło się żadnemu z nich. Przed śmiercią Smith często mówił, że czuje się wyróżniony za ostrzejsze traktowanie z powodu sławy Kinga. 'Tylko dlatego, że to Stephen King,' mówił, 'może wymyślać własne prawa, własne zasady. Jestem wykorzystywany jako królik doświadczalny. Wiem, że go uderzyłem. Nie chciałem. Ktoś nie może się z tym pogodzić. Dlaczego nie mogą zaakceptować, że to był wypadek?'
W jego komentarzach dla prasy często pojawiała się nuta użalania się nad sobą. 'Nie patrzą na moje upośledzenie', powiedział po wypadku, który wyniósł jego nazwisko do rangi odpowiedzi na pytanie z Trivial Pursuit. 'Nie obchodzi ich, czy będę oddychał jutro, czy umrę następnego dnia.'
King, który przeszedł wyczerpującą terapię po trzech tygodniach spędzonych w szpitalu, był oburzony, gdy Smith opisał wypadek jako 'wypadek bez przyczyny' i ganił prokuratorów za zawarcie układu ze Smithem, który nie obejmował żadnej kary więzienia i nie odebrał mu na stałe licencji.
Incydent wywołał tarcia w małomiasteczkowej społeczności, którą obaj nazywali domem. Wielu mieszkańców Bangor uważało, że gdy King dowiedział się o kartotece Smitha, autor wykorzystał swoje wpływy przeciwko niemu.
Prawnicy Smitha argumentowali, że ich klient nie miał szans na uczciwy proces w mieście, w którym pogotowie ratunkowe, park do gry w piłkę i biblioteka publiczna zostały w znacznym stopniu obdarowane przez autora.
„To, co on mi zabrał, mój czas, mój spokój ducha i łatwość ciała, po prostu przepadły i żaden sąd nie może ich przywrócić” – powiedział King w oświadczeniu odczytanym w sądzie po tym, jak Smith przyznał się do winy za nieostrożną jazdę, aby uniknąć poważniejszego zarzutu napaści na tle rasowym. King nazwał ugodę Smitha – skutkującą zakazem prowadzenia pojazdów i karą sześciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu – 'nieodpowiedzialnym interesem publicznym'.
Ale Smith później zaoferował przeprosiny Kingowi i przyjął odpowiedzialność za wypadek. 'Co za tragedia, przez którą przeszedł King' – powiedział niedawno. Wszyscy przepraszamy za to, co się stało i mamy nadzieję, że King to rozumie. '
Smith w końcu uporał się z tym incydentem i wydawał się niezrażony ludźmi, którzy pstrykali zdjęcia jego przyczepy lub pokazywali mu środkowe palce, powiedział Ron Ela, miejscowy blacharz, który od czasu do czasu podwoził Smitha. 'Trochę żartowaliśmy i śmialiśmy się z tego', powiedział.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy, życie Smitha wydawało się być na skraju odwrócenia. Pomimo jego pogarszających się problemów zdrowotnych, Lisa Coury, która umawiała się ze Smithem przez dwa lata, aż do kilku tygodni przed jego śmiercią, powiedziała, że wciąż nalegał, aby pomóc jej w naprawie samochodu, hydraulice lub innych pracach domowych.
’Nie powinien był tego robić, ale był po prostu naprawdę życzliwy i chciał pomóc', powiedziała. 'Zajęłoby mu to dużo czasu, a potem odczuwałby jeszcze bardziej dokuczliwy ból.'
Inna przyjaciółka, Judy Townsend, powiedziała, że znalazła go niegrzecznym i szorstkim, kiedy spotkała go dwa lata temu, ale w końcu znalazła go jako życzliwego, troskliwego i rozważnego. Obie kobiety mówiły o ostrym poczuciu humoru Smitha i powiedziały, że często mówił o sposobach, w jakie mógłby wykorzystać swój umysł. Powiedział, że chciałby kupić komputer, aby móc zaprojektować instrukcje do budowy mebli, a nawet rozważał napisanie książki o swoim życiu i wypadku.
Ale nie miało to nastąpić. Po tym, jak Smith został znaleziony martwy, King wyraził żal. 'Bardzo przykro mi było słyszeć o odejściu Bryana Smitha,' powiedział. 'Śmierć 43-letniego mężczyzny można określić jedynie jako przedwczesną. Każdemu życzyłbym czegoś lepszego. Nasze życia zbiegły się w dziwny sposób. Jestem wdzięczny, że nie zginąłem. Przykro mi, że odszedł.'
- Share on Facebook
- Share on Twitter
- Share via Email
- Share on LinkedIn
- Share on Pinterest
- Share on WhatsApp
- Share on Messenger