Articles

Siła niezaangażowania

Posted on

Ruch Państw Niezaangażowanych (NAM) i jego prekursor, konferencja afroazjatycka w Bandungu w 1955 roku, były przykładami miękkiego balansowania słabszych państw wobec wielkich mocarstw zaangażowanych w intensywną rywalizację i konflikt. Mając niewielkie możliwości materialne, by ograniczyć konflikty i zbrojenia supermocarstw, nowo powstałe państwa, pod przywództwem indyjskiego Jawaharlala Nehru, egipskiego Gamala Abdela Nassera i indonezyjskiego Sukarno, do których później dołączył jugosłowiański Josip Broz Tito, przyjęły strategię miękkiego balansowania, której celem było rzucenie wyzwania ekscesom supermocarstw w sposób normatywny, w nadziei na zapobieżenie pogrążeniu się globalnego porządku w wojnie.

Założyciele NAM, gdyby żyli dzisiaj, mogliby pocieszać się faktem, że w dłuższej perspektywie czasowej niektóre z ich celów zostały osiągnięte dzięki radykalnej zmianie polityki Związku Radzieckiego pod rządami Michaiła Gorbaczowa.

Zrozumieć ruch

NAM często nie jest uznawany za to, na co zasługuje, ponieważ w latach 70. niektórzy z kluczowych graczy, w tym Indie, zaczęli tracić zainteresowanie ruchem, ponieważ tworzyli koalicje z jednym lub drugim supermocarstwem, aby prowadzić swoje konflikty z sąsiadami. Nie jest on również odpowiednio teoretyzowany przez naukowców. Kraje zachodnie często przedstawiały non-alignment jako proradziecki lub nieefektywny, a ogólny intelektualny sprzeciw był wynikiem uprzedzeń zachodnich uczonych wobec koalicyjnego ruchu słabszych państw systemu międzynarodowego. Jest to bardzo podobne do tego, jak klasy wyższe lub kasty reagują na ruchy protestacyjne grup subalternatywnych w wysoce nierównych i hierarchicznych społeczeństwach.

Reklama
Reklama

System międzynarodowy jest hierarchiczny i oczekuje się, że słabsze państwa powinny po prostu podporządkować się dyktatowi silniejszych. Często zapomina się, że kiedy odbywało się spotkanie w Bandungu, świat był świadkiem intensywnego wyścigu zbrojeń nuklearnych, a w szczególności atmosferycznych prób jądrowych. Obawa przed wybuchem trzeciej wojny światowej była realna. W Europie i Azji Wschodniej toczyło się wiele kryzysów, w których czaiła się obawa przed eskalacją. Co ważniejsze, ślady kolonializmu były wciąż obecne.

Pomimo wszystkich wad, NAM i ugrupowanie afroazjatyckie działały jako ograniczony mechanizm miękkiej równowagi, próbując delegitymizować groźne zachowanie supermocarstw, szczególnie poprzez ich aktywizm w ONZ i na innych forach, takich jak Osiemnastkowy Komitet Rozbrojeniowy, a także poprzez rezolucje.

Nazwy i zawstydzanie były ich narzędziami operacyjnymi. Działali jako przedsiębiorcy normatywni w dziedzinie kontroli zbrojeń nuklearnych i rozbrojenia. Zdecydowanie zasługują na częściowe uznanie za zakończenie kolonializmu w formie, w jakiej był on praktykowany, zwłaszcza w latach 50. i 60. w Afryce, części Azji i na Karaibach, dzięki ich aktywizmowi na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, które w 1960 r. ogłosiło dekolonizację jako kluczowy cel.

Wpływ na próby jądrowe

Deklaracje niezaangażowanych w sprawie prób jądrowych i nierozprzestrzeniania broni jądrowej szczególnie pomogły skonkretyzować Traktat o Częściowym Zakazie Prób z 1963 roku. Pomogły one również stworzyć kilka stref wolnych od broni jądrowej, jak również sformułować Traktat o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej. Tradycja „nieużywania broni jądrowej” lub „tabu nuklearnego” została wzmocniona częściowo dzięki aktywizmowi krajów niezaangażowanych w ONZ.

Ponieważ wielkie mocarstwa po raz kolejny rozpoczynają nową rundę wyścigu zbrojeń nuklearnych, ekspansji terytorialnej i militaryzacji oceanów, ponowny aktywizm wiodących państw globalnego Południa może być konieczny do delegitymizacji ich imperialnych przedsięwzięć, nawet jeśli nie odniosą one natychmiastowego sukcesu. Jeśli państwa te nie będą działać jako siły amortyzujące, porządek międzynarodowy może ulec pogorszeniu i mogą pojawić się nowe formy zimnych i gorących wojen. Chiny, USA i Rosja muszą być zrównoważone i powściągliwe, a miękkie równoważenie przez państwa nienależące do supermocarstw ma w tym kluczową rolę do odegrania.

Jeśli obecne tendencje się utrzymają, konflikt zbrojny na Morzu Południowochińskim jest prawdopodobny, a rywalizacja morska zajmie jeszcze około dekady, zanim stanie się intensywna, tak jak to miało miejsce we wcześniejszych okresach między Niemcami i Wielką Brytanią (początek lat 1900) oraz Japonią i Stanami Zjednoczonymi (lata 1920 i 1930).

Stany Zjednoczone jako panujący hegemon uznają chińskie przejęcie za groźne i będą próbować różnych metod, aby je obalić. Działania USA w zakresie swobody żeglugi wywołują wrogie reakcje Chin, które budują sztuczne wysepki i bazy wojskowe na Morzu Południowochińskim oraz rozszerzają swoje interesy morskie na Oceanie Indyjskim. Mniejsze państwa ucierpiałyby jako pierwsze, gdyby w regionie Azji i Pacyfiku doszło do wojny lub gdyby między USA a Chinami rozwinęła się intensywna rywalizacja w stylu zimnej wojny. Broń nuklearna nie musi zapobiegać ograniczonym wojnom, o czym przekonaliśmy się podczas starć w Ussuri w 1969 r. i konfliktu w Kargilu w 1999 r.

Droga naprzód

Co mogą zrobić mniejsze państwa? Czy mogą rozwinąć nowego „ducha Bandungu”, który bierze pod uwagę nowe realia? Mogłyby zaangażować się w miękką równowagę, mając nadzieję na delegitymizację agresywnego zachowania wielkich mocarstw. Wzrost znaczenia Chin i Indii, z ich własnymi ambitnymi planami, utrudnia im objęcie przywództwa w organizowaniu takiego ruchu.

Chińska strategia klinowa i jej wysiłki zmierzające do związania państw afroazjatyckich poprzez Inicjatywę Pasa i Drogi ograniczyły możliwości wyboru wielu krajów rozwijających się. Jednak mimo tych ograniczeń wiele z nich zdołało utrzymać Chiny z dala od siebie militarnie, odmawiając udostępnienia bazy, a także sprytnie targując się z Indiami i Japonią o dodatkowe wsparcie gospodarcze. Tym samym wykazują one już pewne elementy strategicznej autonomii preferowanej przez NAM.

Bardziej konkretne inicjatywy mogą należeć do państw wschodzących zrzeszonych w Stowarzyszeniu Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN). Bardziej intensywne zaangażowanie Chin i Indii przy jednoczesnym powstrzymaniu USA i Rosji przed zaostrzeniem konfliktu zbrojnego w regionie Azji i Pacyfiku może być wysiłkiem krajów rozwijających się. Normalna przedsiębiorczość ma swoją wartość, nawet jeśli nie przynosi natychmiastowych rezultatów.

Alternatywą jest pozostawienie wielkim mocarstwom możliwości angażowania się w bezmyślny wyścig zbrojeń i wyniszczające interwencje, które rzadko tworzą porządek w regionach. Powstrzymywanie mocarstw poprzez instytucjonalne i normatywne miękkie równoważenie może stać się opcją dla krajów rozwijających się w nadchodzących latach. Wciąż jednak potrzebują lidera takiego jak Jawaharlal Nehru, który by ich zjednoczył.

T.V. Paul jest James McGill Professor of International Relations, McGill University i Fellow of the Royal Society of Canada

Współpracownikiem Royal Society of Canada.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *