by Lauren Tingle 12/14/2018
Toby Keith nie dotarł do miejsca, w którym jest dzisiaj, poddając się jakiemukolwiek strzępowi zwątpienia w siebie. Nadal ma ten sam głód bycia najlepszym w swoim rzemiośle, który miał, kiedy po raz pierwszy zaczął.
„Mówię ludziom dążącym do czegokolwiek w muzyce, 'Wielkie marzenia i idź po nie',” powiedział Keith CMT.com w środę (12 grudnia). „Ale staraj się być tak realistyczny, jak tylko możesz.”
Był czas we wczesnej karierze Keitha, kiedy to prawie stało się hobby. Miał 20 lat i podpisał kontrakt z wytwórnią płytową, która miała zamiar odłożyć na półkę jego pierwszy album, zanim jego kariera miała szansę się rozpocząć. W tamtym czasie powiedział sobie, że jeśli nie uda mu się przebić do pewnego wieku, będzie musiał znaleźć pracę gdzie indziej.
„Miałem album i wierzyłem w niego do tego stopnia, że poprosiłem wytwórnię, aby mnie odrzuciła, co jest zupełnie niespotykane” – powiedział Keith. „Miałem odrzucony album, naprawdę zmagałem się z problemami i byłem w trudnej sytuacji. Zapytałem: 'Czy mogę zabrać ze sobą mój album? Odpowiedzieli: 'Cóż, mamy w nim sporo pieniędzy, ale chyba mógłbyś go kupić'. Nikt nigdy o to nie pytał.
„Wszędzie pisałem piosenki i mimo że nie odniosłem sukcesu w Nashville, ani niczego na tyle dużego, by dobrze zarabiać na życie,” dodaje, „wciąż wierzyłem w to, co robię i myślałem, że moje piosenki są lepsze niż wszystkich na moim poziomie. Naprawdę tak było. Po prostu zawsze modliłem się, że jeśli nie uda mi się tego osiągnąć do 30 roku życia, to pójdę robić coś innego. Na szczęście stało się to dla mnie w 11 godzinie.”
Ten moment 11 godziny przyszedł w formie wczesnego porannego telefonu 18 dni przed 30 urodzinami Keitha od szefa wytwórni Mercury, Harolda Shedda, który był zainteresowany jego występem po usłyszeniu jednego z dem Keitha. Shedd produkował i współpracował z Alabamą, K.T. Oslinem, Kentucky Headhunters, Glenem Campbellem i innymi.
„Przyjechał do Oklahomy, usłyszał mój występ i podpisał ze mną kontrakt na miejscu”.
Stamtąd debiutancki singiel Keitha „Should’ve Been a Cowboy” z jego debiutanckiego self-titled stał się jego pierwszą z wielu popisowych piosenek. W tym roku Keith zorganizował dużą trasę koncertową, aby uczcić srebrną rocznicę powstania piosenki, a jego debiut zatytułowany „Should’ve Been a Cowboy” został uczczony specjalnym wydawnictwem z okazji 25-lecia, zatytułowanym „Should’ve Been A Cowboy”. Na nowej kompilacji znalazły się trzy utwory, które znalazły się w skarbcu: „Tossin' And Turnin'”, „I’ll Still Call You Baby” i „Daddy Mac.”
Keith dodał, że tym, co powstrzymało go od rzucenia ręcznika przed wielkim przełomem, było posiadanie niezachwianej wiary w swoją pracę i w siłę wyższą.
„To po prostu śmieszna wiara w siebie i wiara w to, co robisz”, powiedział Keith. „Czytałem wtedy kilka wywiadów i jednym wspólnym wątkiem w tych wywiadach było to, że powiedziałem: 'Mogą mnie przechytrzyć, ale mnie nie przechytrzą'. Więc w momencie, kiedy 'Cowboy' się przebił, po prostu wystartowaliśmy, korzystając z tego, że żelazo jest gorące, ponieważ nie wiedziałem, że będzie przyszłość. Nie wiedziałem, że będzie kolejny hit.”
Było ich więcej. Wliczając „Cowboy”, Keith ma na koncie 32 nr 1, z czego 26 jest jego współautorem, a 16 napisał sam. Jego najnowsze wydawnictwo to tytułowa piosenka do nowego filmu Clinta Eastwooda „The Mule”, „Don’t Let the Old Man In”. Piosenka została zainspirowana rozmową, jaką Eastwood i Keith odbyli podczas gry w golfa, kiedy Keith dowiedział się, że Eastwood będzie na planie nowego filmu w dniu swoich 88. urodzin.
„Zapytałem go, 'Co cię trzyma przy życiu?” Odpowiedział, 'Po prostu wstaję każdego dnia i nie pozwalam staruszkowi wejść do środka'”, wspominał Keith. „To było tak samo związane z Clintem, jak z tym facetem z filmu. Traktował mnie jak syna i był dla mnie wspaniały. To jest to, co robią autorzy piosenek – dać mu piosenkę. Napisałem ją, wysłałem mu, a on od razu do mnie oddzwonił i powiedział: 'Zamierzam umieścić to w filmie.'”
„Don’t Let the Old Man In,” Keitha to intymny i nawiedzający występ, który jest pełen dramatyzmu. Film „The Mule”, który jest obecnie wyświetlany w kinach, opowiada o 90-letnim ogrodniku i weteranie II wojny światowej, który zostaje przyłapany na przewożeniu przez Michigan kokainy wartej 3 miliony dolarów dla meksykańskiego kartelu narkotykowego.