Articles

The Real Reason Charles Dickens Wrote A Christmas Carol

Posted on
Duch Marleya ukazujący się Scrooge’owi. Ilustracja do „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa, XIX wiek. – Universal Images Group / Getty Images
Duch Marleya ukazujący się Scrooge’owi. Ilustracja do „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa, XIX w. Universal Images Group / Getty Images

By John Broich

13 grudnia 2016 9:00 AM EST

Po szczególnie ponurym roku, miliony w świecie anglojęzycznym i poza nim będą szukać pewnego pocieszenia, oglądając nawróconego skąpca w koszuli nocnej, pomijając o lekki jak piórko. „Whoop! Hallo! …Co słychać dziś, mój piękny kolego?”

Publikacja Charlesa Dickensa A Christmas Carol (Opowieść wigilijna), wydana 173 lata temu w tym miesiącu, stała się natychmiastowym bestsellerem, po którym nastąpiły niezliczone produkcje drukowane, sceniczne i ekranowe. Wiktorianie nazwali ją „nową ewangelią”, a czytanie lub oglądanie jej stało się dla wielu świętym rytuałem, bez którego nie może się obejść Boże Narodzenie.

Ale pozornie ponadczasowa transcendencja Opowieści wigilijnej kryje w sobie fakt, że była ona produktem konkretnego momentu w historii, a jej autor miał na myśli odniesienie się do konkretnych problemów tamtych czasów. Dickens po raz pierwszy pomyślał o swoim projekcie jako o pamflecie, który planował nazwać „Apelem do ludu Anglii w imieniu dziecka ubogiego człowieka”. Jednak po niecałym tygodniu rozmyślań postanowił zawrzeć swoje argumenty w opowiadaniu, z głównym bohaterem o godnej pożałowania głębi. To, co mogło być polemiką, zamiast tego stało się opowieścią, na którą publiczność miała ochotę.

Dickens zabrał się do pisania swojego pamfletu-książki wiosną 1843 roku, przeczytawszy właśnie rządowy raport na temat pracy dzieci w Wielkiej Brytanii. Raport ten miał formę kompilacji wywiadów z dziećmi – zebranych przez zaprzyjaźnionego z Dickensem dziennikarza – które szczegółowo opisywały ich katorżniczą pracę.

Dickens czytał zeznania dziewczynek, które szyły sukienki dla rozwijającego się rynku konsumentów z klasy średniej; pracowały one regularnie po 16 godzin dziennie, sześć dni w tygodniu, zajmując pokoje – jak Martha Cratchit – nad podłogą fabryki. Czytał o 8-letnich dzieciach, które ciągnęły wózki z węglem przez maleńkie podziemne korytarze w ciągu standardowego 11-godzinnego dnia pracy. To nie były wyjątkowe historie, ale zwyczajne. Dickens napisał do jednego z rządowych śledczych, że opisy te pozostawiły go „wstrząśniętym”

Ta nowa, brutalna rzeczywistość pracy dzieci była wynikiem rewolucyjnych zmian w brytyjskim społeczeństwie. Liczba ludności Anglii wzrosła o 64% w okresie od narodzin Dickensa w 1812 roku do roku opublikowania raportu o pracy dzieci. Robotnicy opuszczali tereny wiejskie i tłumnie przybywali do nowych ośrodków produkcyjnych i miast. W międzyczasie nastąpiła rewolucja w sposobie wytwarzania towarów: chałupnictwo zostało zniszczone przez tendencję do zatrudniania pracowników jako niewykwalifikowanych trybików pracujących w prekursorskiej linii montażowej, wbijających ten sam gwóźdź lub klejących ten sam element – co 11-letni Dickens musiał robić godzina po godzinie, dzień po dniu.

Coraz częściej pracodawcy myśleli o swoich pracownikach jak o narzędziach, tak samo wymiennych jak każdy gwóźdź czy klej. Pracownicy stawali się jak towary: nie indywidualni ludzie, ale zwykłe zasoby, których wartość mierzono co do grosza tym, ile gwoździ potrafią wbić w ciągu godziny. Ale w czasach niedostatku – lata czterdzieste XIX wieku zyskały przydomek „Głodnych lat czterdziestych” – biedni brali pracę, jaką tylko mogli zorganizować. A kto pracował za najniższe wynagrodzenie? Dzieci.

Zapewnij sobie dostęp do historii w jednym miejscu: zapisz się na cotygodniowy biuletyn TIME History

Popularne teorie na temat tego, jak – lub czy – pomagać biednym, często pogarszały sytuację. Pierwszą z nich było powszechne przekonanie, że biedni ludzie są tacy, ponieważ są leniwi i niemoralni, a pomaganie im może tylko zachęcić ich do oszustwa. Jeśli już należało im pomóc, to w warunkach tak okropnych, że zniechęcały do szukania tej pomocy. Nowe przytułki były postrzegane jako idealne rozwiązanie – tam rodziny były rozdzielane, jedzenie było minimalne, a praca bolesna. „Ci, którzy są w złej sytuacji”, mówi niezreformowany Scrooge, „muszą tam iść.”

Z tą koncepcją wiązały się idee ks. Thomasa Malthusa, który przestrzegał przed interwencją, gdy ludzie są głodni, ponieważ doprowadziłoby to jedynie do zwiększenia populacji, której nie dałoby się utrzymać. Lepiej, żeby biedni umierali z głodu i w ten sposób „zmniejszali nadwyżkę ludności”

Jeśli Dickens uważał te rozwiązania za okrutne, to co proponował? Fryderyk Engels przeczytał ten sam raport o pracy dzieci, co Dickens, i wraz ze swoim współpracownikiem Karolem Marksem przewidział ewentualną rewolucję. Dickens był zdecydowanie antyrewolucjonistą. W rzeczywistości sugerował, że rewolucja jest przerażającą konsekwencją nierozwiązania problemu w inny sposób.

„Ten chłopiec to Ignorancja. Ta dziewczyna to Chciejstwo. Strzeżcie się ich obojga i wszystkich ich stopni, ale przede wszystkim strzeżcie się tego chłopca, bo na jego czole widzę napis, który jest Zagładą, chyba że ten napis zostanie wymazany.”

Thomas Paine, w poprzednim pokoleniu, argumentował w Prawach człowieka za rodzajem systemu opieki społecznej, w tym za ulgami podatkowymi za pomoc w wychowywaniu dzieci, emeryturami i krajowym ubezpieczeniem od niepełnosprawności. Ale Dickens nie był myślicielem „systemowym”, nie był też protosocjalistą.

Ale to, co Dickens zaproponował w Opowieści wigilijnej, którą napisał w niecałe dwa miesiące jesienią 1843 roku – zamierzając ją, według swoich słów, potraktować jako cios „młotem kowalskim” – było wciąż radykalne, ponieważ odrzucało „nowoczesne” idee na temat pracy i gospodarki.

Pisał, że pracodawcy są odpowiedzialni za dobrobyt swoich pracowników. Ich pracownicy nie mają wartości tylko w takim stopniu, w jakim przyczyniają się do powstania produktu przy możliwie najniższych kosztach pracy. Są wartościowi jako „współpasażerowie do grobu”, jak mówi siostrzeniec Scrooge’a, „a nie jako kolejna rasa stworzeń wyruszających w inne podróże”. Pracodawcy są winni swoim pracownikom jako istotom ludzkim – nie lepszym, ale i nie gorszym niż oni sami.

I, tak, to może oznaczać „nagrodzonego indyka” na Boże Narodzenie. (Dickens nie mógł się oprzeć opisowi jedzenia w zmysłowych szczegółach). Ale prawdziwym zbawieniem, jakie Scrooge daje rodzinie Cratchitów, jest podwyżka.

Jak Scrooge i Duch Przeszłości obserwują Tima, jego ojca trzymającego jego kulawą rękę, skąpiec błaga: „powiedz, że zostanie oszczędzony”. Duch przypomina czytelnikom cytat Scrooge’a z Malthusian. „Jeśli ma umrzeć, niech lepiej to zrobi i zmniejszy nadwyżkę populacji.”

„O Boże!” duch warczy, „usłyszeć Owada na liściu wypowiadającego się na temat zbyt dużej ilości życia wśród swoich głodnych braci w kurzu!”. Innymi słowy, Dickens przypomniał swoim dziewiętnastowiecznym czytelnikom – i dzisiejszym – by nie mylili szczęścia wylądowania na wysokim miejscu ze swoją wartością.

Historycy wyjaśniają. jak przeszłość informuje teraźniejszość

John Broich jest profesorem nadzwyczajnym na Case Western Reserve University, gdzie wykłada historię Imperium Brytyjskiego.

Kontakt z nami: [email protected].

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *