Zapychanie się McDonald’s to sport zbiorowy. Prawa popularności mówią, że wszystko, co ma mainstreamowy wydźwięk, musi wywołać reakcję zwrotną, zwłaszcza u ludzi szukających prestiżu i wiarygodności. Dla nich lista powodów, by nasrać na McDonald’s jest długa: Że stał się on synonimem malarskiego montażu jedzenia, że warunki życia jego zwierząt hodowanych w fabrykach prawdopodobnie nie są idealne, że można skorelować jego wkład w epidemię otyłości, że jedzenie jest meh, itd.
A jednak.
Okłamujemy samych siebie, jeśli postrzegamy McDonald’s, czy jakąkolwiek inną sieć, tylko w czarno-białych barwach. Bez względu na to, jak bardzo gratuluję sobie wyrafinowanego podniebienia, które potrafi dostrzec najdrobniejsze szczegóły w rocznikach sera, McDonald’s pozostaje – bez żenady – kluczowy w moim związku z jedzeniem. Powód? Jestem wybiórczy, jeśli chodzi o miejsce tych relacji – w przypadku McDonald’s jest to podróż drogowa, wczesny poranny lot i zawsze, gdy wracam późno do domu. McDonald’s w odpowiednim kontekście jest odporny na nasze chrapanie.
Kilka przykładów: The Sausage McMuffin with Egg jest bezdyskusyjnie najwspanialszą kanapką śniadaniową, jaka istnieje (ustępując oryginalnemu McMuffinowi). Stała się ona częścią mojego podróżniczego rytuału, gdy przechadzam się po terminalu 3 O’Hare z toczącą się walizką w jednej ręce i McMuffinem z kiełbasą w drugiej. Są też frytki z McDonald’s, wersja, na podstawie której ocenia się wszystkie inne frytki restauracyjne. Świeża porcja prosto z frytownicy, trzymana po trzy w szczypcie, zanurzona w chłodnym ketchupie, jest szczytem smażonego ziemniaczanego doświadczenia. Jeśli te dwa wyżej wymienione są doświadczeniem na poziomie A, to pudełko gorących i chrupiących McNuggets z automatu, zanurzone w (niestety wycofanej z użycia) ostrej musztardzie, jest doświadczeniem na poziomie A.
A teraz proponuję dodać do tej listy jeszcze jedno: Czas uznać Quarter Pounder with Cheese za niedocenianego burgera sieciowego. To prawda, że nie ma on ambicji i nie zawiera wymyślnych nadzień. Ale w kategorii zwykłych cheeseburgerów, Quarter Pounder jest godną szacunku kanapką.
Gdy byłem młodszy, był to mój ulubiony burger z McDonald’s – gruby placek wołowy pomiędzy ledwie opiekanymi bułkami z ziarnem sezamowym, giętki arkusz półtopionego sera amerykańskiego, z ketchupem, musztardą, piklami i surowymi plasterkami cebuli. Weź jeden kęs ze środka ze wszystkimi składnikami, a jest on najbliższy w budowie amerykańskiemu grillowanemu burgerowi z podwórka.
Ostatni raz próbowałem Quarter Poundera z Serem w college’u, kiedy moim fast foodem stał się Wendy’s Junior Bacon Cheeseburger. Ale kiedy McDonald’s ogłosił w marcu, że jego Quarter Pounder będzie przyrządzany ze świeżej wołowiny, a nie z mrożonego mięsa, zostałem zachęcony do ponownego odwiedzenia mojego starego przyjaciela. Pomyślałem, jakie mogą być różnice w smaku?
Na mój zachwyt, różnice nie były nieistotne. Świeży płat wołowy wydawał się zachowywać więcej wilgoci, a jego konsystencja była bardziej kremowa niż przypominające mięsne nitki wnętrze mrożonych burgerów z płatami. Zauważyłam również granulki soli posypane na powierzchni i rzeczywiście, przyprawy były o jedno kliknięcie przed zbyt słonymi – co dla mnie jest w sam raz. Pomimo tego, że mięso było całkowicie upieczone, czuć było w nim przyjemną obecność wołowiny. Nie jest to oczywiście to, jak mogłaby smakować wołowina wysokiej jakości, ale była ona pieprzna i intensywnie pikantna, a to maskuje wiele niedociągnięć.
Próbując ponownie Quarter Pounder w ostatnich tygodniach, była wyraźna interakcja trzech smaków – przyprawiona wołowina patty plus ser amerykański plus odrobina ketchupu – jeden smak i natychmiast rozpoznaję ten smak jako McDonald’s, jeden z dobrymi uderzeniami soli, umami i nostalgii. Ale nawet jeśli nie dorastałeś jedząc Quarter Poundera, jego prostolinijność jest zaletą w świecie kanapek z nowościami i modą. Nie ma tu bezsmakowego pomidora ani sałaty, które mogłyby wypełnić burgera, więc musi się on opierać na zaletach białka. I świeża wołowina nie smakuje wymiernie lepiej niż jego poprzedniej wersji mrożonej, i umieściłbym go za top-tier sieci burger patties jak Steak 'N Shake, In-N-Out, Smashburger, i Shake Shack.
Ale jeszcze.
Czwarta funtówka z serem nie wyprzedzi Big Mac. Dla porównania, Big Mac jest przeciętnym burgerem. Jego cienkie kawałki wołowiny łatwo wysychają, często jest za dużo sałaty, a stosunek mięsa do chleba jest nieproporcjonalny. Najlepszą cechą tego burgera jest Sos Specjalny przypominający Tysiąca Wysp, który nadaje Big Macowi dosłowny i przenośny koloryt. Jednak w porównaniu z innymi burgerami, Quarter Pounder McDonald’s przewyższa swojego flagowego burgera. Rzeczywiście, istnieją o wiele bardziej wyszukane i smaczniejsze kanapki konkurujące z McDonald’s, ale w alei pozbawionych ozdób, prostych, niemal nudnie zabytkowych hamburgerów, Quarter Pounder jest akceptowalnie niefajny i pysznie usługowy.