Articles

Temple of the Dog: An Oral History

Posted on

W 1988 roku byli członkowie Green River, Jeff Ament, Stone Gossard i Bruce Fairweather, zaczęli koncertować w Seattle z perkusistą Gregiem Gilmore’em i wokalistą Andym Woodem. Nazwali się Mother Love Bone i stali się wielkim hitem w lokalnych klubach. Andy uwielbiał arenę rockową i aspirował do bycia jak jego bohaterowie Freddie Mercury i Paul Stanley. Dzielił mieszkanie z frontmanem Soundgarden, Chrisem Cornellem.

Cornell: Andy był żywiołowy. Był bardzo charyzmatyczny i zabawny, trochę w żartobliwy sposób, ale też autoironiczny, a jednocześnie był gwiazdą rocka większą niż życie. Zachowywał się tak, jak wyobrażam sobie Freddiego Mercury’ego, kiedy oglądam filmy dokumentalne o wczesnych latach Queen. W pewnym sensie tworzył swoją własną rzeczywistość. W swoim umyśle był już gwiazdą rocka i czekał, aż reszta świata to odkryje.

Popularne w Rolling Stone

McCready: Andy nosił się po Seattle jak gwiazda rocka. Widziałem go, jak chodził w swoich szalach i okularach. Mieszkańcy Seattle uważali, że są od tego fajniejsi, ale on po prostu się tym nie przejmował. Nosił się w ten wspaniały sposób z lat 70-tych. Andy był super zabawny. Nie znałem go dobrze, ale z tego co pamiętam, będąc na widowni na koncertach Mother Love Bone, mówił: „Jeśli wszyscy z tyłu nie podejdą do przodu, zrobimy całą solową płytę Petera Crissa.” To był ten sarkazm z Seattle, gdzie wszyscy byliśmy jak, „Och, to jest przezabawne.”

Ament: Nie byłem tak dobrym kumplem z Andym jak reszta chłopaków. Nie wiem, czy moja osobowość idealnie pasowała do Mother Love Bone. Nie lubiłem sarkazmu w tamtym czasie. Nie dorastałem wokół tego. Po prostu uczyłem się go kręcąc się wokół Stone’a i Andy’ego. Ale patrząc po latach na teksty, zdałem sobie sprawę, że był świetnym poetą. Są wersy, które wydają się naprawdę, naprawdę żartobliwe, a potem jest wers, który po prostu urywa ci głowę. To jest tak ciężkie wiedząc, co przeszedł w swoim życiu.

YouTube Poster

Grupa nagrała swój debiut, Apple, pod koniec 1989 roku, ale 16 marca 1990 roku – na kilka tygodni przed wydaniem albumu – Wood przedawkował heroinę i zapadł w śpiączkę.

Cornell: Wracaliśmy z Europy, kiedy dotarła do mnie ta wiadomość, więc było to trochę mylące. Myślę, że zatrzymaliśmy się w Nowym Jorku. Pamiętam, że byłem trochę rozkojarzony i nie bardzo rozumiałem, co to za wiadomość. Myślę, że była to wiadomość, że jest w śpiączce, ale nie było to do końca jasne, dopóki nie wróciłam do Seattle. Wtedy pojawiło się uczucie dezorientacji i niedowierzania. Nie wydawało mi się, że ktoś tak żywy, a zwłaszcza tak młody, może umrzeć. To było jak oglądanie sztuki, w której będzie zaskakujące zakończenie i twoje najgorsze obawy się nie spełnią.

To była dziwna indoktrynacja, kiedy życie przynosi ten rodzaj straty, ponieważ może się to zdarzyć w każdej chwili każdemu. Ale to był ktoś, kto miał jedną z najjaśniejszych przyszłości i był po prostu pełen życia… to było takie trudne i surrealistyczne. Trudno o tym mówić, ale mogę szczerze powiedzieć, że uderzyło to w nas mocniej niż w kogoś, kto mógł się tego spodziewać. W muzyce zawsze są ludzie, o których wszyscy wiedzą, że walczą z narkotykami i znikają na miesiące, a wiadomość o ich śmierci może cię nie zaskoczyć. Ale Andy taki nie był. Panuje błędne przekonanie, że był ćpunem, ale nie był nim w żaden sposób, w żadnej formie czy kształcie.

Część II: Radzenie sobie z żałobą

Ament: Myślałem, że mogę być skończony z muzyką, przynajmniej na tym poziomie grania w grę i próbowania być w dużej wytwórni. Czułem presję bycia 26-latkiem, który nie skończył college’u. Była presja wynikająca z tego, jak dorastałem, żeby coś skończyć i zrobić to dobrze. Miałem niedokończone sprawy związane ze szkołą, z uzyskaniem dyplomu artystycznego. Tamtego lata pojechałem do Western Washington i przyjrzałem się kampusowi i obiektom artystycznym.

Cornell: Nie pamiętam, żebym po pogrzebie robił coś innego, niż tylko pogrążał się w smutku, ale po kilku tygodniach napisałem dwie piosenki dla Andy’ego. Nie pamiętam, jak nagrywałem dema, ale pamiętam pomysły i pisanie tekstów, ponieważ były one naprawdę różne i dotyczyły prawdziwej osoby. To nie było coś, co normalnie bym zrobił. Zwykle piszę postać, która jest po części mną, a po części fikcyjną postacią. Ale te teksty w szczególności odzwierciedlały Andy’ego i moje uczucia względem niego. (…) Nie wpuściłam nic innego. To było cenne.

YouTube Poster

Ament: Przyjaźniłem się z Ryszardem Stuverudem. Znałem go od czasów, gdy grał w Fastback’ach. Był też w zespole War Babies, który właśnie podpisał kontrakt z wytwórnią Columbia. Właśnie pozbyli się swojego basisty i zadzwonili do mnie. Grałem z nimi przez cztery dni i przez następny miesiąc. To był hard-rockowy zespół w stylu AC/DC, ale my staraliśmy się dodać do tego brzmienia trochę groove’u. Po tygodniu grania z Richardem znów zakochałem się w graniu muzyki.

Krótko po tym zadzwonił Mike. Pracował w pizzerii naprzeciwko mojego mieszkania. Zaczął pytać: „Powinieneś przyjść i zagrać ze Stone’em i ze mną”. Byłem jak, „Ah, nie wiem. …” Sytuacja z Mother Love Bone nie była najzdrowszym środowiskiem twórczym. Czułem, że zostałem trochę odizolowany. Nie wiedziałem, czy chcę się z tym ponownie zmierzyć. I wtedy minęło kilka tygodni i Stone zadzwonił ponownie. Powiedział, że zamierzają zrobić kilka demówek, które mają. I miało to być z Mattem Cameronem, co było super ekscytujące, bo wszyscy uważaliśmy Matta za jednego z najlepszych perkusistów w Seattle.

Mieliśmy jedną czy dwie próby i to zaczęło nabierać własnego życia. Stone i ja promowaliśmy płytę Mother Love Bone, która ukazała się mniej więcej w tym czasie. Często przebywaliśmy w tym samym pomieszczeniu i rozmawialiśmy o wielu rzeczach. Rozmawialiśmy o tym, co było świetne w Mother Love Bone, a co nie było świetne. Były rzeczy, które nam się nie podobały w tym, jak traktowaliśmy siebie nawzajem, ale w tym momencie zdecydowaliśmy, że spróbujemy coś zrobić. Nie wiedzieliśmy tylko, co to było.

Część III: Temple of the Dog Forms

McCready: Moje pierwsze wspomnienie związane z Temple of the Dog jest takie, że Stone i ja graliśmy razem, a potem Jeff zaczął grać z nami. Mówiło się, że Chris napisał dwie piosenki dla Andy’ego. Myślę, że zagrał je dla Jeffa, a Jeff powiedział: „Cóż, może powinniśmy je nagrać albo dobrze się z nimi bawić”. Myślę, że to wzbudziło zainteresowanie Chrisa.

Cornell: Zmiksowałem te dwie piosenki, które miałem na kasety i początkowo miałem pomysł, że może jako hołd mógłbym je nagrać z zespołem i mogłoby to być fajne jako hołd. Byłoby to również katartyczne i zajęło trochę czasu, ponieważ z godziny na godzinę było to po prostu trudne do ogarnięcia. Ale potem tak jakby o tym zapomniałem. Dwa tygodnie później natknąłem się gdzieś na Jeffa Amenta. Nie mogę sobie przypomnieć gdzie. Powiedział, że słyszał te piosenki, spodobały mu się i chciał je nagrać. To mnie uszczęśliwiło, bo miał ten sam pomysł bez mojego udziału.

To doprowadziło do rozmowy o robieniu albumu, ponieważ to właśnie robiliśmy. Tak naprawdę nie robiliśmy singli. To był czas, w którym większą wagę przykładano do albumów. Potem stało się to kathartyczne i zabawne. Stało się, „Zobaczmy, jakie mamy piosenki”. Dostałem od Jeffa i Stone’a trzy instrumentale, do których napisałem: „Times of Trouble”, „Four Walled World” i „Pushin Forward Back”. W „Times of Trouble” i może „Four Walled World” są luźne odniesienia do Andy’ego. Nie myślałem specjalnie o nim jako o osobie. To było bardziej odzwierciedlenie tego, co czułem w tamtym czasie. Potem „Your Savior” i „All Night Thing” były nowe. To było po prostu zainspirowanie mnie do napisania nowych piosenek w tym samym duchu, w jakim zrobiłem to z poprzednimi. Nie czułem, że są w tym samym duchu co Soundgarden.

YouTube Poster

Ament: Kelly Curtis, nasza menedżerka w Mother Love Bone, dzieliła biuro z Susan Silver. Ćwiczyłem naprzeciwko tego biura. Prawie każdego dnia wpadałem do niej i mówiłem „Hej”. Pewnego dnia Susan powiedziała mi o grupie piosenek, a ja następnego dnia przyszedłem, odebrałem taśmę i zabrałem ją do domu. Myślałem, że to już prawie skończone. Kiedy słuchasz tych demówek, są po prostu doskonałe. Te piosenki były prawdziwym odejściem od Soundgarden, ponieważ Chris grał na wszystkich instrumentach. Zapytał, czy chcemy nagrać te piosenki. Stało się to bardzo szybko.

Część IV: Nagrywanie albumu, spotkanie z Eddiem Vedderem

Ament: Kiedy zaczęliśmy grać z Chrisem i Mattem, piosenki nabrały innego życia, szczególnie od strony Matta. Jego gra stała się punktem zaczepienia w wielu utworach. Partia, którą wymyślił w „Wooden Jesus” jest dla mnie tak ikonicznym utworem perkusyjnym. To jest taki riff i taka muzyka. Jego gra podyktowała nam, że zostawiliśmy w tych utworach przestrzeń. Dla moich uszu, to jest właśnie to, co sprawia, że płyta jest naprawdę wyjątkowa i przyjemna do słuchania. W dwu-, trzygitarowym zespole może być naprawdę trudno zostawić te dziury, ponieważ ludzie chcą je wypełnić dużą ilością gitarowego grania. W tamtym czasie bardzo lubiliśmy Neila Younga i Crazy Horse. Myślę, że „Reach Down” było naszą próbą napisania dziewięciominutowej piosenki Crazy Horse.

McCready: Pamiętam, że przy „Reach Down” Chris mówił: „Hej, zróbmy super długą piosenkę, która będzie pierwszą piosenką na płycie, która wkurzy wytwórnię. Niech to będzie pierwszy singiel.” Samo demo było dość długie z Chrisem grającym na perkusji, gitarze, basie i śpiewającym. Chciałem, żeby to było jak najbardziej wierne demo. Jest tam partia gitary, która następuje po jego wokalu. Chciałem to naśladować. Zrobiłem kilka przejść gitarowych, ale nie poszedłem tak ostro, jak mogłem, bo byłem bardzo onieśmielony tym wielkim utworem. Czułem, że mogę grać całkiem nieźle. Byłem fanem Stevie Ray Vaughana i kochałem bluesa, ale chciałem być pewien, że nie przekraczam swoich granic, aż Chris powiedział: „Hej, po prostu zrób to.”

Pamiętam, że zrobiłem to w jednym ujęciu, a przynajmniej tak mi się wydaje. Tak się w to wkręciłem, że słuchawki spadły mi z głowy pod koniec, przy ostatniej solówce. Po prostu grałem E i ledwo słyszałem głośnik. Pomyślałem, „Cóż, nie mogę zrobić nic lepszego niż to.” Po prostu poszedłem gdzie indziej. To było bardzo katartyczne.

Cornell: „Hunger Strike” i „Wooden Jesus” były pomysłami, które mogły mieć już kilka miesięcy, ale nigdy tak naprawdę nie skończyłem ich pisać ani w pełni zrealizowałem. Nie czułem się jak Soundgarden, więc nie kontynuowałem ich. Ale „Hunger Strike” powstało z powodu kryzysu egzystencjalnego, z którym Soundgarden borykało się w tamtym momencie. Byliśmy jakby pierwszym zespołem, który zwrócił na siebie uwagę wytwórni w znaczący sposób. Toczyła się wojna ofertowa, co było niezwykłe dla każdego zespołu z Seattle. Żyliśmy naszym marzeniem, ale była też nieufność co do tego, co to oznacza. Czy to czyni z nas komercyjny zespół rockowy? Czy to zmienia naszą motywację, kiedy piszemy piosenki i nagrywamy płyty? „Hunger Strike” jest deklaracją, że pozostaję wierny temu co robię, niezależnie od tego co z tego wyniknie, ale nigdy nie zmienię tego co robię dla celów sukcesu lub pieniędzy.

Członkowie zespołu mają nieco inne wspomnienia co do tego kiedy dokładnie to się stało, ale na początku procesu 24-letni pracownik stacji benzynowej i stróż nocny o imieniu Eddie przyjechał z San Diego, aby przesłuchać McCready’ego, Gossarda i Amenta do nowego zespołu, który tworzyli poza Temple of the Dog.

Ament: Nie jestem w stu procentach pewien, ale wydaje mi się, że Ed pojawił się raz przed Temple of the Dog. Pamiętam, że robiliśmy obie rzeczy w tym samym czasie. Spędziliśmy pięć dni na próbach z nim przez cały dzień i skończyliśmy siedem czy osiem piosenek. Przeniósł się na wyższy poziom jakiś miesiąc później. To wtedy wydarzyła się sprawa z Temple of the Dog, jestem tego całkiem pewien.

McCready: Mieliśmy próby z Edem przez około siedem dni, a potem zrobiliśmy z nim nasz pierwszy koncert ósmego. Brzmi to dziwnie, ale tak właśnie się stało, bo potem musiał wrócić do pracy jako stróż nocny. Pamiętam, że musiałem go odwieźć na lotnisko o 5:30 rano, rano po naszym występie. Powiedział: „Lepiej zawieź mnie na lotnisko na czas”. Wstałem może o 4:30 i odwiozłem go na lotnisko. Wszystko to działo się równolegle z Temple. Robiliśmy próby z Temple i Pearl Jam w tym samym czasie.

Cornell: Mieliśmy tylko dziewięć piosenek na album i to nie wydawało mi się kompletne. Wydawało mi się, że 10 piosenek jest kompletnym albumem. Myślałem, że „Hunger Strike” będzie dobrym przesłaniem na zakończenie albumu, ale nie był kompletny. To była tylko jedna zwrotka. Śpiewałem refren w sali prób i Eddie podszedł nieśmiało do mikrofonu i zaczął śpiewać niskie „going hungry”, a ja zacząłem śpiewać wysokie. Kiedy usłyszałem jego śpiew, wszystko ułożyło się w mojej głowie. Po prostu poczułem, „Wow, jego głos jest tak wspaniały w tym niskim rejestrze. Powinien na niej zaśpiewać. Zaśpiewam pierwszą zwrotkę, a potem on wejdzie. Nawet jeśli to ten sam tekst, to jest to inny wokalista i poczuje się jak dwie zwrotki.”

YouTube Poster

Ament: Moje wspomnienie jest takie, że Ed po prostu siedział w rogu pokoju, pisał i rysował w swoim dzienniku i utrzymywał się w ruchu. Myślę, że robiliśmy te sesje Temple po sesjach Pearl Jam. Potem była wokalna część „Hunger Strike”, gdzie Chris próbował zagłuszyć dużo wokalu, sposób w jaki zwrotka nakłada się na refren. Myślę, że w pewnym momencie Ed po prostu podszedł do mikrofonu i zaśpiewał drugą część. Chris powiedział, „Dlaczego po prostu nie zaśpiewasz tej części?”

McCready: Ed pochodził z San Diego i czuł się bardzo onieśmielony w Seattle. Chris naprawdę go przywitał. Ed był bardzo, bardzo nieśmiały. Chris zabrał go na piwo i opowiadał mu różne historie. Mówił mu: „Hej, witaj w Seattle. Kocham Jeffa i Stone’a. Daję ci moje błogosławieństwo.” Od tego momentu był bardziej zrelaksowany. To była jedna z najfajniejszych rzeczy, jakie widziałem u Chrisa.

Ament: Mieliśmy swoją własną małą kazirodczą scenę, ale byliśmy naprawdę cyniczni wobec tego, co działo się w reszcie świata. Nie mieliśmy pojęcia, czy nasze piosenki zostaną usłyszane na dużym poziomie. Ale po tym, co stało się z Andym, nie mieliśmy narzędzi, żeby sobie z tym poradzić. Moja mama i tata byli tysiąc mil stąd. Nie miałem w pobliżu nikogo, z kim mógłbym o tym rozmawiać. Nagranie tej płyty naprawdę pomogło w tym procesie. Pomogło nam pogodzić się z utratą przyjaciela.

Część V: The Aftermath.

Temple of the Dog trafił na półki sklepowe 16 kwietnia 1991 roku. Pearl Jam dopiero zaczęli nagrywać album Ten i nie mieli jeszcze żadnego profilu w kraju. Album zebrał świetne recenzje, ale nie trafił na listy przebojów. Temple of the Dog zagrał dwa małe koncerty w Seattle pod koniec 1990 roku, ale nie doszło do żadnej trasy koncertowej.

McCready: Nie czułem, że to będzie coś wielkiego, ale nie wiedziałem, co to znaczy coś wielkiego. Byłem po prostu jak, „Wow, mam grać na płycie, która jest na A&M!”. Byłem po prostu super wdzięczny i tak szczęśliwy, że mogłem być tego częścią.

Cornell: Zrobiliśmy jeden teledysk , ale nie zrobiliśmy rund, co było bardzo potrzebne w tamtym czasie. Nie był to wielki sukces komercyjny, dopóki dwa oddzielne zespoły nie pojawiły się z udanymi albumami. Ktoś w MTV zorientował się i zaczął puszczać ten teledysk.

W 1992 roku, po tym jak Pearl Jam i Soundgarden stali się dwoma najgorętszymi zespołami w kraju, A&M wznowił Temple of the Dog, a „Hunger Strike” trafił do MTV. Album sprzedał się w ponad milionie egzemplarzy. W latach 90-tych i 2000 Cornell sporadycznie pojawiał się na koncertach Pearl Jam, aby zaśpiewać „Hunger Strike”. Kiedy Matt Cameron został perkusistą Pearl Jam w 1998 roku, każda taka okazja stała się kompletnym reunionem Temple of the Dog. Grupa zagrała czteropiosenkowy set na koncertach z okazji 20-lecia Pearl Jam w 2011 roku.

YouTube Poster

Ament: Stone i ja zrobiliśmy kilka koncertów z Green River kilka lat temu. W tym samym czasie dołączyłem do mojego starego hardcore’owego zespołu, a Stone zorganizował show z Bradem i Shawnem Smithem, podczas którego wykonaliśmy kilka piosenek Mother Love Bone. Dla mnie najlepszą rzeczą w tych sytuacjach było to, że być może pozostały jakieś luźne końce i złe przeczucia związane z tym, jak te zespoły się rozpadły.

Za każdym razem, gdy byliśmy w pobliżu Chrisa, pojawiał się temat ponownego spotkania. Na PJ20 powiedziałem coś w stylu: „Stary, fajnie by było kiedyś zagrać te piosenki Temple, jeśli masz na to ochotę.” Wiedziałem, że grał niektóre z tych utworów w swoich solowych występach. Potem było więcej rozmów, a na koncercie Mad Season w Benaroya rozmawialiśmy z Chrisem o zagraniu kilku koncertów Temple, żeby tchnąć trochę życia w piosenki, których nigdy nie mieliśmy okazji zagrać na żywo. Czuliśmy, że jest jakiś niedokończony interes.

Zestaw pudełkowy zawierający zremiksowaną wersję albumu przez producenta Brendana O’Briena wraz z demami, outtakes i wycinkami z koncertów ukazał się 30 września 2016 roku.

Ament: Nie mieliśmy ćwierćcalowych masterów. Te się zgubiły. Jestem pewien, że czytałeś o bitwie o taśmy dwucalowe, ale taśmy z masterami powinny być prawdopodobnie w skarbcu A&M, ale zostały zjedzone przez PolyGram, a one przez Universal. Kto wie, ile razy rzeczy były przenoszone. Po prostu ich nie mieli, choć spędzili dobry rok na ich szukaniu. Jedyny sposób, w jaki mogliśmy użyć oryginalnego miksu, to ściągnięcie go z płyty CD, co byłoby gorsze. Brendan jest po prostu taki świetny. Kiedy remiksował Ten, tak naprawdę nie mieszał z poziomami. Po prostu cofnął może trochę efekty i pogłos. Nowy miks jest po prostu trochę ostrzejszy. W ciągu ostatnich 25 lat sposób, w jaki słuchamy muzyki jest tak różny. Ludzie przyzwyczaili się do dużej przejrzystości na górze. Myślę, że on naprawdę wiele z tego wydobył.

Część VI: The Reunion Tour

4 listopada Temple of the Dog rozpocznie ośmiodniową trasę koncertową w Tower Theater w Upper Darby, Pennsylvania. Rozmawialiśmy z zespołem przed rozpoczęciem prób.

McCready: Dla mnie, dostać się do grania tych piosenek i może kilka fajnych coverów, może kilka rzeczy Love Bone, to będzie naprawdę fajne. Jestem super podekscytowany.

Ament: Byliśmy trochę niespokojni o to, jakiej wielkości miejsca możemy zagrać. Miesiącami rozmawialiśmy o tym, gdzie powinniśmy grać. To skomplikowana sprawa. Jeśli grasz w takim mieście jak Filadelfia w małym teatrze, a pięć razy więcej osób chce iść na ten koncert, to masz przechlapane. Z drugiej strony, myślę, że możesz być krytykowany za rezerwację w zbyt dużym miejscu. Jesteśmy w zasadzie młodym zespołem. Mamy 25 lat na karku, ale nigdy nie koncertowaliśmy.

Cornell: Rozmawialiśmy o tym, jakie inne utwory chcemy zagrać oprócz albumu, ponieważ to tylko 10 piosenek, ale to jest coś, co zostało pozostawione na stole do omówienia w późniejszym terminie. To wciąż jest dla mnie tajemnicą. Granie piosenek z Mother Love Bone ma dużo sensu. Jest też kilka innych piosenek, które Andy napisał poza Mother Love Bone, które mogą, ale nie muszą być czymś, co możemy zrobić. Jak na razie nie podjęliśmy żadnych decyzji poza tym, co jest na płycie. nie czuje się dobrze w moim wnętrzu. Nie rozmawiałem z nikim na ten temat. To tylko twoje pytanie i moja reakcja. Nie wydaje mi się, żeby to była dobra rzecz. Mogę zmienić zdanie. To po prostu zależy od piosenki.

Ament: Wiele z tego, co zrobimy, będzie zależało od tego, co Chris będzie robił wygodnie i co będzie mu pasowało. To ekscytujące nie wiedzieć, co zrobimy, a nawet jak przedstawimy piosenki. Na przykład, czy będą jakieś zmiany aranżacyjne? Nie wiemy.

Mimo, że Eddie Vedder pojawił się na „Hunger Strike” i udzielił wokalu w tle w kilku innych utworach, nie ma go na żadnym z koncertów Temple of the Dog.

Cornell: Nie wydaje mi się, żeby to było nawet omawiane, ale na pewno nie planowaliśmy tego.

McCready: Nie mogę nic powiedzieć na ten temat. Nie wiem, czy jest, ale to zależy od niego. I would love it if he would would.

Część VII: Przyszłość?

Cornell: Zawsze jest szansa Tylko z mojej perspektywy, to musiałoby czuć się świetnie. To jest przerażająca rzecz. Nie chcę powiedzieć, że musiałby dorównać albumowi, ale nie chciałbym mu tego odbierać. To jest właśnie problem z moją osobą. Nie chcę odrywać się od tego, co było wcześniej.

Ament: Po prostu nie wiem. Ta płyta jest tak wyjątkowa pod względem tego, co ją zapoczątkowało. Ale uwielbiam nagrywać, więc myślę, że zawsze byłbym na to gotowy. Jeśli chodzi o dalsze koncertowanie, to zależy jak będziemy się czuć po pierwszym zestawie dat. Jeśli wszyscy będą podekscytowani, to może stanie się to czymś, co będziemy robić od czasu do czasu. Możemy do siebie dzwonić i mówić: „Hej, właśnie dostaliśmy propozycję zagrania w Londynie” czy coś w tym stylu. To byłoby zabawne.

McCready: Mam nadzieję, że nagramy jeszcze raz. To wszystko zależy od Chrisa i zainteresowania Chrisa. Ale nagrałbym nowe piosenki w jednej chwili. Nie było o tym mowy, ale jeśli Chris się na to zgadza i reszta chłopaków też, to ja jestem jak najbardziej za.

Członkowie Pearl Jam i Soundgarden zreformowali Temple of the Dog na trasę z okazji 25-lecia zespołu. Obejrzyj tutaj.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *